Oferty dnia

Stany Zjednoczone - Kalifornia - relacja z wakacji

Zdjecie - Stany Zjednoczone - Kalifornia

Przedostatni odcinek naszej podróży po Kalifornii obejmował i parki stanowe, i narodowe, i miasteczka nad Zatoką Monterey... Było więc sporo różnorodności. Ale po kolei.

Zaczynamy od miejscowości Mammoth Lakes w górach Sierra Nevada. Klimatem, a przede wszystkim otoczeniem miejscowość ta przypomina mi Zakopane i Tatry... Tu również widać wyciągi narciarskie i trasy zjazdowe na zboczach wysokich gór typu alpejskiego, których szczyty pozostają nawet teraz, latem - miejscami jeszcze ośnieżone. I nawet w rześkim o poranku powietrzu jest coś „podhalańskiego”... Dalej jednak podobieństwo do naszych terenów się kończy.

Wkrótce docieramy do Mono Lake - słonego jeziora, z arszenikiem, a jadąc jeszcze kawałek dalej, drogą 395, cofamy się w czasoprzestrzeni i wkraczamy do wymarłego miasta Bodie, z okresu gorączki złota. Miasteczko to - jak kiedyś tętniło życiem, tak zostało porzucone, a wszystko co pozostało - zostało objęte ochroną jako park stanowy Kalifornii i teraz sukcesywnie jest konserwowane, by mogło jeszcze trochę dłużej być świadectwem przeszłości. Najciekawsze sprzęty zebrano w jednym budynku, stanowiącym jakby muzeum, a większość domów i budynków publicznych, typu: szkoła, hotel, kościół jest zachowana w stanie nienaruszonym. Do niektórych można wchodzić, inne ogląda się z zewnątrz, zaglądając jedynie przez okna do środka. W oddali widać zabudowania kopalni, między domami stoją też różne pojazdy... Spacerując po tym miasteczku, czując też unoszący się wszędzie kurz, można naprawdę odczuć atmosferę sprzed lat. Hm, przez godzinę może być, ale na dłużej - wolę jednak współczesność :) I wolę naturę, do której już zaraz się udajemy.

Jedziemy znowu pośród górskich szczytów, wjeżdżamy na przełącz Tioga - tu krótki postój by nacieszyć oczy widokami i pooddychać czystym, górskim powietrzem i... powoli nastroić się psychicznie na wjazd w jeszcze piękniejsze tereny - do parku narodowego Yosemite.

Formalnościom musi stać się zadość, uiszczamy opłaty wjazdowe na teren Parku, w zamian otrzymujemy mapkę i... jesteśmy w krainie jednego z naj- Parku Narodowego Stanów. W tym miejscu należało by przytoczyć długą listę przymiotników, które i tak nie oddadzą wspaniałości natury, jaką tu spotkaliśmy. Znowu mam zderzenie wspomnień i wyobrażeń na podstawie artykułów i zdjęć z National Geographic, których się sporo o Yosemite naczytałam i naoglądałam od młodości... I znowu rzeczywistość wygrywa :). Dopiero odbiór na żywo pozwala ogarnąć przestrzeń, nacieszyć wzrok malowniczymi jeziorami, licznymi wodospadami i potężnymi ścianami skalnymi!

Najciekawsze miejsca tego Parku Narodowego, które wryły mi się w pamięć to:

  • Szczyt El Capitan - wys. 2307 m n.p.m. - w postaci 900-metrowego pionowo opadającego do dna doliny granitowego urwiska; wrażenie niezapomniane;
  • Half Dome (2693 m n.p.m., wys. ściany od podstawy: 1444 m.) najbardziej rozpoznawalna góra globu (zwłaszcza w kręgach wspinaczkowych);
  • Mariposa Grove - rezerwat, w którym rosną sekwoje - giganty, najpotężniejsze z drzew, Grizzly Giant, sięga 63 m wzwyż, średnicę ma 9,5 m, a rośnie już ponoć 2700 lat.
I drzewa, i skały są tu mega-ogromne. A człowiek pokornieje wobec takiego otoczenia.

Po dniu pełnym wrażeń kolejny nocleg mamy w Merced i w dalszej drodze do San Francisco zatrzymaliśmy się jeszcze nad zatoką Monterey.

Najpierw w miasteczku Monterey, a następnie w sąsiedniej miejscowości - Carmel by the Sea, gdzie burmistrzem był swego czasu amerykański aktor Clint Eastwood. Obydwie z tych miejscowości nad Zatoką obfitują w domki letniskowe gwiazd amerykańskiego show biznesu. Nazwa Carmel - wywodzi się od dawnej misji karmelitańskiej, założonej w tej okolicy w 1770 roku. Pozostałości misji zostały do dziś zachowane w postaci kościółka (z 1790 roku) i muzeum. Jak na warunki amerykańskie to niezwykle wartościowe zabytki historyczne.

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: AniaMW / 2011.08
Komentarze:
Brak komentarzy.