Oferty dnia

Polska - Puszcza Knyszyńska - zbiornik Wyżary i okolice - relacja z wakacji

Zdjecie - Polska - Puszcza Knyszyńska - zbiornik Wyżary i okolice
Uwielbiam wałęsać się po Podlasiu. Mam tu wiele ulubionych miejsc – nad Biebrzą, nad Narwią, w Puszczy Knyszyńskiej… Czasem jednak lubię znaleźć jakiś nowy zakątek, którego jeszcze nie znam. I właśnie poszukując w internecie czegoś nowego trafiłam na informację o zbiorniku Wyżary. Jest to sztuczny zbiornik wodny na niewielkiej rzeczce Radulinka, położony na urokliwej leśnej polanie w Puszczy Knyszyńskiej, w nadleśnictwie Waliły, niedaleko wsi Radunin. Na polanie, obok zbiornika znajduje się duża wiata ze stolikami i ławami oraz miejscem do grillowania, wokół zbiornika wodnego ustawione są ławeczki oraz urządzona ścieżka edukacyjna z tablicami pokazującymi żyjące tu motyle, płazy i ryby. Wszystko to może nasuwać przypuszczenie, że miejsce przewidziane jest na rodzinne pikniki i sobotnio-niedzielne wypady z dziećmi za miasto. Nic bardziej mylnego. Wprawdzie na swojej stronie internetowej Nadleśnictwo Waliły serdecznie wszystkich w to miejsce zaprasza, jednak jednocześnie informuje, że wjazd autem do lasu – zgodnie z przepisami – jest zabroniony. Już widzę rodziny z dziećmi, obładowane wszystkim, co potrzebne na piknik, wędrujące z Radunina leśną drogą na polanę. Jaki jest efekt tego? W dni wolne od pracy, gdy pogoda dopisze, na polanie roi się od aut – ludzie nic sobie nie robią z zakazów i przepisów prawa. Dlatego dla tych, którzy lubią ciszę i spokój radziłabym wybrać się tam w dzień roboczy, wtedy na polanie jest pusto i naprawdę urokliwie. Nie należy jednak łamać przepisów. Zostawmy auto w miejscu do tego przeznaczonym i wybierzmy się na pieszą wędrówkę. Wtedy naprawdę docenimy piękno dzikiej przyrody, a mieszkańcom puszczy – zwierzętom i ptakom - nie będziemy zakłócać spokoju. W końcu to oni są u siebie, a my jesteśmy tu gośćmi.
Do Radunina z Białegostoku jest ok. 30 km. Trzeba przejechać przez całą wieś, a kiedy już wjedziemy do lasu, można podjechać jeszcze jakieś 500 m do rozwidlenia dróg, przy którym znajduje się niewielka wiatka z ławkami do odpoczynku, tablica informacyjna oraz mapa pokazująca szlak konny. Przy drodze jest także miejsce do zaparkowania 2-3 aut. To właśnie miejsce wskazano mi w Nadleśnictwie, gdzie otrzymałam także niewielką mapkę dojazdu. Jest to wprawdzie już kawałek za znakiem zakazu ruchu, ale skoro Nadleśnictwo tak wskazuje, to uważałam, że wolno. Parkujemy więc i udajemy się piękną, leśną drogą. Po około 20 minutach spaceru dochodzimy nad zbiornik. Jest to naprawdę urokliwe miejsce – sztuczny zbiornik wodny otoczony puszczą, cisza, spokój… Nie uwierzycie, ale na pomoście czekała na nas czapla biała…
Kiedy już nacieszymy się pięknem leśnej polany, możemy udać się na spacer. Mamy do wyboru dwie trasy. Pierwsza – ok. 2.6 km w jedną stronę - prowadzi tzw. Szlakiem Powstania Styczniowego do mogiły powstańców, poległych w bitwie pod Waliłami. Po drodze przejdziemy po dwóch kładkach przez bagna, zobaczymy leśną galerię rzeźb oraz nacieszymy się pięknem rezerwatu Chomontowszczyzna. Po powrocie nad zbiornik możemy pójść drugą trasą, która nie jest tam w żaden sposób opisana (oznaczona jest jedynie jako szlak konny i jest to ciąg dalszy drogi, którą przyszliśmy od samochodu nad zbiornik), a która doprowadzi nas do urokliwego rozlewiska Sianożątki. Odległość tego miejsca od zbiornika Wyżary wynosi ok 2 km. Warto tam pójść. Teraz, w środku lata całe rozlewisko porośnięte było rzęsą wodną, więc było po prostu zielono. Miejsce okazało się królestwem żab. Takiej ilości żab nigdy jeszcze nie widziałam – wyobrażam sobie jakiej „muzyki” można tu posłuchać w okresie godów tych uroczych stworzeń. Żałuję tylko, że nie spotkaliśmy tu czapli oraz łabędzi krzykliwych, które tu podobno żyją. Ale z pewnością wrócimy tu jesienią lub wiosną, kiedy nie będzie rzęsy, a błękitne niebo i białe obłoczki będą miały szansę odbijać się jak w lustrze – w wodach rozlewiska. Może wtedy też uda nam się zaobserwować te ptaki.
Zdjęcia w galerii pochodzą z naszych trzech wyjazdów w to miejsce. Za pierwszym razem od samochodu trochę pobłądziliśmy, ponieważ poszliśmy nie w tę drogę, co należało. Dużo czasu zajęło nam znalezienie zbiornika, ale za to spotkaliśmy całe stada motyli, a i parę grzybów po drodze nam się trafiło. Później – właśnie uganiając się za motylami - skręciłam nogę i nie było już mowy o dalszych spacerach. Po znalezieniu zbiornika od razu udaliśmy się z powrotem do samochodu. Za drugim razem poszliśmy Szlakiem Powstania Styczniowego, a za trzecim na rozlewisko Sianożątki. Wciąż jeszcze bolała mnie skręcona noga, więc nie mogłam porywać się na zrobienie obu tras za jednym razem.
Zapraszam więc do galerii.
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: danutar / 2019.08
Komentarze:
Brak komentarzy.