Polska - Tylicz - z wnuczkami u wód - relacja z wakacji

Zdjecie - Polska -  Tylicz - z wnuczkami u wód
Na czerwcowy weekend córka załatwiła w Tyliczu 6 osobowy domek i zaproponowała żonie wspólny wypad. Miałem nadzieję na pojeżdżenie po Beskidzie Niskim, ale zięć postawił na kurorty Sądeckiego. Broń Boże nie narzekam - wyjazd nadzwyczaj udany. Tak, horrorem był dojazd do Krakowa w przedświąteczną środę, a i jazda po zatłoczonej Krynicy do przyjemności nie należała. :) Ale coś za coś. Rano ruszamy z Krakowa do Tylicza, a po drodze zięć realizuje plany trekingowe; wjeżdżamy na Jaworzynę Krynicką i zajęcia w podgrupach. Oni se gdzieś idą, a my na szczycie opalamy się i słuchamy grającej przy karczmie góralskiej kapeli; żona aż podryguje na ławce w rytm. Pyfka nie było - jadę samochodem. Po trekingu już tylko dojazd do Bazy i rozpoznanie najbliższej okolicy czyli Tylicza; niestety ani do zabytkowej cerkwi, ani do zabytkowego kościoła nie udało się zajrzeć. Następnego dnia kurorty - Krynica i Muszyna. Wjeżdżamy na G.Parkową, oni wchodzą i to jest przerażające co z gór robi komercja. Niemal każdy kawałek gruntu zabudowany jest czymś - by kasować forsę. Nawet niepozorna łączka, na której kiedyś można było przysiąść to dziś ogród czegoś tam z płatnym wstępem. Z Parkowej schodzimy wymyśloną przez zięcia trasą i po zjedzenie małego co nieco jedziemy do Muszyny po drodze odwiedzając mofetę w Jastrzębiku. Dalej zamek w Muszynie i park zdrojowy nowy tzw. sensoryczny. No trzeba przyznać, że park robi wrażenie - doskonale utrzymany z ciekawymi tematycznie zainspirowanymi obszarami. Powrót do Bazy. Następnego dnia córka z rodziną jadą do słowackiego Bardejova, a my z żoną robimy rajd po okolicznych kościołach - dawnych łemkowskich cerkiewkach. Dziś to już zabytki, ale dobrze, że kiedyś pozostawiono w nich ikonostasy świadczące o historii tych ziem. Do większości można zajrzeć. Wieczorny grill w Bazie, a jutro wyjeżdżamy do domu. Wyjeżdżamy, ale w drodze powrotnej jeszcze zwiedzanie. Skansen w Nowym Sączu, przy którym zrekonstruowano miasteczko galicyjskie. W skansenie oryginalne obiekty przeniesione tu z terenu Sądecczyzny, a w miasteczku rekonstrukcje wzorowane na oryginałach. Dużym plusem była obecność opowiadaczy w obiektach - zarówno w miasteczku, jak i w skansenie. Ze skansenu nadkładając drogi odwiedzamy Zalipie z malowanymi kwieciście domami. Przy tzw. Domu Malarek trwa impreza i trudne warunki focenia.
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: papuas / 2025.06
Komentarze:

danutar
2025-06-27

:) Od razu po przyjeździe to ja mialam czas tylko na pranie, przepakowanie i zaraz wylot do Grecji. Ledwo zdążyłam przerzucić fotki na laptopa, ale nawet ich nie obejrzałam. Co do obróbki zdjęć - pewnie, że trochę poprawiam. Zwykle na wyjazdach robi się fotki "na szybko", więc trzeba czasem coś wyprostować, coś wykadrować... Przynajmniej tyle, co konieczne choćby z szacunku dla odbiorcy :) Zresztą ja robię duże ilości zdjęć, więc z tego wszystkiego coś muszę wybrać. Nie wrzucę tu przecież kilku tysięcy fotek, bo kto to będzie oglądać ;)))

Odnośnie do Góry Parkowej - mam dokładnie te same odczucia.

papuas
2025-06-27

:) u mnie, wiecie, relacja niebawem po przyjeździe, a nie jakieś obrabianie foto :) tym bardziej, że za chwilę żona znów mnie samolotem zabiera do środka Azji
komercyjna zabudowa niestety psuje widoki i po wjeździe na Górę Parkową miałem ochotę krzyczeć ludzieee wypuście mnieee - zjeżdżalnie, płoty, budowy ... i nawet nie bardzo wiadomo jak dalej iść w budynku stacji wjazdowej dawny klimat i po ekranach przechodzą dawni kuracjusze, a po wjeździe horror nowoczesności i wieża widokowa w budowie

piea
2025-06-27

super Papuas! taka rodzinna podróż to zawsze jest nieco inna forma zwiedzania, ale też ma swój urok i plusy; bardzo fajną miejscówkę córcia wyczaiła na pobyt! tam jest dużo urokliwych miejsc, choć tak jak piszesz - komercha wlazła buciorami chyba już wszędzie:( zwłaszcza w znanych miejscowościach górskich; a te wszystkie tematyczne płatne "pseudo-ogródki" to takie niejako "koszmarki" mające na celu tylko wyciąganie kasy; na szczęście można je omijać z daleka tyle, że psują okoliczny klimat; ale góry niezmiennie piękne!

Danusia, 3 tygodnie!!!???? łał...zazdroszczę! w życiu nie byłam tyle czasu na urlopie:) , no może poza dzieciństwem własnych dzieci, wtedy chodziłam na dłuższe urlopy:) ; no chyba, że cieszysz się już czasem wolnym na emeryturze- wtedy to co innego! :) ; ja niestety jeszcze muszę popracować.... zatem będę czekać i na Twoją relację

danutar
2025-06-26

No, Papuas, zdążyłeś przede mną z relacją z Beskidu Sądeckiego ;)) Tylko, że ja spędziłam tam w maju 3 tygodnie, a konkretnie w Muszynie, więc miałam mnóstwo czasu na zwiedzanie okolicy. Relacja w przygotowaniu. Jak obrobię fotki to z pewnością wrzucę. A teraz z przyjemnością poogladam Twoje :)