Oferty dnia

Tajlandia - wyspa Koh Chang - relacja z wakacji

Zdjecie - Tajlandia - wyspa Koh Chang
Tajlandia Koh Chang 2016r

12 listopada 2016r po raz trzeci polecieliśmy do Tajlandii. Tym razem wybraliśmy wyspę Koh Chang. Jeszcze przed wylotem naczytaliśmy się o Koh Chang, o możliwych atrakcjach jakie powinniśmy zobaczyć, o restauracjach, w których będziemy się stołować i najbliższej miejscowości, do której będziemy chodzić na ewentualne zakupy. 14 dniowe wczasy ze śniadaniem wykupiliśmy w Rainbow. Wybraliśmy hotel Ramayana, który zlokalizowany był na zachodnim wybrzeżu tej wyspy. Uznaliśmy go za najodpowiedniejszy biorąc pod uwagę cenę, potem miejsce bo otoczony był rozległym tropikalnym ogrodem. Podróż nie co długa bo po przylocie do Bangkoku czekała nas 5 godzinna jazda busem do promu, ok 30 minut promem do wyspy, następnie kolejne 30 minut krętej bardzo stromej drogi do hotelu. Czytając wcześniej opinie na temat wyspy Koch Chang spotkaliśmy się z stwierdzeniem, że wyspa w porównaniu z innymi miejscami w Tajlandii może nas zawieść. Krótko, więc opiszę nasze odczucia.
Wyspa jest piękna, przede wszystkim dlatego, że nie jest tak skomercjalizowana jak inne miejsca: Pattaya, Phuket, Hua Hin itp. Zabytków, okazałych świątyń, i większych miast nie ma, raczej maleńkie miejscowości, w których toczy się życie miejscowych, oraz gęsty las, góry i wodospady. Wiedzieliśmy o tym wybierając się na Koh Chang. Zależało nam przede wszystkim na pięknej pogodzie, pływaniu i długich pieszych wycieczkach. Piękna, szeroka, bardzo długa i piaszczysta plaża Klong Prao dostarczała nam każdego dnia cudownych przeżyć, jak również wycieczki, na które zapuszczaliśmy się sami w głąb wyspy. Na straganach u miejscowych każdego dnia kupowaliśmy przepyszne owoce, którymi zajadaliśmy się w ciągu dnia na plaży, czasem skusiliśmy się na coś bardziej konkretnego, a wieczorem szliśmy do pobliskiej restauracji na palach Phu-Talay – najlepszej według nas. Kolacje przy wodzie oświetlonej lekkim światłem z pysznymi azjatyckimi potrawami długo pozostaną w naszej pamięci.
Biorąc pod uwagę moje zamiłowanie do snurkowania wybraliśmy się pięknym katamaranem na całodzienną wodną wycieczkę. Atmosfera wprost kameralna bo na pokładzie były 4 pary włącznie z nami. Wszystko odbywało się bez pośpiechu i patrzenia na zegarek, kiedy mamy wyjść z wody. Sam kapitan katamaranu przemiły Brazylijczyk towarzyszył nam w snurkowaniu, co rusz wyciągając z dna oceanu spore okazy muszli.
Na wyspie jest kilka wodospadów. Wybraliśmy się do jednego z nich: Klong Plu Waterfall. Był to pół godzinny trekking po nierównym, górzystym terenie, wzdłuż spływającej rzeki. Nieduży wodospad otoczony wielkimi skałami z możliwością kąpania się, choć zejścia jako takiego nie było, raczej można było ześlizgnąć się po skałach wpadając od razu do głębokiej i zimnej wody. Bardzo miłe doświadczenie, biorąc jeszcze pod uwagę podgryzające dość spore ryby.
Na przedostatni dzień pobytu w Tajlandii pojechaliśmy do Pattayi . Po uroczym pobycie na pięknej, zielonej wyspie Pattaya nam w ogóle nie odpowiadała, ale zaskoczeniem była dla nas rewia transseksualistów. Godzinne przedstawienie to piękna muzyka i kolorowa zmieniająca się scenografia.
Coś jest magicznego w Tajlandii, że po raz trzeci ją odwiedziliśmy… możliwe, że zadziałała magia wrzuconej monety za pierwszym razem, gdy przylecieliśmy do Tajlandii i wypowiedziane życzenie powrotu.
Świat jest piękny, tyle jest jeszcze uroczych miejsc, gdzie nas nie było. Czas, więc pomyśleć o innym kierunku…nam już coś chodzi po głowie, ale nie będziemy wyprzedzać faktów. Do usłyszenia niebawem drodzy Travelmaniacy.

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Tajlandii:
Autor: eleni / 2016.11
Komentarze:

kawusia6
2018-08-25

Zgadzam się z Tobą, że coś w tej Tajlandii jest- sama wciąż myślę i kombinuję, żeby znów spędzić tam kawałek zimy. Super sobie powspominać i zobaczyć piękne zdjęcia :)