W nowoczesnych samochodach możemy znaleźć najnowsze systemy bezpieczeństwa. Auta te są produkowane w taki sposób, aby ostrzegały nas przed wszelkiego rodzaju problemy, do których może dojść. Prawda jest jednak taka, że mnogość tych rozwiązań sprawia, że na dobrą sprawę nie mamy pojęcia jak spora część z nich działa. Nie powinno nas to martwić, gdyż ilość tej elektroniki może nas przytłoczyć. Jednym z mniej popularnych rozwiązań jest czujnik TPMS. Co warto wiedzieć na ten temat?
TPMS to skrót pochodzący z języka angielskiego - Tire-Pressure Monitoring Systems. Odpowiada zarówno za kontrolę, jak i pomiar najważniejszego parametru kół samochodowych, czyli ciśnienia. W skład tego systemu wchodzą cztery czujniki odpowiedzialne za sprawdzanie wartości ciśnienia w każdym z kół. Rozwiązanie to sprawia, że kierowca może w porę otrzymać informację o niedoborze powietrza w jednym z kół. Za sprawą czego możliwe będzie odpowiednio wczesne zareagowanie i rozwiązanie problemu, który w późniejszym czasie mógłby doprowadzić do poważniejszych problemów. Nie możemy zapomnieć o tym, że jazda z niedopompowanym kołem skutkuje znacznie szybszym zużywaniem się opon oraz innych elementów samochodu. Należy także zaznaczyć, że czujnik TPMS to obowiązkowe wyposażenie każdego nowego auta. „Reguluje to rozporządzenie Unii Europejskiej z 2014 r., która ma na celu poprawę bezpieczeństwa na naszych drogach” (cytat http://ladnefelgi.pl/).
Czujnik ciśnienia TPMS odpowiedzialny jest za mierzenie ilości powietrza w każdej z opon, a także określanie, czy jedna z nich nie wymaga dopompowania. Jeśli dojdzie do jakiejkolwiek nieprawidłowości, na desce rozdzielczej ujrzymy odpowiednią kontrolkę, która nas o tym poinformuje. Będzie to przekrój opony z wykrzyknikiem lub też widok z góry pojazdu wraz z odsłoniętymi wszystkimi czterema oponami i wartościami ciśnienia w każdym z kół. Zależnie od wytycznych producentów, lampka ostrzegawcza TPMS musi zapalić się w momencie, kiedy ciśnienie w oponie spadnie o więcej niż 25 procent w stosunku do zaleceń producenta. W związku z tym nie możesz zapomnieć o tym, że lampka ta nie może stanowić regularnego substytutu sprawdzania ciśnienia w oponach. Jego rolą jest ostrzeżenie kierowcy przed poważnym spadkiem ciśnienia, do którego może dojść tylko i wyłącznie w przypadku awarii.
Na rynku możemy spotkać się z pośrednim, jak i bezpośrednim systemem kontroli ciśnienia opon TPMS. System bezpośredni polega na zamontowani czujników wewnątrz opony dzięki czemu mamy jasną odpowiedź na pytanie odnośnie w którym z kół zmieniła się wartość ciśnienia. Ponadto takie czujniki mierzą również temperaturę wewnątrz koła, co jest szczególnie ważne w przypadku aut ciężarowych. Z kolei pośrednia propozycja wykrywa spadek ciśnienia na podstawie informacji z systemów ABS lub ESP, porównując prędkość obrotową kół na danej osi. Taki system niestety nie wskaże w którym kole jest mniejsza ilość powietrza a co ważniejsze, nie poinformuje nas o spadku w przypadku gdy ciśnienie spadnie równomiernie we wszystkich kołach (np. przy zmianie temperatury otoczenia). Oba te rozwiązania zdają swój egzamin, jednak charakteryzują się różnicami w budowie, a także zasadzie działania. Właśnie dlatego używane są zależnie od określonych potrzeb, a także wymogów danego producenta.
Wyłączenie czujnika TPMS jest zależne od konkretnego producenta opon oraz samochodu. W sporej części wypadków, kiedy bateria w czujnikach zaczyna się wyczerpywać, na monitorze stale będzie wyświetlany komunikat o niskim ciśnieniu. W takich przypadkach niejeden kierowca chciałby wyłączyć czujnik TPMS. Jak już jednak wspominaliśmy, od 2014 roku system ten jest obowiązkowym wyposażeniem każdego samochodu, dlatego jego wyłączenie jest niemożliwe. Niektóre marki jednak podają informacje o tym, jak tego dokonać. Jeśli potrzebujemy takiej informacji, konieczne będzie zajrzenie do instrukcji obsługi naszego pojazdu. Trzeba natomiast się zastanowić czy warto ryzykować i dezaktywować system, biorąc pod uwagę fakt problemów, jakie często stwarzają firmy ubezpieczeniowe w przypadku kolizji lub co gorsza wypadku drogowego.
Brak komentarzy. |