Osiem godzin trwał w sobotę charytatywny trawers czterech krakowskich kopców.
Organizatorzy marszu - Nowa Huta Rugby Klub - chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na problem podopiecznego Fundacji Anny Dymnej „Mimo wszystko” Pawła Kulinicza.
„Pierwszy Zimowy Trawers Krakowskich Kopców zorganizowaliśmy, aby nagłośnić sprawę Pawła Kulinicza. Poza tym chcieliśmy pokazać ludziom, że niewiele trzeba by przyłączyć się do jakieś ważnej inicjatywy, wystarczy dać coś od siebie i nie myślę tu wyłącznie o środkach finansowych. Podejmując trud tego marszu chcieliśmy też pokazać solidarność ludzi gór” - powiedział prezes NHRK Tomasz Urynowicz.
Z siedmiu uczestników marszu, którzy zjawili się na miejscu zbiórki na Placu Centralnym im. Ronalda Reagana w Krakowie-Nowej Hucie tylko czterem udało się przebyć całą trasę. Ruszyli w sobotę o 4.20 aby pół godziny później „zdobyć” szczyt Kopca Wandy. Trzy i pół godziny trwało nim dotarli na Kopiec Krakusa, aby o godz. 9.12 znaleźć się na Kopcu Kościuszki. Na ostatnim z krakowskim kopców - Józefa Piłsudskiego - zameldowali się po 7 godzinach i 30 minutach wyczerpującego marszu. Pół godziny później zakończyli trawers na nieodległej pętli autobusowej w Chełmie (część Krakowa). Cała trasa wynosiła nieco ponad 31 km.
29-letni Paweł Kulinicz - podopieczny Fundacji Anny Dymnej „Mimo wszystko” od kilku lat cierpi na ataksję móżdżkowo-rdzeniową. Szansą dla niego jest kuracja w Chinach. Czy uda się zabrać odpowiednie środki na to - na razie nie wiadomo.
Brak komentarzy. |