Oferty dnia

Hiszpania - Barcelona - relacja z wakacji

Zdjecie - Hiszpania - Barcelona
Drugi postój na trasie naszego rejsu (1.maja, w godz. 9-19) przypada na piękną stolicę Katalonii. Barcelona nie jest dla nas obcym miastem. Kiedyś już obie – zarówno mama, jak i ja – zwiedzałyśmy ją, możliwie dokładnie, mając wtedy kilka dni do dyspozycji. Wiadomo, że za pierwszym razem człowiek chce jak najwięcej zobaczyć, bo nie ma pewności czy- i kiedy- pojawi się kolejna okazja.
A skoro nam nadarzył się kolejny dzień w Barcelonie, możemy teraz bez specjalnego pośpiechu skupić się na wybranych obiektach.
Jako zasadniczy cel tego dnia postawiłam Park Güell – wyjątkowe dzieło Gaudiego, rozciągnięte na większej przestrzeni, niż pozostałe, pojedyncze budowle, rozsiane po całym mieście. Mama chętnie przyjęła propozycję, bo też nie była jeszcze w tym parku.

A zatem, podobnie, jak to było w Marsylii, znowu realizujemy swój indywidualny program, a nie uczestniczymy w polskojęzycznej, ani też żadnej innej, wycieczce fakultatywnej po Barcelonie, obejmującej „pakiet podstawowy” – czyli: Wzgórze Montjuic z obiektami olimpijskimi z 1992 r., Dzielnicę Gotycką oraz najważniejsze dzieła Gaudiego: świątynię Sagrada Familia i kamienice Casa Batllo i Casa Mila.

Dla własnej wygody wykupiłyśmy przy recepcji bilet na Shuttle bus – za 10 euro (na podstawie rozmowy ze spotkanymi dzień wcześniej na statku osobami, które były już drogą morską w Barcelonie i mówiły nam, że miejsce cumowania Costy jest „bardzo daleko” od przystanków komunikacji miejskiej). Nie było to aż tak daleko, jak w Marsylii, no ale na pewno usprawniło nam czas na przemieszczanie się. Po krótkiej chwili od zejścia ze statku byłyśmy już w dobrze znajomym miejscu nabrzeża, w pobliżu pomnika Kolumba. Rano jeszcze postraszyły nas tu trochę ciemne chmury, ale raczej były to tylko „efekty specjalne”, dodające nieco dramaturgii u progu dnia, żeby nie było przez cały czas tylko monotonnej, słonecznej nudy.

O tej porze (ok. godz. 9.30) nie było tu jeszcze tłumów, mogłyśmy zupełnie swobodnie poruszać się i przypomnieć sobie detale tego mocno rozbudowanego pomnika. A stąd, już jak „u siebie” – idziemy do najbliższej stacji metra, kupujemy (w automacie) jednodniowe bilety na komunikację miejską (po 9 euro) i wyruszamy zieloną linią metra w kierunku północnym.

Wysiadamy na przystanku Vallcarca, skąd pieszo można dojść do Parku Güell. Przed wyjazdem czytałam, że od metra będzie „pod górę”… ale nie sądziłam, że aż tak! Wąską uliczką, wdrapujemy się ostro do góry, przecinamy jedną przecznicę i kolejne, i tak wydaje się, że ta ulica nie ma końca… Nagle – niespodzianka – ruchome schody na kilku górnych, mocno stromych odcinkach, po środku ulicy. I już, już za chwilę wchodzimy na teren Parku!

Jeszcze parę kroków pod górę i osiągamy najwyższy punkt parku – Górę Trzech Krzyży.
Panorama Barcelony 360º z tego miejsca w pełni rekompensuje trudy podejścia. Można tak stać i patrzeć, i zachwycać się, i rozpoznawać znajome miejsca, i zauważać nowe budowle, i podziwiać, i…, i… I dobrze, że nie musimy się nigdzie spieszyć… W końcu, zaczynamy schodzić, odkrywamy coraz niższe rejony parku. Wszystko nas urzeka: bujna roślinność, intensywne zapachy kwitnących krzewów, aż dochodzimy do pierwszych budowli Gaudi’ego… znanych nam dotąd wyłącznie ze zdjęć czy filmów. I dopiero właśnie trzeci wymiar, bezpośredni kontakt, obecność w tej całej, rozległej, zielonej przestrzeni pozwala na właściwy odbiór. Możemy ogarnąć całość i spokojnie pozaglądać we wszystkie napotkane zakamarki (a jest ich tu wiele!), niezwykłe miejsce. Nic dziwnego, że przyciąga – jak magnes. Dostrzegam jednak pewną prawidłowość: im niżej schodzimy, tym więcej jest ludzi. Wciąż czekam jeszcze na te elementy pokryte ceramiką, niejako symbole Parku Güell, najczęściej eksponowane na zdjęciach… Powoli zaczynają się wyłaniać. No tak, tam właśnie ludzi też jest najwięcej, jakieś zawężone przejścia, dodatkowe bramki… Wygląda na to, że chyba potrzebne będą bilety(?), a może tylko kontrola bezpieczeństwa? Jednak bilety. OK., pytam, gdzie można je zakupić. I tu czeka nas element zaskoczenia: „niestety, na dzisiaj już NIE MA dostępnych biletów” (???!!!). Że co takiego? Nie mogę pojąć :( jestem totalnie zaskoczona. Zamurowało mnie. Przed wyjazdem przecież posprawdzałam w Internecie wszelkie możliwe rodzaje biletów na komunikację miejską, żeby czegoś nie przegapić i dokonać optymalnego dla nas wyboru; ale nie przyszło mi do głowy, zupełnie na to nie wpadłam, że będzie jeszcze potrzebny bilet, aby wejść do PARKU; a ściśle rzecz biorąc – do dolnej części parku, obejmującej właśnie te najbardziej symboliczne miejsca. Hm, i co teraz? Przecież tak bardzo chciałam zobaczyć tu wszystko… Musiałam mieć chyba nieźle załamaną, a może zdesperowaną minę… bo pani z obsługi, która informowała mnie przed chwilą o tych biletach wyciąga coś z kieszeni i mówi, że ma „tylko 1 bilet” :) A jednak to uśmiech losu! Mama już odpuściła, posiedzi sobie wśród zieleni, zaczeka na mnie, a ja wręcz z euforią biorę ten bilet i dziękuję. Dla pewności pytam, ile płacę, lecz w odpowiedzi słyszę, że nic, bo ten bilet już został zapłacony (ktoś nie dojechał, zrezygnował? – dzięki mu za to!). Uff, wchodzę :) i jeszcze bardziej teraz doceniam możliwość zobaczenia, dotknięcia również tego „serca parku”…

Powrót: autobusem linii 116 od parku do przystanku Lesseps – gdzie jest połączenie z zieloną linią metra; tu jeszcze wchodzimy do widocznego blisko kościoła św. Józefa; jedziemy metrem do placu Catalunya; a dalej już wędrujemy znowu pieszo, bez specjalnego planu, po prostu, którędy oczy- i nogi poniosą: przez Dzielnicę Gotycką, deptakiem La Rambla, aż do zacnego Colón’a.
A potem już tylko Shuttle bus i znów jesteśmy na pokładzie naszego pływającego hotelu – statku Costa Diadema. Przed kolacją jeszcze był czas na opalanie się na leżakach na górnym pokładzie.

Wieczorem, przy kolacji dzielimy się wzajemnie wrażeniami z tego kto jak spędził dzień. I z tej rozmowy chciałam jeszcze przytoczyć coś, co przekazał naszej grupie polskojęzyczny przewodnik w czasie wycieczki fakultatywnej. Dla tych, którzy nie mogą zapamiętać nazwy wzgórza Montjuic - cenna podpowiedź: ”Mąż-żulik” (z pominięciem ostatniej litery ”k”). Teraz już też będę nie zapomnę wymowy tej trudnej do zapamiętania nazwy :) !!!


Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Hiszpanii:
Co warto zwiedzić?
W Barcelonie raczej nie ma miejsca, którego NIE warto by było zwiedzić :)
Porady i ważne informacje
Tu podam aktualne cenniki (w euro):

- Shuttle Bus: 10,-
- 1-dniowy bilet na komunikację miejską: 9,-

Wstęp do dolnej części Parku Guell - bardzo zróżnicowany, w zależności nie tylko od wieku, ale też od sposobu zakupu biletu:

RODZAJ BILETU: ZAKUP ON-LINE / ZAKUP W KASIE-W AUTOMACIE ATM PRZY KASACH
normalny: 7,00€ / 8,00€
dzieci do 6. r.życia: bezpłatnie / bezpłatnie
dzieci 7 - 12 lat: 4,90€ / 5,60€
seniorzy 65+ : 4,90€ / 5,60€
osoba niepełnosprawna + opiekun: 4,90€ / 5,60€

Bilet kupuje się na konkretną godzinę - i na każdy przedział czasowy określony jest limit odwiedzających (400 osób na każde pół godziny!). Z tego względu, warto dokonać zakupu online na stronie http://www.parkguell.cat/en/buy-tickets/, aby na miejscu nie okazało się, że już nie ma biletów do końca dnia :(
Autor: AniaMW / 2017.05
Komentarze:

roman_gor
2017-05-26

My zwiedzaliśmy Barcelonę z wycieczką objazdową, byliśmy zadowoleni, ale może kiedyś pojedziemy i zobaczymy te wszystkie miejsca bez pośpiechu... :-)

AniaMW
2017-05-24

ja też poprzednio byłam w XX w., a dokładnie w 94r., 2 lata po olimpiadzie :)

piea
2017-05-24

ja mam dokładnie takie same wspomnienia jak Papuas; raczej wszędzie było bez kolejek, Park Guell był na pewno bez żadnych biletów, no ale to było dokładnie 20 lat temu ...

papuas
2017-05-24

ale się porobiło
w Barcelonie po raz pierwszy byłem jeszcze w XX wieku i wtedy do parku chyba bez biletów, w Sagradzie na mszy byłem, a teraz wszystko ogrodzone i nawet blisko nie podejdziesz. Ech, komercja ...