Oferty dnia

Rosja - Moskwa, Petersburg - relacja z wakacji

Zdjecie - Rosja - Moskwa, Petersburg
Przepraszam za nie najlepszą jakość zdjęć z tej podróży - są to skany zdjęć zrobionych aparatem analogowym!

To była najbardziej egzotyczna ze wszystkich moich podróży!!!!!!
Rosja to inny świat. Niby cywilizacja, niby Europa, ale jakże inna tam panuje rzeczywistość! Oczywiście dla kogoś, kto kawałek Rosji przejechał i widział różne miejsca. Mnie najbardziej uderzyła ogromna różnica między rosyjską wsią a ociekającymi złotem pałacami.
Wioski rosyjskie, jakie mijaliśmy w drodze do Moskwy, początkowo niektórzy w autokarze brali za skanseny. Dopiero, kiedy zobaczyli kolejny już taki skansen, zdawali sobie sprawę, że są to normalne, zamieszkane wsie. Małe, przekrzywione chatynki, drewniane płoty a przy nich jakaś malwa. Jak w rosyjskich bajkach, których w dzieciństwie się naoglądałam. Obok chatek jakieś bajorko - bo stawem to trudno nazwać. Przy jednym błotnistym brzegu taplają się dzieci, a z drugiej strony pływają kaczki. W niektórych wioskach można było zobaczyć ludzi siedzących przy drodze, obok nich stolik a na nim ..... główka kapusty. Może jakiś przejezdny kupi i da zarobić. W innym miejscu na stoliku widziałam samowar. Jakiś kierowca tira kupował sobie kubek herbaty. Żal ściskał za serce, kiedy pomyślało się o tym, w jakiej biedzie żyją ci ludzie. Podobne odczucia miałam, nawet z łezką w oku, kiedy w Moskwie, w przejściu podziemnym widziałam sporą grupę muzyków (mężczyźni, kobiety, starsi, młodzi - niemalże orkiestra symfoniczna) przepięknie grających jakąś klasykę, a przed nimi leżało pudełko na wolne datki od szczodrych turystów.

Z drugiej strony pełne przepychu pałace (Peterhof, Carskie Sioło, Pałac Zimowy), muzea, kremlowski skarbiec, opowieści przewodniczki o wystawnym życiu dawnej i obecnej elity rosyjskiej.
Przepaść między najbiedniejszymi a najzamożniejszymi - tak było kiedyś i jest nadal.

A inne rosyjskie wspomnienia?
Ogromne wrażenie zrobiła na mnie Moskwa. Większość ludzi zachwyca się Petersburgiem. Owszem, piękne miasto, ale w porównaniu z jego zachodnioeuropejską architekturą Moskwa jest o wiele ciekawsza. Te cerkwie i cerkiewki z niezliczoną ilością małych złoconych kopułek albo z jaskrawoniebieskimi kopułami w złote gwiazdki, albo też przebogato zdobione i niesamowicie kolorowe kopuły jak np. u Wasyla Błogosławionego. Będąc w Moskwie, czuje się Rosję, w Petersburgu niekoniecznie. Nie wiem, jak tam jest teraz, może coś się zdążyło zmienić. Kiedy byłam tam w 2003 roku, Moskwa przypominała mi czasy dzieciństwa - co kawałek czarna wołga, wojskowe ciężarówki, żołnierze na ulicach. Nawet wygląd wielu budynków, witryn sklepowych, chodników, ulic, klombów, starych samochodów przywodził na myśl dawne, komunistyczne, uboższe czasy w Polsce. W Petersburgu mieszkaliśmy w jakiejś peryferyjnej dzielnicy. Wybrałam się na zakupy (konieczne jeszcze za dnia, bo przed spacerami wieczorową porą przestrzegała nas pilotka). W sklepie spożywczym już od drzwi uderzał zapach nieświeżego mięsa. Odór spotęgowany przez upał, bo mimo lipcowych temperatur nie było klimatyzacji. Mięso leżało na przedpotopowych, obdrapanych półmiskach, a po nim chodziły muchy. Brrr! W takich okolicznościach lepiej było zrezygnować z zakupów.
Kolejnych emocji dostarczała wizyta w Mauzoleum Lenina. Byłam w Rosji parę tygodni po jakimś zamachu bombowym przed siedzibą Dumy, więc mocno były zaostrzone kontrole. Plac Czerwony był zamknięty. Wejść można było tylko w celu ,,spotkania z Leninem" i to po trzykrotnej kontroli dokonanej przez wojsko. Nie można było mieć przy sobie większej torebki, a co najgorsze dla mnie - aparatu fotograficznego! Tak więc z Placu Czerwonego nie mam żadnego zdjęcia. Po przejściu kontroli podchodziliśmy do mauzoleum parami, wyznaczoną trasą (strzałki wymalowane białą farbą na kostce brukowej). Przed samym wejściem widziałam, jak żołnierz zabrał kilkuletniemu chłopcu pluszowego misia. Oddał mu dopiero po wyjściu. W środku nie wolno było rozmawiać. W każdym kącie uzbrojony strażnik. Należało grzecznie obejść sarkofag i wyjść.

No cóż, na brak emocji i odrobiny dreszczyku nie można było w tej Rosji narzekać, zwłaszcza czując za plecami oddech Putina. Jego wizerunek był wszędzie, na większości gadżetów i pamiątek sprzedawanych turystom. Najfajniejsze były matrioszki z jego zdjęciem.
Narzekać za to można było na brak toalet. Szczególnie dotkliwy był, kiedy przejeżdżało się wielokilometrową trasę. A jeśli już gdzieś autokar zatrzymywał się się na siusiu, to lepiej było toaletę ominąć szerokim łukiem (by nie zatykać nosa) i pójść w las.

Mimo tych niedogodności polecam Rosję każdemu, kto lubi zwiedzać. Sama chętnie bym pojechała/poleciała jeszcze raz i zrobiła sto razy więcej zdjęć.

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: 28121972 / 2003.07
Komentarze:
Brak komentarzy.