Oferty dnia

Indonezja - Bali z północy na południe - relacja z wakacji

Zdjecie - Indonezja - Bali z północy na południe

Na Bali powróciliśmy po zaledwie półrocznej przerwie. Zupełnie niespodziewanie mogliśmy wziąć tydzień dodatkowego urlopu. Myśleliśmy o wyjeździe gdzieś w Australii. Na Tajlandię, ze względu na odległość, tydzień to za mało - musielibyśmy stracić dwa pełne dni na samą podróż. Pomysł powrotu na Bali powstał zupełnie spontanicznie. Z Adelajdy do Denpasar to raptem 4 godziny 45 minut bezpośredniego lotu. Zadzwoniliśmy do znajomych czy by z nami nie pojechali i okazało się, że są chętni więc zaczęliśmy wszystko załatwiać.

Podczas marcowych wakacji na Bali zatrzymaliśmy się w spokojnej miejscowości Seminyak, tym razem postanowiliśmy znaleźć hotel w South Kuta. Wybraliśmy hotel Bali Dynasty Resort. Piękny i świetnie położony hotel z dostępem do plaży. Wszędzie blisko. Okazało się jednak, ze Kuta to, jak dla nas, trochę zbyt ruchliwe, hałaśliwe i komercyjne miejsce. Oczywiście pośród tropikalnych ogrodów hotelu nie mogliśmy tego odczuwać ale brakowało nam spokoju, kameralności i odrobiny egzotyki Seminyak.

Zdjęcia z Kuta zamieściłem w oddzielnej podróży: http://www.travelmaniacy.pl/profil,1713,podroze,4113,indonezja

Plaża Kuta Beach, w odróżnieniu od czarnej plaży w Seminyak i Legian, posiada piękny złocisty piasek. Niestety jest ona zawalona odłamkami koralowca i trzeba bardzo uważać żeby nie pokaleczyć sobie stop, szczególnie brodząc w wodzie. Również czystość plaży (jak i innych balijskich plaż) pozostawia wiele do życzenia. Wzdłuż prawie całej plaży ciągnie się przyjemny deptak, idealny do wieczornych spacerów. Wieczorem deptak ten zamienia się w targowisko na którym można kupić pamiątki. Niestety dojście plażą z centrum Kuty do South Kuta jest niemożliwe. Drogę zagradza balijskie cmentarzysko.

Z końca Kuta Beach można obserwować starty i lądowania licznych samolotów na lotnisku w Tuban. Główny pas startowy został zbudowany na sztucznym cyplu i wchodzi głęboko w zatokę. Na plaży można też wynająć łódkę żeby podpłynąć pod sam pas startowy. Za 2 godziny takiej przyjemności właściciel łodzi liczył sobie 500.000 rupii (ok 50$). Nie mieliśmy na to czasu ale, gdyby ktoś był zainteresowany, na pewno można by tą cenę zbić o polowe.

Zdjęcia plaży Kuta Beach zamieściłem w oddzielnej podróży: http://www.travelmaniacy.pl/profil,1713,podroze,4143,indonezja

Podczas pierwszej wizyty na Bali, staraliśmy się jak najwięcej zwiedzać. Tym razem mieliśmy tylko tydzień, a chcieliśmy również wypocząć i zaliczyć morską wycieczkę na rafy koralowe, więc zaplanowaliśmy tylko jedną całodniową wycieczkę po wyspie i jedną krótszą. Dla znajomych, którzy z nami wyjechali była to pierwsza wizyta na Bali, więc zostawiliśmy im decyzję, co chcieliby zobaczyć.

Trasa obmyślonej przez nas całodniowej wycieczki przebiegała prawie przez całą wyspę z południa na północ i z powrotem na południe, a jej plan obejmował: słynne miasto Ubud z jego wybranymi atrakcjami, miejscowość Kintamani skąd, przy dobrej pogodzie rozpościera się wspaniały widok na balijskie wulkany, pola ryżowe ze słynnymi tarasami w Tegalalang, jedną z licznych na Bali plantacji kawy oraz świątynię Pura Tanah Lot, którą tym razem postanowiliśmy zobaczyć o zmierzchu i w czasie odpływu.

Do realizacji tego planu potrzebny był, przede wszystkim, kierowca i samochód. O to akurat na Bali nietrudno. Kierowca znalazł się sam. Zaczepił nas przed hotelem oferując swoje usługi. I trzeba przyznać, że mieliśmy wielkie szczęście bo kierowca ten - Mr. Nomman - okazał się najfajniejszym kierowcą jakiego spotkaliśmy na Bali. Świetnie znający wyspę, więc mogący wiele doradzić, dobrze mówiący po angielsku gość z poczuciem humoru, który oszczędził nam typowego gadania jaki to on biedny, że to nie jego samochód, itp., a za to dostarczył wielu miłych i wesołych chwil. Nie próbował nas również nabierać na dodatkowe koszty, jak to czynili inni wynajmowani przez nas wcześniej kierowcy. No i jego samochód: duże terenowe klimatyzowane auto, w zasadzie siedmioosobowe, a więc bardzo wygodne dla naszej czwórki :). Mr. Noomana warto jak najbardziej polecić, więc namiary na niego podałem w Przydatnych Informacjach. Wynajęcie samochodu na 12 godzin kosztowało nas 500.000 rupii (czyli 50 dolarów australijskich lub ok. 52 amerykańskie). Cena za 10 godzin wynosiła standardowe 400.000 rupii.

Mr. Nomman odebrał nas z naszego hotelu w Kuta o godzinie 8:30, więc mieliśmy wystarczająco czasu na śniadanie. Przedarcie się przez zatłoczone ulice Denpasar (a nie była to jeszcze godzina szczytu) i dojechanie do oddalonego o ok. 50 km Ubud zajęło nam dobre 90 minut. Zaraz po wyjechaniu z Denpasar zaczęliśmy przejeżdżać przez egzotyczne balijskie wsie, piękne pola ryzowe i plantacje palm kokosowych.

Położone w niezwykle pięknym otoczeniu szmaragdowo-zielonych pól ryżowych Ubud uważane jest za kulturalną i artystyczną stolicę Bali. Balijczycy to naród bardzo uzdolniony artystycznie. Duży procent mieszkańców wyspy żyje ze sztuki. Ubud to miejsce, które przyciąga artystów z całej Bali i słynie ze swoich pracowni malarstwa, rzeźbiarstwa, batiku oraz fabryk wyszukanej srebrnej biżuterii. Miasto znane jest również z wielu miejsc gdzie odbywają się spektakle Tańca Balijskiego.

Pracownie/galerie malarstwa, rzeźby i batiku odwiedziliśmy podczas poprzedniego pobytu na wyspie. Wtedy też poszliśmy na spektakl Tańca Balijskiego. Tym razem odwiedziliśmy jedną z fabryk srebrnej biżuterii i z przyjemnością wróciliśmy do Małpiego Gaju oraz Pałacu Królewskiego.

Małpi Gaj (Monkey Forrest) zwany przez Balijczyków Wenara Wana to jedna z najbardziej znanych atrakcji turystycznych Ubud. Uważany jest za miejsce święte a znajdujące się tam świątynie Pura Delem Agung oraz okoliczną dżunglę zamieszkują liczące około 350 osobników stada makaków jawajskich. Małpki te są bardzo oswojone i stosunkowo łagodne i nieagresywne, w porównaniu np. do ich kuzynów zamieszkujących okolice świątyni Pura Uluwatu. Przez okoliczną dżunglę prowadzi krótki ale malowniczy szlak wzdłuż rwącego strumienia. Na szlaku tym znajduje się pięknie rzeźbiony mostek, wiele niezwykłych posągów oraz kilka małych leśnych świątynek i kapliczek.

Pałac Królewski Puri Saren Agung mieści się dosłownie parę przecznic od Małpiego Gaju. Zamieszkały był ongiś przez ostatniego króla Ubud - Tjokorda Gede Agung Sukawati (1910-1978). Obecnie w pałacu mieszkają potomkowie rodziny królewskiej oraz tancerze Tańca Balijskiego, a znaczna jego część jest udostępniona do zwiedzania i robi wrażenie piękną architekturą, bogatymi zdobieniami, złotymi dekoracjami oraz przepięknym balijskim tropikalnym ogrodem.

Zdjęcia z Ubud zamieściłem w oddzielnej podroży: http://www.travelmaniacy.pl/profil,1713,podroze,4097,indonezja

Kolejnym etapem naszej wycieczki było oddalone o ok. 45 minut jazdy Kintamani. Po wyjechaniu z Ubud kontynuowaliśmy jazdę przez egzotyczne wsie. Wjechaliśmy w rejon, gdzie znajdują się liczne plantacje kawy i kakao. Zatrzymaliśmy się w jednej z nich - Bali Pulina na degustacje kawy. Oprócz kawy i kakao uprawia się tam również przeróżne przyprawy, takie jak cynamon, wanilie, imbir i inne. Fajnie było zobaczyć jak to wszystko rośnie.

Na pięknie usytuowanej wśród pól ryżowych plantacji znajduje się również stadko luwaków czyli po polsku łaskunów. Zwierzaki te zjadają najdojrzalsze owoce kawowca, trawią miąższ i wydalają lekko sfermentowane ziarna kawy, które po oczyszczeniu stanowią materiał do produkcji najdroższej kawy na świecie - kopi luwak. W Australii filiżanka kopi luwak kosztuje ok. 20 dolarów, na plantacji, oprócz darmowej degustacji, można ją kupić za 50.000 rupii ($5). W lokalnym sklepiku można też nabyć pakowaną kawę i różne przyprawy.

Po wypiciu kawy ruszyliśmy w dalsza drogę. Na horyzoncie zaczęły majaczyć górskie szczyty z dominującym masywem wulkanu Gunung Agung na czele. Teren stawał się coraz bardziej górzysty. Płaskie pola ryżowe zaczęły ustępować miejsca malowniczym tarasom. W końcu przejechaliśmy przez wioskę Tegalalang i za szybami samochodu mignął nam widok na najsłynniejsze balijskie tarasy ryzowe. Mieliśmy przedsmak tego co zobaczymy potem, bo w Tegalalang postanowiliśmy zatrzymać się w drodze powrotnej kiedy będzie tam mniej turystów. Wreszcie naszym oczom ukazał się przepiękny widok na wulkan Batur i jezioro o tej samej nazwie. Byliśmy w Kintamani.

Kintamani to rejon w północno-wschodniej Bali położony na wysokości ok. 1.500 m n.p.m. na zboczach wulkanu Batur, w skład którego wchodzą wioski Penelokan, Toya Bungkah, Batur i Kintamani. Znajduje się tam również jedna z dziewięciu najważniejszych świątyń na Bali: Pura Ulun Danu Batur, którą odwiedziliśmy podczas poprzedniej wizyty na wyspie.

W Kintamani zatrzymaliśmy się na pyszny lunch w formie bufetu w jednej z restauracji z niesamowitym widokiem na góry i jezioro. Widok był iście spektakularny. O niebo lepszy niż w marcu kiedy wulkan Batur i jezioro Batur w jego kraterze były ledwie widoczne, a pozostałe góry z ogromnym Gunung Agung całkowicie skryte w chmurach. Zajadaliśmy pyszne indonezyjskie potrawy i podziwialiśmy widoki. Niesamowite wrażenie robiły czarne i pozbawione wszelkiej roślinności smugi zastygłej bazaltowej lawy - pamiątki po erupcjach wulkanu Batur w 1968 i 2000 roku. Zaprosiliśmy naszego kierowcę Mr. Noomana na lunch z nami. Zachwalał niektóre nieznane nam potrawy i desery, np. czarny ryż gotowany w słodkim mleku kokosowym. Przekonaliśmy się jak lepszy lub gorszy sezon turystyczny wpływa na ceny w tych dosyć drogich restauracjach - zapłaciliśmy za lunch prawie dwa razy tyle co w marcu :)

Po nasyceniu naszych ciał wspaniałym jedzeniem a oczu pięknymi widokami, udaliśmy się w drogę na południe wyspy zatrzymując się po drodze na parę godzin w Tegalalang, gdzie mieliśmy okazję pochodzić po najpiękniejszych na Bali tarasach ryżowych.

Zdjęcia i opis z tego miejsca zamieściłem w podróży: http://www.travelmaniacy.pl/profil,1713,podroze,4071,indonezja

Po męczącej wspinaczce po tarasach ryzowych, zgrzani ale zadowoleni, wyruszyliśmy z Mr. Nommanem w drogę do Tanah Lot. Przejechanie ok. 60 kilometrów zajęło nam kolejnych 90 minut ale mogliśmy podziwiać ciekawe i egzotyczne widoki. Wreszcie, kiedy byliśmy już trochę umęczeni i znudzeni tą powolną jazdą, dotarliśmy do celu.

Świątynia nadmorska Pura Tanah Lot jest prawdopodobnie najbardziej znanym i najczęściej fotografowanym miejscem na Bali. Jedna z dziewięciu najważniejszych dla Balijczyków świątyń znajduje się na południowym wybrzeżu wyspy na skałach, które są odcinane i dołączane do lądu w trakcie kolejnych przypływów i odpływów. Dlatego, w lokalnym języku Pura Tanah Lot znaczy tyle, co „ziemia pośrodku morza”. W jej pobliżu znajduje się słynna „jaskinia węży” - strażników świątyni oraz święte źródło słodkiej wody. Ze względu na otaczające morze świątynia jest nieustannie zagrożona niszczącymi wpływami wody. W latach 80?tych została jednak gruntownie odrestaurowana oraz zabezpieczona.

Podczas poprzedniej wizyty na Bali odwiedziliśmy Tanah Lot wcześnie rano, kiedy przypływ odcina świątynie od lądu i kiedy jest tam stosunkowo niewielu turystów. Tym razem chcieliśmy przejść po skałach w pobliże świątyni. Do samej świątyni turystom wchodzić nie wolno ale można pochodzić dookoła i napić się wody ze świętego źródełka. Niestety, tego dnia miała tam miejsce wielka ceremonia religijna i, oprócz tysięcy turystów, przejście do świątyni okupowane było przez tysiące pielgrzymów w odświętnych strojach. Nie udało nam się również zrobić zdjęć Pura Tanah Lot z zachodzącym słońcem w tle - słońce zachodziło za inną świątynią - Pura Batu Balong, usytuowaną na małym półwyspie, kilkaset metrów dalej. Po zachodzie słońca, trochę zawiedzeni i mocno umordowani, udaliśmy się w drogę do hotelu. Naszym zdaniem jednak znacznie lepiej jest odwiedzić Tanah Lot rano.

Do hotelu dotarliśmy ok. godziny 21, po ponad 12 godzinach. Jednak więcej niż 10 godzin zwiedzania na Bali to trochę za wiele :).

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Indonezji:
Porady i ważne informacje

Podaje namiary na najlepszego z, ogółem 5, kierowców jakich spotkaliśmy na Bali. Facet jest solidny, uczciwy, dobrze mówi po angielsku, zna znakomicie całą wyspę, służy poradą i ma poczucie humoru więc jazda z nim to przyjemność:
Mr. Nomman, tel. +61 81 338 151 138, E-mail: norman_68ada@yahoo.com

Kierowca ten bierze tyle co inni: 400.000 rupii (40USD) za 10 godzin, 500.000 rupii za 12 godzin, 250.000 rupii za 5 godzin. I jest to cena końcowa. Znaleźliśmy kierowców nawet tańszych ale potem okazało się, że trzeba było im dopłacać do paliwa, za parkingi, dla policji, itp., więc na koniec wychodziło znacznie więcej i robiło się trochę nieprzyjemnie.

Mr. Nomman dysponuje dużym klimatyzowanym terenowym samochodem w którym jest bardzo dużo miejsca (nawet na 7 osób). I nie próbuje nabrać turystów na typowe sztuczki żeby wyciągnąć ekstra pieniądze - nie opowiada bajeczek jaki to on biedny, że to nie jego samochód, że on ma z tego tylko 5$, itp. Gorąco polecamy :).

Autor: kangur / 2012.09
Komentarze:
Brak komentarzy.