Oferty dnia

Stany Zjednoczone - New York - relacja z wakacji

Zdjecie - Stany Zjednoczone - New York

Magiczne miasto - jedyne w swoim rodzaju. Często nazywane „stolicą świata”, bywa też określane synonimem wolnego świata, choć i ono zostało boleśnie dotknięte - atakiem z 11. września... Pozostaje wciąż swoistym miastem-symbolem i na pewno porusza. Wywołuje szeroki wachlarz wyrazistych emocji, często skrajnych, ale raczej dla nikogo z odwiedzających nie pozostaje miastem „nijakim”. My też planując podróż do USA ciekawi byliśmy bardzo spotkania na żywo z Nowym Jorkiem. No i w końcu doczekaliśmy się :).

Jadąc z hotelu (Holiday Inn Totowa - w dzielnicy West Totowa NJ), po drugiej stronie rzeki Hudson, z daleka już zaczęła się na horyzoncie zarysowywać - tak dobrze znana z wielu filmów - panorama Manhattanu. Niby dobrze znana, a jednak na żywo wywołuje dreszczyk emocji. No i wreszcie dojechaliśmy (tunelem), tak po prostu, znaleźliśmy się na Manhattanie. Na dobry początek była wizyta w Rockefeller Center (przed którym to zimą stoi jedna z najbardziej znanych choinek świata), stąd przeszliśmy do katedry św. Patryka, przy Piątej Alei. I tak, w naturalny sposób, staliśmy się cząstką tego wielkiego, żywego organizmu, jakim jest Nowy Jork. Dalej - odwiedziliśmy bibliotekę publiczną, która w tym roku (23.maja) hucznie odtrąbiła 100-lecie swojego istnienia, Grand Central Terminal - nowojorski „dworzec centralny”..., od zewnątrz zobaczyliśmy kilka powszechnie znanych obiektów - jak np. charakterystyczny wieżowiec Crysler’a, czy inny - w przewodnikach nazywany „Żelazkiem”, a przez mieszkańców miasta uchodzi za „Kawałek tortu”, itd., itd. Oczywiście byliśmy też przy siedzibie ONZ-tu, w miejscu Ground Zero - gdzie trwa odbudowa wież WTC...itd., itd.

W godzinach popołudniowych udaliśmy się na rejs po Hudson River, nie tylko żeby spojrzeć jeszcze na Manhattan od strony wody, ale by dopłynąć do wyspy Liberty - na której stoi kolejny symbol nie tylko miasta, ale całego wolnego świata - Statua Wolności; a w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na wyspie Ellis, z kolejnym pochyleniem się nad trudną historią. Wiem, że porównanie może niestosowne, ale zwiedzając budynki centrum imigracyjnego z pierwszych lat XX-go wieku, przez którą przewinęło się 12 milionów przybywających do Stanów Zjednoczonych, miałam trochę skojarzeń z obozem Auschwitz. Po przeprawie przez Atlantyk, w morderczych warunkach, na przepełnionych statkach, nie wszystkim udało się dotrzeć do celu, a nawet ci, którzy dotarli, często byli skrajnie wyczerpani. Współcześnie mamy zdecydowanie inne warunki podróżowania! Wieczór tego intensywnego dnia zakończył się dla nas bardzo przyjemnie, na Times Square, słynnym placu, w samym sercu Downtown. Tu życie aktywnie płynie i za dnia, i po zmroku!

Następny dzień znów był ciekawie wypełniony. Najpierw New Jersey City, nad samą rzeką Hudson - pomnik ofiar Katynia - stojący dokładnie vis a vis miejsca po wieżach WTC, i ciąg dalszy zwiedzania Nowego Yorku, m.in.:

  • kościół św. Stanisława na Manhattanie (pierwszy polski kościół w NY);
  • dom, w którym mieszkał John Lennon i spacer po Central Parku;
  • wjazd na Empire State Building, gdzie z 86 piętra mogliśmy zobaczyć Manhattan i okolicę w innej nieco perspektywie, rozpoznając odwiedzane wczoraj miejsca;
  • Wall Street z byczkiem, którego niektórzy lubią łapać za rogi.

Ostatnim punktem programu był wieczorem przejazd do NJ - Newark Airport i... przelot do Buffalo, nad Niagarę.

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: AniaMW / 2011.08
Komentarze:
Brak komentarzy.