Oferty dnia

Tunezja - samochodem na własną rękę - relacja z wakacji

Zdjecie - Tunezja - samochodem na własną rękę

Wyjazd z Polski do Tunezji samochodem? Ależ tak, czemu nie! Pomysł zrodził się tak po prostu, a właściwie z dwóch powodów:

1) po znalezieniu informacji o możliwościach przeprawy promowej z Włoch do Tunisu,
2) po zmianie samochodu (z Malucha na większego o rozmiar Fiata - Uno). Skoro Maluchem przejechaliśmy ok. 80% Europy, po zakupie Fiata Uno wypadało poszukać jakiegoś odpowiednio ambitniejszego celu podróży.

I w ten sposób zaczęliśmy obmyślać, którędy by tu pojechać przez Europę, żeby zobaczyć jak najwięcej nowych miejsc, a potem ile dni potrzebnych nam będzie, żeby objechać i zasmakować na maxa w Tunezji...

Rok 1997 to była jeszcze trochę inna epoka (przynajmniej dla nas!) - jeszcze bez Internetu a nawet bez telefonów komórkowych. Mieliśmy za to liczne mapy, przewodniki i wielką, grubą, wspaniałą księgę „ECC” czyli Europa Camping + Caravaning, z rozpiską campingów na terenie całej Europy, co znacznie ułatwiało planowanie tras. Zdjęcia też jeszcze mogliśmy robić tylko aparatami analogowymi, z których jeden odmówił nam posłuszeństwa przy temperaturze przekraczającej 40°C (po powrocie do Europy powrócił do pełnej sprawności!).

Ostatecznie cały wyjazd zaplanowaliśmy na 25-30 dni, niestety w lipcu, bo akurat tylko wtedy mogłam mieć tak długi urlop... ale cóż było robić - chcemy jechać na Saharę? Chcemy! Miesiąc urlopu mogę mieć w lipcu? Trudno, trzeba to będzie jakoś wytrzymać, nie było innego wyjścia. I choć w naszej szerokości geograficznej nie specjalnie dobrze znoszę letnie upały, tam - w Tunezji - przy suchym klimacie, upały okazały się zupełnie bardziej znośne (choć jednak dały trochę popalić, np. gdy żar od asfaltu bił tak gorący, że zakręcaliśmy okna w naszym autku bez klimatyzacji, bo wystawiając rękę przez okno po prostu powietrze parzyło!).

Wyjechaliśmy z Bielska przez Zwardoń na Słowację i dalej przez Węgry, Słowenię do Włoch (ta część pojawi się - tak myślę, jeśli mi cierpliwości w pisaniu wystarczy - w innych „odcinkach”, tu skoncentruję się na samej Tunezji) i 14 lipca o godz. 23.00 z Trapani na Sycylii odpłynęliśmy promem do Tunisu. Nasza trasa po Tunezji to ok. 1500 km (na całą wyprawę wyszło ponad 6700 km), w następującej kolejności objazdu:

  • 15.07 Tunis (port) - SOUSSE
  • 16.07 Sousse - EL JEM - MATMATA
  • 17.07 Matmata - Tamezret - Matmata - Gabes - DOUZ
  • 18.07 Douz- TOZEUR- TAMERZA
  • 19.07 Tamerza - KAIROUAN - Tunis
  • 20-21. Tunis
  • 22.07. Tunis - KARTAGINA - Tunis - port 13.00 prom do Neapolu

Podczas wyprawy mieliśmy kilka ciekawych spotkań:

  • jeszcze na promie z Włoch - z Amerykaninem, polskiego pochodzenia (!), samotnie podróżującym z plecakiem po świecie, do chwili naszego spotkania odwiedził już 102 kraje;
  • z innymi, miejscowymi pasażerami promu, którzy nas poznawali i przyjaźnie pozdrawiali na drodze, nawet dużo już dalej na południe od Tunisu (my poznawaliśmy ich tylko po załadowanych ponadwymiarowo samochodach!);
  • z miejscowym artystą-plastykiem w Douz, który u wrót Sahary mieszka, tworzy i dzieli się swoją sztuką w mini galerii z przybyszami z innych stron świata; w jego pracach zachwyca powściągliwa forma i bogactwem treści, taki namacalny autentyzm ducha pustyni, w połączeniu z artystycznym ujęciem... wybór był trudny, ale w końcu kupiliśmy 1 grafikę i mały kalendarz (z 12 obrazkami!);
  • z kierowcą jeepa, który obwoził „turystów hotelowych”, a nam gratulował jazdy indywidualnej, zresztą, doświadczaliśmy często, po drodze życzliwego stosunku ze strony tam mieszkających osób;
  • z miejscowymi, którzy - jak się dowiedzieli, że my z Polski - próbowali poinformować nas o powodzi, jaka właśnie wtedy nawiedziła nasz kraj, o czym nie wiedzieliśmy, a oni widzieli to w TV satelitarnej, którą odbierali już wtedy niemal wszędzie; jednak ich angielski był taki, że dopiero po powrocie do domu zorientowaliśmy się, co chcieli nam przekazać, bo tam, wtedy, na pustyni, informacja o tym, że „w Polsce mamy wodę, dużo wody” nie robiła na nas żadnego wrażenia, wręcz przytakiwaliśmy im z dumą, że TAK, mamy wodę, mamy dużo wody w Polsce.

Mieliśmy też kilka przygód
Raz - gdy droga na mapie była, a w rzeczywistości się skończyła, a nowej jeszcze nie wybudowali (stały maszyny!) i nasze nowiutkie autko prawie wylądowało w piachu Sahary; a następne przygody już w stolicy... Dobrze, że zostawiliśmy sobie Tunis na koniec wyprawy, bo może byśmy się zrazili i zrezygnowali z dalszej jazdy, a właśnie poza stolicą, w głębi kraju Tunezja jest najciekawsza!

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Tunezji:
Co warto zwiedzić?

  • Sousse
  • El Jem - z ruinami okazałego amfiteatru
  • Mamtata
  • Douz - koniecznie z wjazdem w Saharę - na wielbłądach...
  • Tozeur - z ciekawym ogrodem zoologicznym
  • Tamerza - miejscowość przy granicy z Algierią, z największym wodospadem Tunezji (co prawda bez lupy go widać, ale nie jest to jakiś gigant, jednak na pustyni - wiadomo - kropla wody to rarytas, a co dopiero wodospad!)
  • Kairouan - najstarsze muzułmańskie miasto Afryki, z najważniejszym meczetem tego kontynentu
  • Tunis - z medyną starego miasta, muzeami, meczetami, kościołem katolickim przy głównej alei...
  • Pozostałości po Kartaginie - kawałeczek na północ od Tunisu

Autor: AniaMW / 1997.07
Komentarze:
Brak komentarzy.