Współcześnie ślub to uroczystość zawarcia związku małżeńskiego, w której to państwo młodzi obiecują sobie dozgonną miłość, wierność oraz uczciwość. Celem związku jest tak zwany obowiązek matki, czyli matrymonium.
Według nauk hinduizmu celem zawierania małżeństw jest podtrzymanie społeczeństwa, a także wzajemna opieka oraz wydawanie na świat potomstwa. Dla Hindusów to właśnie ślub jest drogą kontynuacji rodziny, a przez tę kontynuację spłacaniem długu wobec przodków. Według świętych pism hindu obowiązkiem żony jest oddanie i służba mężowi, obowiązkiem męża natomiast opieka i ochrona żony. Obowiązkiem dzieci jest służenie rodzicom, otaczanie ich szczególną opieką, a także obdarzanie szacunkiem.
Pierwszy krok do małżeństwa to kojarzenie par. Zgodnie z tradycją, jest to zadanie rodziców. Poszukiwania trwają zwykle bardzo długo - odbywają się rozmowy i pertraktacje, bowiem małżonkowie powinni należeć do tej samej kasty. Pod uwagę brane jest również data i godzina urodzenia oraz imiona. Analizowane są także horoskopy, te prawdopodobnie mają duży wpływ na dokonany wybór. Zdarza się, że młodzi mogą spotkać się na kawie, ale często bywa tak, iż pierwszym spotkaniem jest dzień zaślubin. O terminie zawarcia związku małżeńskiego decydują gwiazdy, według których co roku astrolodzy określają najbardziej sprzyjający czas uroczystości i tak w 2010 roku był to listopad.
Zaproszenie na ślub dostałam kilka miesięcy wcześniej, gdyż w moim przypadku para młoda poznała się bez korzystania z pomocy rodziców, którzy jednak zaakceptowali wybór swoich dzieci. Poszukiwania na własną rękę męża czy żony współcześnie raczej nie mają miejsca. Prawie 98 proc. Hindusów nie buntuje się przeciw odwiecznej tradycji.
Przyjechałam do Bombaju w przeddzień zaślubin, kiedy rozpoczęły się obrzędy. Późnym popołudniem wzięłam udział w rytuale tatuowania henną rąk z dłoniami włącznie oraz stóp. Mehendi to zwyczaj dekorowania wzorem rąk i stóp sproszkowanymi liśćmi henny. Zwyczaj ten pochodzi z Afryki Północnej, w Indiach pojawił się wraz z wyznaniem muzułmańskim i rozpowszechnił w XII wieku wraz z przybyciem Mogołów. Czerwony kolor używany w obrzędach przynosi szczęście w małżeństwie.
Następnego dnia bardzo wcześnie, o godzinie 7.00 rano, rozpoczęły się kolejne rytuały ślubne. Oddzielnie dla każdego z pary młodych. Wybrałam ceremonię u pana młodego, ponieważ do domu panny młodej było zdecydowanie dalej, a dostać się o tej porze dnia w zgiełku i gwarze ulicznym Bombaju do innej dzielnicy graniczy prawie z cudem.
Na tarasie - dachu hotelowym, gdyż przyszły mąż - Tushar - pochodzi z Pune, ok. 170 km od Bombaju, zebrała się cała rodzina i przyjaciele. Atmosfera była bardzo wesoła i odświętna. Kobiety ubrane w bardzo kolorowe sari rozpoczęły przygotowania od zrobienia pasty z kurkumy i innych roślin oraz pasty olejowej z drzewa sandałowego.
Sari - tradycyjny strój noszony przez kobiety wyznające religię hindu. Stanowi odzienie codzienne, jak i odświętne dla wszystkich klas społecznych. Składa się ono z dwóch części. Pierwsza to bluzka z okrągłym dekoltem, bardzo krótka, sięgająca maksymalnie do talii. Druga część to szeroki długi szal z materiału, z reguły gładki z jednej strony, zdobiony coraz bardziej gęstym wzorem na drugiej. Zakłada się go najpierw wokół pasa tworząc spódnicę, po czym przekłada przez lewe ramię i zapina klamrę.
Oficjalna część rozpoczynająca dzień zaślubin to przybycie pana młodego. Na środku ustawiono krzesło, na którym usiadł bohater dnia. Jego śnieżnobiała kurta pujama wyglądała bardzo bajkowo. Na głowie miał czapkę, a na szyi długi szal.
Kurkuma, czyli ostryż jest to bylina z rodzin imbirowatych, która stanowi dodatek do wielu przypraw. Natomiast pastę z drzewa sandałowego sporządza się na bazie cudownie pachnącego olejku. W religii hindu jest jednym z atrybutów przynależności do kasty społecznej, poza tym odstrasza złe duchy. Kult roślin bowiem ma odzwierciedlenie zarówno w kulturze, religii, jak i tradycji Półwyspu Indyjskiego.
Wokół krzesła rozciągnięto sznurek, natomiast obok każdej nogi krzesła ustawiono dzbanuszki z kwiatami. Najpierw odganiano złe duchy, machając rękoma od Tushara na zewnątrz zamaszystym, półkolistym ruchem. Następnie rozprowadzano pasty z roślin przygotowane w miseczkach - na jego twarzy, rękach i nogach. Chwilę później kobiety zebrane wokół pana młodego nałożyły na jego głowę sznurek z wiszącymi z obu stron twarzy warkoczykami. Oczywiście, jak nakazuje obyczaj, na koniec oddano szacunek najstarszym z rodu.
Druga część ślubu rozpoczęła się w południe. Spotkaliśmy się wszyscy w ogromnej sali, ozdobionej niesamowitą ilością najróżniejszych kwiatów i innych ozdób, mieniących się kolorami tęczy. Bogactwo i przepych? Nie - tylko tradycyjny hinduski ślub. Wystrój był niemal idealny. Podłogi wyłożono dywanami, na krzesłach upięto za pomocą wstążek tkaniny. Na stołach stały bukiety kwiatów. Bufet z jedzeniem miał 16 metrów, a napoje serwowali cały czas kelnerzy w białych rękawiczkach.
W uroczystości udział wzięło 350 osób. Zgodnie z tradycją, w Indiach to rodzice panny młodej opłacają cały ślub, ponadto muszą wnieść posag. Jednakże obecnie nie zawsze rodzina pana młodego domaga się posagu, mimo że to właśnie jego wniesienie miałoby odzwierciedlać poziom życia córki w związku małżeńskim przez resztę życia. Goście witani byli kwiatami i słodyczami przez hostessy ubrane w różowe sari, po czym odprowadzani na wybrane miejsca.
Panna młoda - Sapna - ubrana w tradycyjne ślubne czerwone sari, z zawieszonym na szyi czerwonym bogato zdobionym szalem, oczekiwała swojego wybranka, otoczona gronem rodziny i przyjaciół.
Wszyscy ubrani w odświętne stroje przeznaczone na tę okazję, które zawsze zadziwiają oryginalnością. Kobiety w sari z wymalowanymi henną dłońmi rozmawiały między sobą. Po jednej stronie znajdował się ołtarz, wyglądający jak scena. W tym miejscu właśnie odbywa się cała ceremonia, która trwa ponad trzy godziny. Wkrótce przybył pan młody w nowym specjalnym ubraniu. Miał kremowy płaszcz, którego przednia część miała wyhaftowane wzory złotymi nićmi, koralikami i cekinami. Na głowie miał czerwony turban, czerwone również były spodnie i długi do ziemi szal. Nadal miał plecione warkoczyki, które powinny ochronić go przed złymi duchami. W trakcie trwania ceremonii, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem, goście chodzili po sali, rozmawiali, a nawet korzystali z bufetu i jedli.
Na ołtarzu wyściełanym dywanem i kwiatami odbyły się zaślubiny. W pierwszej części brał udział tylko pan młody, czekając na przyszłą żonę. Następnie na scenę weszła panna młoda. Obojgu założono naszyjniki ze świeżych kwiatów. Para stała zwrócona do siebie twarzami, a pomiędzy nimi rozwinięto białą zasłonę. Obrzędowi wtórowały śpiewy i modlitwy. Kiedy zrzucono zasłonę, goście bili brawa i sypali w kierunku młodej pary kolorowym ryżem.
Państwo młodzi siedzieli sami lub towarzyszyli im rodzice, tworząc wizję ogniska domowego, kiedy odprawiane były rytuały przy współudziale bramina. W jednej chwili rozpalono w metalowej miseczce ogień, do którego przyszła pani domu wsypała ziarna, składając w ten sposób tradycyjną ofiarę z masła i ryżu. Po jakimś czasie młodzi wstali, złożyli sobie wzajemnie hołd - dotykając stóp, tak zwyczajowo okazuje się szacunek - i postawili pierwsze siedem kroków wspólnej drogi życiowej.
Ułożenie dłoni panny młodej na dłoniach pana młodego symbolizuje przejęcie odpowiedzialności za nią przez męża. Ważnym elementem ceremonii jest złożenie przysięgi małżeńskiej - Saptapadi. Przysięgę taką składa się po zawiązaniu węzła - vastra ganthi - z części szat młodych. Wówczas nowo poślubieni otrzymują błogosławieństwo rodziców.
Po ślubie ojciec pana młodego i brat obsypali płatkami kwiatów nowożeńców, a następnie obeszli ich trzy razy, trzymając nad ich głowami kokos. Następnie młody małżonek zawiesił na szyi swojej żony specjalny prezent ślubny - naszyjnik - oznaczający status. Po tak zakończonej części oficjalnej młoda para otrzymała prezenty od rodziny oraz przyjaciół, także zgodnie z przyjętymi zasadami. Goście wchodzą kolejno na podest witając się, wręczając swój podarunek i robią wspólne zdjęcie. Czas trwania tego rytuału uzależniony jest od liczby gości. Jeśli nie uda się wszystkim złożyć życzeń podczas drugiej ceremonii, to będą mieli czas podczas trzeciej, przewidzianej na wieczór. Zachwyt i wrażenia towarzyszyły mi jeszcze kilka dni.
Ze względu na chwilę wyciszenia oraz przygotowanie do kolejnej części uroczystości zrobiono przerwę do godzin wieczornych. Zebraliśmy się więc ponownie w nowym miejscu, tym razem na tarasie jednego z najwyższych budynków w dzielnicy.
Dekoracje jak poprzednio były imponujące. Młodzi i tym razem założyli kolejne tradycyjne stroje. Przed uroczystością każdy mógł skorzystać z usług wizażysty, robiąc sobie makijaż, a także fryzurę przez profesjonalnego fryzjera. Podest ustawiono i tutaj, aby goście mogli złożyć życzenia i obdarować młodych prezentami. Przy dźwiękach bollywoodzkiej muzyki tańcom nie było końca. Późnym wieczorem panna młoda pożegnała się z rodzicami i wraz z nowo poślubionym mężem pojechała do jego domu.
Brak komentarzy. |