Oferty dnia

Grecja - Dolina Tembi i Meteory - relacja z wakacji

Zdjecie - Grecja - Dolina Tembi i Meteory

Dolina Tembi
Przez Wąwóz Tembi przejeżdżaliśmy kilkukrotnie, ale dopiero w przeddzień wyjazdu do domu udało nam się go trochę zwiedzić. Jechaliśmy zobaczyć Meteory, kiedy nasza pani przewodnik zdecydowała, że zatrzymamy się w tym obrosłym mitologią uroczym zakątku. Zatrzymaliśmy się na niepozornym parkingu przy drodze głównej, wysiedliśmy z autokaru i zeszliśmy obok straganów z glinianymi garnkami w dół. Tam z kolei był dalszy ciąg straganików z ikonami i innymi pamiątkami. Przez rzekę Pinios przerzucony jest most dla pieszych. Na drugim brzegu znajduje się kościółek świętej Praksewii. Jest to ponoć jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych północnej Grecji i słynie z uzdrowień. Kościółek ten został wybudowany na pamiątkę cudu, który się tutaj wydarzył: od pionowego urwiska, oderwał się kawał skały akurat w momencie, gdy dołem przejeżdżał pociąg. Z niewyjaśnionych przyczyn skała nagle skręciła w bok i wpadła do rzeki. Życie wielu osób zostało ocalone. W miejscu cudu znaleziono ikonę św. Praksewii. Po prawej stronie kościółka znajduje się wejście do skalnej groty, w której tryska cudowne źródełko wspomnianej wyżej świętej. Wierni przychodzą przemyć w nim oczy, ponieważ św. Praksewia to święta od chorób oczu.

Od czerwca do września w dół rzeki Pinios pływa stateczek wycieczkowy. A jeszcze zaraz za mostem po prawej stronie schodzi się do drugiego źródełka - nimfy Dafne. Ponoć jak się przemyje w nim twarz to pozostaje się pięknym i powabnym ;).

Meteory
Z Doliny Tembi pojechaliśmy przez Larissę do Kalambaki. Najpierw zatrzymaliśmy się w pracowni ikon, gdzie polski przewodnik opowiedział nam jak powstają ikony. Mieliśmy okazję zobaczyć pracę kilku osób. No trzeba mieć do tego talent i cierpliwość. Poczęstowano nas winem i greckimi galaretkami. Zrobiliśmy zakupy (Polacy mają specjalne rabaty, bo w większości utrzymują ten interes;)) i powieziono nas malowniczą trasą na górę. Widoki były niesamowite i nawet nie próbuję tego opisać, bo nie znajduję odpowiednich słów. Na górze trochę nas zaczęło prażyć kiedy wychodziliśmy po schodach do Wielkiego Meteoronu czyli klasztoru Przemienienia Pańskiego. Szło się pomalutku, kontemplując krajobrazy, bo jest to chyba jedno z najbardziej wrażeniowych miejsc w Europie. Nienadaremno wpisane na Listę UNESCO. Niestety nie udało nam się wejść jako pielgrzymom, ale bilet kosztuje tylko 3 euro, więc nie dużo. Najpierw (o zgrozo!) skierowałam się do niewielkiego ossuarium czyli kaplicy czaszek. Można do niego zaglądnąć tylko przez mały otwór w drzwiach. Później skierowałam się do muzeum sztuki sakralnej. Znajduje się tam wystawa ikon, manuskryptów, pieczołowicie rzeźbionych krucyfiksów (majstersztyki!) relikwiarzy i haftowanych epitafiosów. Podobała mi się osobiście wystawa obrazów przedstawiających historię Meteorów. Z podpisów nie idzie nic zrozumieć, ale obrazy są przejrzyste i zrozumiałe. Później poszłam na ten taras widokowy i ... panika ! Lęk przestrzeni ... No nie ! Takie miejsce co to się zwiedza raz w życiu i atak ?! O nie! Choćbym miała zwymiotować będę patrzeć !! No pięknie ! Cuda ! Po zachwytach poszłam jeszcze do katholikonu. Nikogo w środku nie było. Zobaczyłam więc co chciałam, ale kadzidła były tak intensywne, że się szybko ewakuowałam. Na koniec zobaczyłam jeszcze dawną kuchnię klasztorną i dawny refektarz z długimi stołami nakrytymi starymi zastawami. Było to bardzo ciekawe zwiedzanie. Uważam, że warto takie miejsca jak te widzieć na własne oczy, przynajmniej raz w życiu.

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Grecji:
Autor: Patka / 2014.05
Komentarze:
Brak komentarzy.