Oferty dnia

Norwegia - Lofoty i Sortland - relacja z wakacji

Zdjecie - Norwegia - Lofoty i Sortland

Lofoty skąpane w słońcu widzieliśmy już w 2003 roku - http://www.travelmaniacy.pl/profil,2529,podroze,3457,norwegia i w 2006 roku, teraz zobaczyliśmy, że mogą też być kąpane ulewnym, nieustannym deszczem...

Przygody zaczęły się jeszcze w Bodo. Uzyskaliśmy informację, że prom z 11.15 został odwołany (z powodu złych warunków atmosferycznych na morzu). Poprzedniego dnia też tak było, lecz popołudniowe promy: o 15.00, 16.30 i 19.00 już kursowały normalnie. Pojechaliśmy więc do portu ok. 14-tej, żeby załapać się na 15.00. Gdy zbliżała się godz. odprawy - wywieszono informację: „rejs odwołany”. Na jakiekolwiek dalsze pytania padała niezmiennie odpowiedź: „maybe”. Niektórzy rezygnowali, odjeżdżali, my nie chcieliśmy odpuszczać Lofotów (dla naszych przyjaciół, z którymi jechaliśmy w teamie to był cel podróży i ich pierwszy wyjazd na Lofoty!). Godziny mijały a my czekaliśmy w zupełnym zawieszeniu... Już zaczęliśmy analizować mapę, jakby tu objechać lądem, dalej na północ od Bodo, do miejsca następnej możliwej, krótszej przeprawy promowej, ale nijak nam nie pasowało, przeliczając kilometry i godziny, wciąż brakowało by jednego dnia, żeby zdążyć do Sortland (gdzie mamy rezerwację 2 noclegów i związany z tym termin rezerwacji „Whale-watching” w Andenes)...

Wreszcie, pod wieczór, przypłynął prom, który MAYBY odpłynie na Lofoty. Godz. 19.00 minęła, ale dalej nic nie wiadomo, obsługa jeszcze nie kasuje biletów, ale już sporządza listę pasażerów (normalnie nie robi się żadnej takiej listy jak tym razem, to pewnie tak na wszelki wypadek - w razie zatonięcia promu, żeby wiadomo było, kto był na pokładzie!). Ale i tak wszyscy bardzo się cieszą, że jest nadzieja iż jednak odpłyniemy. W końcu i na bilety nadszedł czas, jeszcze trochę zwlekali z załadunkiem, rozmawiali przez radiotelefony, aż w końcu dali znak, by wjeżdżać na prom! Powagi sytuacji dodało jeszcze staranne zabezpieczanie samochodów specjalnymi klockami i pasami, przypinanymi mocno do pokładu.

Nie pamiętam dokładnie, która to była godzina gdy wreszcie odpłynęliśmy w ten 3-4 godzinny rejs po mocno wzburzonym morzu (chwilami przechył był spory!), pominę detale z czasu przeprawy - ostatecznie dotarliśmy na Lofoty - przed północą. Nie mieliśmy rezerwacji noclegu, bo do końca nie było pewności, czy odpłyniemy z Bodo, więc czekało nas szukanie noclegu - w gigantycznie ulewnym deszczu i w godzinach bardzo, bardzo późno-wieczornych...

Niezupełnie od razu, ale udało nam się! Tuż przy jezdni, jakieś 30 km na północ od portu stoi sobie odręcznie napisana strzałka: „Pokój”. Wycofujemy się, by zjechać na prawdopodobnie odpowiednie podwórko i ... wszystko się zgadza. Radość była obopólna: Ronny - właściciel apartamentu, którego nikt jeszcze dziś nie wynajął, mimo północy, ucieszył się naszym przyjazdem, a my poczuliśmy ulgę, że mamy jednak dach nad głową! Nawet udało się wynegocjować nieco niższą cenę, niż pan nam początkowo podał. Zapłaciliśmy 1000 NOK za dobę (co było i tak dla nas najwyższą stawką za nocleg podczas tegorocznego wyjazdu), ale i warunki były maksymalnie komfortowe. Mieliśmy perspektywę znacznie tańszych, choć też komfortowych (!) dwóch kolejnych, zarezerwowanych już w Sortland, więc łatwiej było wydać ten tysiąc w środku nocy.

Następnego dnia wróciliśmy do Reine - naszej ulubionej, malowniczej miejscowości, w południowej części Lofotów. Hm, przy niebie zaciągniętym niskimi chmurami, z których nieustannie lała się strugami woda - Reine nie mogło zademonstrować pełni swojego uroku, ale i tak przyjemnie było tam być.

Na żadną wędrówkę po górach nie zdecydowaliśmy się przy takiej pogodzie. Jadąc na północ zatrzymaliśmy się jeszcze w paru miejscach, a na północnym krańcu Lofotów, gdy czekaliśmy na prom (krótka, 20-minutowa przeprawa), nawet zupełnie przestało padać.

Aż dotarliśmy szczęśliwie do Sortland, gdzie czekał na nas pokój w znajomym już „B&B” - magicznym wręcz domu, z historią sięgającą r. 1920 (kiedy to został zbudowany), i z przemiłą atmosferą, jaką tworzą jej gospodarze - starsi państwo, dbający o satysfakcję przybywających gości. Dom ma swój charakter już z samego wyglądu (stylowa, drewniana budowla, biało-żółta, z dużym tarasem na I piętrze), a sympatyczni właściciele ubogacają wspaniały klimat. Od pierwszej tam obecności - w 2003 roku - zapamiętaliśmy w sposób szczególnie przyjazny to miejsce. Zaraz nasunęło mi się skojarzenie z piosenką „W moim magicznym domu” - i tak już zostało. W emocjach to jest „nasz magiczny dom” w północnej Norwegii. Dotychczas korzystaliśmy tam wyłącznie z noclegów.

Teraz zatrzymaliśmy się tu na 2 noce. Dla nas był to 1 dzień odpoczynku, spacerowania po Sortland, dla naszych przyjaciół - wyjazd do Andenes: na obserwowanie wielorybów.

Tym razem, z racji dłuższego pobytu, zdecydowaliśmy się również na śniadanie w dniu wyjazdu. A po tym śniadaniu - przekonaliśmy się, ile traciliśmy, nie znając wcześniej tutejszych śniadań! To po prostu było „królewskie śniadanie”! Pani gospodyni podchodziła do każdego nalewając kawę lub herbatę, podając chleb, wraz z informacją, który pieczony w domu, itd., szczegółowe były też wyjaśnienia, co w którym naczynku na stole (np. odnośnie konfitur, czy ryb), itd., itd. Pani robi to z wewnętrznej potrzeby, dla satysfakcji, ku radości gości. Bowiem koszt podawanych potraw znacznie przewyższa cenę śniadania (!!!).

Wypoczęci i dopieszczeni królewskim śniadaniem, wyruszyliśmy w dalszą drogę - do Narwiku...

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Norwegii:
Porady i ważne informacje

Przeprawa promowa z Bodo do Moskenes jest optymalna dla osób, które chcą zobaczyć cały archipelag Lofotów - dopływa się w pobliżu miejscowości A, która stanowi południowy kraniec Lofotów. Przeprawa trwa 3-4 godz. (w zależności od kursu) jest kilka rejsów w ciągu dnia. W 2012 r. cena za auto osobowe i 2 osoby dorosłe wynosiła 772 NOK.

Noclegi:

  • Apartament na Lofotach: Ronny, tel. +47 481 464 20 Apartament na max. 6 osób - cena: 400 NOK od osoby (my - przy własnej pościeli!) wynegocjowaliśmy 1000 Nok za 4 osoby.
  • Sortland: Postmestergarden - ”Magiczny dom”! - gorąco polecam!
    I piętro udostępnione do wynajęcia w formie apartamentu; łącznie są 4 pokoje (od 1- do 4-osobowe), wyposażona kuchnia, łazienka, oddzielny pokój z tv i duży balkon. Ceny uzależnione od liczby łóżek w pokoju, przy własnej pościeli - taniej. My w 2012 r. korzystaliśmy z pokoju 4-osobowego (z pościelą!) - cena: 500 NOK.
    Opcja ze śniadaniem (wspaniałym!) + 65 NOK od osoby
    E-mail: asoelsne@online.no
    Phone: +47 76 12 10 41
    Mobile phone: +47 957 39 099
    Contact person: Arne & Aslaug Solsnes

Autor: AniaMW / 2012.07
Komentarze:
Brak komentarzy.