Oferty dnia

Ukraina - Lwów - relacja z wakacji

Zdjecie - Ukraina - Lwów
Wyjazd na Ukrainę zawsze stanowił dla mnie marzenie.....chciałam poczuć klimat i atmosferę Kresów Wschodnich, odwiedzić miejsca uwiecznione w sienkiewiczowskiej ,,Trylogii”. Marzenie spełniło się w maju 2005 r., gdy z niewielkim biurem podróży ,,Via travel” z Andrychowa (http://www.viatravel.pl/) zdecydowałam się na 5 – dniowy objazd po terenach Ukrainy Zachodniej. Z początków podróży niemile wspominam jedynie długie oczekiwanie na odprawę paszportową na przejściu granicznym w Korczowej, trwało prawie 3 godziny.
Objazd rozpoczęliśmy od pobytu w Drohobyczu. Oczywiście wszyscy przede wszystkim chcieli obejrzeć dom Bruno Schultza - co zresztą nastąpiło. W Drohobyczu atrakcję są również pięknie zachowane drewniane cerkwie ( św. Jura, Paraskawi Platnickiej oraz Podwyższenia Krzyża Świętego ). Najcenniejszym obiektem, który jednak bardzo mocno ucierpiał w okresie rządów sowieckich, jest gotycka fara p.w. Wniebowzięcia NMP. Miasto sprawia jednak raczej wrażenie przygnębiające - jest zaniedbane, wiele budynków pozostaje w stanie ruiny, dzieci podchodziły do nas żebrząc....
Kolejnym punktem pierwszego dnia była wizyta w uzdrowisku w Truskawcu - mimo, że przed II wojną św. był to uznany kurort, dziś do takich mu daleko. Pijania wód swym wyglądem niezbyt zachęca do spróbowania choćby słynnej ,,naftusi". Przynajmniej ja z tej degustacji zrezygnowałam. Następnym przystankiem w podróży po Ukrainie był Iwano - Frankowsk ( Stanisławów) - niewątpliwą atrakcją, był fakt że trafiliśmy na okres prawosławnej Wielkanocy. M.in. właśnie w Stanisławowie można było pewne obrzędy religijne zaobserwować (święcenie pokarmów). Najważniejszą świątynią katolicką znajdującą się w mieście jest kolegiata p.w. NMP oraz św. Andrzeja i Stanisława. Miejsce to powinno kojarzyć się pasjonatom twórczości Sienkiewicza ze sceną pogrzebu pułkownika Wołodyjowskiego, gdyż wg wizji Sienkiewicza, miał on miejsce w tejże świątyni.
A potem już podróż na nocleg....do położonego na Podolu, za Dniestrem - Jazłowca. Podróż urzekająca....mijaliśmy ukraińskie pola, które także i dziś można by nazwać ,,Dzikimi”. Pejzaż ten urozmaicają jedynie niewielkie wioski z charakterystycznymi, drewnianymi, niebieskimi domkami oraz usytuowane zazwyczaj na wzniesieniach, cmentarze. Częstym widokiem są usypane w niemal każdej wiosce kurhany Ukraińskiej Powstańczej Armii. Na wąskich drogach wiodących na Podole pojawienie się autokaru stanowiło wydarzenie – zwłaszcza dla dzieciaków...
Przejazd przez most na Dniestrze był piękny, słońce właśnie zachodziło a nasza grupa w przypływie patriotyzmu odśpiewała serię pieśni przywodzących na myśl dawne panowanie Rzeczpospolitej nad tymi terenami, nie mogło zabraknąć rzecz jasna ,,Ballady o małym rycerzu". Przed Jazłowcem jeszcze Buczacz - niewielkie miasteczko Podola, ale to właśnie tu w 1672 r. Rzeczpospolita zmuszona została do podpisania haniebnego traktatu z Turcją, miało to dokładnie nastąpić pod lipą, która do dziś znajduje się tam. I wreszcie Jazłowiec....miejsce jak gdyby zapomniane przez cywilizację... Na szczycie wzgórza usytuowany zamek, którym przez pewien czas władał ród Poniatowskich - dziś swą siedzibę mają tu siostry ze zgromadzenia nazaretanek. Prowadzą one niewielki dom pielgrzyma, w którym można się zatrzymać. Muszę jednak podkreślić, że mimo pewnych niedogodności to miejsce ma swój niepowtarzalny klimat. Kolacja w ascetycznej, zakonnej jadalni w towarzystwie kilku sióstr, możliwość odwiedzenia znajdujących się w parku, za pałacem katakumb, gdzie znajdują się groby nazaretanek – to wszystko - zwłaszcza wieczorną porą - tworzyło wrażenia pewnego przeniesienie się w czasie....
Dzień drugi to podróż po Podolu i Pokuciu. Najpierw Skała Podolska, położona nad uroczą rzeką Zbrucz, która w II RP stanowiła granicę wpływów między Polską a ZSRR. Zwiedzić należy tu ruiny zamku z XIV w. oraz kościół, w którym pochowany jest namiestnik Galicji Agenor Gołuchowski. Ze Skały Podolskiej przejazd do miasta, które miało być najważniejszym punktem wyprawy - Kamieńca Podolskiego. Widok twierdzy kamienieckiej jest zaiste imponujący.... Do twierdzy należy dotrzeć poprzez Most Turecki, a następnie można spędzić kilka godzin zwiedzając fortyfikacje, baszty, bastiony....
Warto obejść twierdzę dookoła po urwisku, które rozciąga się nad wijącą się rzeczką Smotrycz. Chyba nie muszę dodawać, że taka eskapada dodała naszej wyprawie pikanterii.... Kamieniec to jednak nie tylko twierdza – będąc tu należy wstąpić do Katedry p.w. Św. Piotra i Pawła. W czasach panowania tureckiego na tych ziemiach dobudowano do niej minaret, co stanowi pewnego rodzaju osobliwość. Tuż obok katedry znajduje się symboliczny pomnik Michała Jerzego Wołodyjowskiego. Z Kamieńca ruszyliśmy na Chocim. Przestrzenie rozciągające się tuż nad Dniestrem, pamięć o dwóch bitwach z Turcją rozegranych w tym miejscu działają na wyobraźnię! Sam zamek jest niewielki ( prowadzi do niego drewniany most) większą rolę w trakcie zmagań bitewnych odgrywały wały naziemne, które należy koniecznie obejrzeć. Na polach Chocimia zobaczymy także monumentalny pomnik hetmana kozackiego Piotra Konaszewicza Sahajdacznego oraz cerkiew, która służyła stacjonującym tu w XIX w,. żołnierzom Suworowa.
Zbaraż – kolejny punkt wędrówki i znowu skojarzenie z Sienkiewiczem...Przypominają się te fragmenty ,,Ogniem i mieczem”, w których Longinus Podbipięta a potem Skrzetuski przedzierali się przez bagna, by sprowadzić dla oblężonej twierdzy pomoc wojsk królewskich... Zamek w Zbarażu odbiegał jednak od moich skojarzeń wyniesionych z ,,Trylogii”...
Opuszczamy Podole, jesteśmy na Wołyniu. Nocujemy u polskich rodzin w Krzemieńcu – mieście królowej Bony i Słowackiego. Spotkanie z Polakami staje się okazją do długich rozmów, śpiewów itp.:) Ranne zwiedzanie zaczynamy od miejscowego kościoła p.w. Św. Stefana – to tu znajduje się pomnik Juliusza Słowackiego..... Dosłownie klika metrów dalej znajduje się muzeum poświęcone postaci Słowackiego. W kilku salach zgromadzono przedmioty, rękopisy związane z postacią wieszcza. Wzrusza nas wszystkich jedna z dziewczynek, która na pożegnanie recytuje dla nas wiersze poety.
Nad Krzemieńcem dominuje góra Bony z ruinami zamku....Wspinamy się tam, by podziwiać panoramę miasta i Wołynia. Po wzgórzu oprowadza nas Polak.....nie chce wręcz rozstać się z nami, wypytuje o Polskę....interesuje go wszystko. Mnie jednak nie opuszczało uczucie przygnębienia, kiedy patrzyłam na gmach Liceum Krzemienieckiego, ,,Wołyńskich Aten” – dziś okrutnie zniszczonego i nie mającego nic ze swej XIX – wiecznej potęgi.... To wrażenie pogłębi się po wizycie w Podhorcach, w zamku który niegdyś stanowił siedzibę wielkich magnackich rodów. Dziś przechadzamy się po pustych salach, ze ścian odpada tynk....
Warto jednak wiedzieć, że to właśnie w podziemiach zamku w Podhorcach Hoffman nakręcił słynną scenę z ,,Potopu”, kiedy to żołnierze domagają się uwolnienia pułkowników pojmanych przez wojska Janusza Radziwiłła.
Kolejny punkt to Poczajów. Znajdująca się tu Ławra przyciąga rzesze prawosławnych i grekokatolików. Ze względów praktycznych kobiety powinny pamiętać, że wchodząc na teren klasztoru musimy założyć spódnicę oraz na głowę – chustkę. Z zakupieniem chusty nie będzie problemu – przed Ławrą szereg straganów, dolna część garderoby może już być trudniejsza do zdobycia....W ostateczności wchodząc na teren kompleksu klasztornego można zastawić paszport i otrzymać fragment czarnej płachty ,,udającej” spódnicę. Wspominałam już, że moja grupa przebywała na Ukrainie w okresie prawosławnej Wielkanocy, ale prawdziwie czuło się to dopiero w tym miejscu, w Poczajowie. Będąc w Ławrze, słuchając śpiewu mnichów, obserwując migocące świece – znowu miało się wrażenie pobytu w innym wymiarze kulturowym.
Powrót do autokaru i znowu podróż, tym razem do Oleska – to w tutejszym zamku urodził się zwycięski hetman spod Chocimia i pogromca Turków spod Wiednia – Jan III Sobieski.
Gdzieś za Oleskiem - niespodzianka; przed nami wyłania się gigantyczny pomnik Siemiona Budionnego – przywódcy Czerwonej Konnicy, osławionej formacji zbrojnej z czasów wojny polsko – bolszewickiej. Aż dziw, że takie ,,dzieło” komunizmu wciąż jeszcze tu się znajduje.
Wreszcie docieramy do Lwowa. Na zwiedzanie miasta pozostaje jedynie doba.... Decydujemy się więc na objazd i obejrzenia miasta z autokaru. Podziwiamy Kopiec Unii Lubelskiej, gmach Politechniki, Uniwersytetu, Operę...... Dzień ostatni pobytu na Ukrainie spędzamy we Lwowie, ale koncentrujemy się jedynie na zwiedzaniu nekropolii – łyczakowskiej i Cmentarza Orląt. Zwłaszcza drugie z tych miejsc, jego burzliwa historia, powodują u każdego autentyczną zadumę nad przeszłością....
Ostatni punkt tej peregrynacji kresowej to Żółkiew - miasto Sobieskich i Żółkiewskich. Najcenniejszą pamiątką miasta jest Kolegiata p.w. Królowej Niebios oraz św. Wawrzyńca i Stanisława. W podziemiach katedry znajduje się trumna z prochami hetmana Stefana Żółkiewskiego, poległo w I bitwie chocimskiej. Bardzo przykry widok stanowi synagoga – totalnie zdewastowana....
Wyprawa na Ukrainę to przede wszystkim dawka historii i tej z okresu Rzeczpospolitej Obojga Narodów, jak i tej najnowszej, która tak boleśnie okaleczyła te tereny. Dla młodszych podróżników to z pewnością wyprawa, która może pomóc zrozumieć czym był komunizm i jego destrukcyjna siła.
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Co warto zwiedzić?
Podróżując po Ukrainie Zachodniej warto odwiedzić: Drohobycz, Truskawiec, Stanisławów, Jazłowiec, Buczacz, Skałę Podolską, Okopy św. Trójcy, Chocim, Kamieniec Podolski, Tarnopol, Krzemieniec, Zbaraż, Olesko, Podhorce, Żółkiewi i Lwów oczywiscie:)
Porady i ważne informacje
Młodsi podróżnicy powinni poczytać nieco o realiach życia w PRL - u....to powinno być bardzo przydatne w przemierzaniu Ukrainy.
Autor: aga133 / 2005.05
Komentarze:
Brak komentarzy.