Oferty dnia

Polska - O Rety! jak ja lubię te Sudety - relacja z wakacji

Zdjecie - Polska - O Rety! jak ja lubię te Sudety
Tak jak sobie obiecaliśmy w zeszłym roku – tak też zrobiliśmy - i wróciliśmy ponownie w Karkonosze; Świadomym błędem był tylko termin (znów święto w kalendarzu i kumulacja tłumów, ale w innym terminie ciężko byłoby mi zgrać urlop). No trudno... jakoś to przeżyję... :)

Choć takie powroty nie często nam się udają, bo nawet jak gdzieś spędzamy czas i potem dajemy sobie obietnicę powrotu- to plany potem same nam się jakoś zmieniają, ale tym razem się udało:) i słowo stało się rzeczywistością.

Po roku wróciliśmy w Karkonosze odkryć nowe miejsca, nowe szlaki, zdobyć nowe doświadczenia; choć na miejscu nie wszystko zrealizowaliśmy- co chcieliśmy, bo wpadły nam inne pomysły do głowy ale ogólnie wyjazd uznajemy za bardzo udany, bardzo aktywny i szalenie ciekawy; zresztą tu na Dolnym Śląsku naprawdę trudno się nudzić, atrakcji jest tu bowiem tyle, że z powodzeniem można przyjeżdżać kilka lat z rzędu (no ale chyba następny polski kierunek jednak zmienimy – bo nasz piękny kraj nie kończy się przecież na Karkonoszach:)

Tym razem nie będę Wam dokładnie opisywała wszystkiego po kolei, ale tak z grubsza opiszę tylko ogólny rys pobytu.

Jak zwykle myślą przewodnią każdego naszego urlopu - jest aktywne spędzanie czasu w szerokim rozumieniu ( wszystko jest bowiem ciekawe, byleby tylko nie leżeć plackiem :) ; lubimy przeplatać sobie wrażenia i dawkować przyjemności : a więc czas spędzaliśmy w myśl zasady: jeden dzień coś tam sobie zwiedzamy i podziwiamy, kolejny spędzamy aktywnie na szlaku w duchu przyrodniczym i tak na zmianę…. A tutaj wybór szlaków i innych atrakcji jest olbrzymi !

W ubiegłym roku schodząc ze Śnieżki – wybraliśmy sobie niebieski szlak prowadzący do Karpacza - dołem przy schroniskach Strzecha Akademicka i Samotnia; tym razem postanowiliśmy iść górą czyli główną granią karkonoską – szlakiem czerwonym nad Kotłem Małego i Wielkiego Stawu- idąc wschodnią granią Smogornii.
Tym pięknym dniem w górskich plenerach przywitaliśmy Karkonosze a nasza całodniowa wycieczka obfitowała w ochy i achy przy aurze trzech pór roku:) - bo po drodze, tego dnia - mieliśmy wszystkie oprócz zimy :).

Innym razem łaziliśmy sobie po różnych leśnych szlakach słuchając ptaków i szumu potoków; kolejnym wybraliśmy się do Szklarskiej Poręby , aby wjechać na Szrenicę i tam podążyć jednym z wielu szlaków – my wybraliśmy ten w kierunku Śnieżnych Kotłów; (w obie strony ze Szrenicy to jakieś +/- 10 km) ; dość łatwy szlak biegnący cały czas lekko pod górę, bez żadnych stromych podejść, ale cały szlak biegnie wśród niskich kosodrzewin i w upalny, słoneczny dzień (jaki trafiliśmy) – nie ma tu nawet grama cienia, więc może być to nieco uciążliwe i męczące; ja sobie spaliłam nos i ręce (od trzymania ku słońcu kijków) :), ale i tak było przepięknie…..

Kto był tu i widział to o czym piszę - ten wie co to są karkonoskie Śnieżne Kotły – miejsce jest naprawdę przeurocze, czarodziejskie, pokuszę się nawet o stwierdzenie że fenomenalne. Wspomnę tylko , że owe Kotły (lub jak kto woli: po czesku brzmiące: Snežne Jamy) to dwie polodowcowe niecki (rodzaj karu - cyrku lodowcowego) oddzielonych od siebie skalistą grzędą. Widoki stąd są po prostu obłędne; długo można by tak stać tu i patrzeć…patrzeć… patrzeć….. Bardzo polecam ten szlak i zobaczenie tego sztandarowego miejsca w Karkonoszach.

Podziwianie przyrody urozmaicaliśmy sobie kolejnymi wycieczkami po okolicach: pojechaliśmy do Świeradowa Zdroju, alby popić wody zdrojowej a głównie popodziwiać urodziwa, drewnianą Halę Spacerową w ponad 100-letnim Domu Zdrojowym; innym razem pobłąkaliśmy się po Szklarskiej Porębie i pobliskim Jagniątkowie; zajrzeliśmy do Domu Gerharda Hauptmanna, gdzie zapoznaliśmy się z historią jego życia, o której szczerze mówiąc dotąd nie mieliśmy zielonego pojęcia; a innym razem : wizyta na Starym mieście w Jeleniej Górze, a to w Muzeum Zabawek w Karpaczu, gdzie trafiłam z ciekawości a wyszłam zachwycona; w końcu również poświęciliśmy czas na mnóstwo spacerów po okolicy, bardziej tak z potrzeby pobycia razem bez spraw domowych i zawodowych i po prostu pogadania o d…. Maryni :);
- czyli totalny reset w uroczych okolicznościach przyrody przeplatany zabytkami i przyrodą; a to kościółek…., a to górski potoczek…., a to jakiś pałac…., a to znów na szlaku w górach…, a to Wang, a to wodospadzik, i tak w kółko.... :)

Odwiedziliśmy też drugi z kościołów Pokoju – tym razem ten w Jaworze, jak również pokręciliśmy się po samym Jaworze; pojechaliśmy też na dwie całodniowe wycieczki do sąsiadów i tak nam tydzień zleciał nie wiadomo kiedy.

Na przyszły rok również już coś tam w głowach planujemy ; marzy nam się kolejna daleka podróż ale czasy do których przyszło nam dotrwać- stały się tak wyjątkowo niespokojne; że już naprawdę nie wiadomo nawet gdzie i czy się w ogóle ruszać, żeby nie znaleźć się w jakimś centrum wizji fanatyka- terrorysty; tyle się teraz dzieje….., że aż strach pomyśleć.

Wiem, że myśląc w ten sposób- człowiek nigdzie by już w życiu nie pojechał i należałoby położyć się do trumny i czekać na śmierćć , no ale jednak unikanie miejsc „atrakcyjnych” dla terrorystów nie zaszkodzi ; lepiej więc chuchać na zimne :) - choć wszystkiego i tak nie przewidzimy.

W przyszłym roku więc jest więc duża szansa na kolejny polski urlop: może będą to Bieszczady? a może Kotlina Kłodzka? zobaczymy……
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Autor: piea / 2017.08
Komentarze:

oscar
2017-09-11

Fajne te Wasze górki :)

kawusia6
2017-09-01

Jeden z moich ulubionych regionów Polski. Co roku staram się zobaczyć nie tylko "cuda za granicą" ale też odkryć jakieś fajne miejsce w Polsce, która naprawdę może wiele zaoferować- co też udowadniasz swoją relacją. Piękne zdjęcia dopełniają całości. Pozdrawiam :)

danutar
2017-08-31

Oglądając Twoje fotki codziennie zaglądałam, czy wrzuciłaś już relację i doczekałam się. Bardzo ciekawie opisałaś swoją podróż, a dla mnie jest to o tyle interesujące, że byłam w tych okolicach gdzieś w okresie przedmaturalnym - więc sama rozumiesz - baaaaardzo dawno i niewiele już pamiętam. Dolny Śląsk od dawna mi się marzy, ale ode mnie z Podlasia to tak daleko, że wciąż odkładam na kiedyś. Czasem mam wrażenie, że nawet do Grecji jest bliżej :))). Tak czy inaczej muszę jakoś - może w przyszłym roku - wybrać się w te okolice. I na pewno wtedy wrócę do Twojej relacji po garść przydatnych informacji. Pozdrawiam.

texarkana
2017-08-29

My też planując urlop się teraz zastanawiamy, jaki kraj jest bezpieczny i wychodzi nam, że... Polska! Ja uwielbiam wakacje w Polsce, chociaż oczywiście na tym bym nie potrafiła poprzestać. Boję się tylko, że mi się regiony skończą... Ale jak się skończą, to zawsze można wrócić W SUDETY! Tam się nie można nudzić.