Oferty dnia

Cypr - Na wyspie Afrodyty i .... kotów :) - relacja z wakacji

Zdjecie - Cypr -  Na wyspie Afrodyty i .... kotów :)
Tegoroczny wypad na Cypr był podobnie jak rok temu Madera - decyzją czysto spontaniczną, co chyba wchodzi nam już pomału w krew:); i w dodatku decyzją o tyle dla nas samych zaskakującą, że jakoś nigdy wcześniej nie rozmyślaliśmy specjalnie o Cyprze; i nawet nie wiem dlaczego? - po prostu jakoś nigdy nic nas tam specjalnie nie ciągnęło; chyba uznaliśmy oboje, że jest tam po prostu zbyt drogo, zbyt gorąco, niespecjalnie ciekawie i niczego nowego, czego dotąd byśmy nie widzieli tam nie znajdziemy…, ale poszukując jakieś ciekawej oferty o tej porze roku (przełom listopada/grudnia) głównym priorytetem była pogoda, a nie miejsce, stąd nawet urodził mi się pomysł Madery po raz trzeci:), ale mąż chciał jakiejś odmiany, bo nie zatęsknił jeszcze za Maderą aż tak jak ja:)

Chodziło nam głównie o to, żeby jechać gdzieś, gdzie jest ciepło i słonecznie, ale nie gorąco:) no i miało być w miarę blisko ze względu na krótki, bo tylko tygodniowy urlop; no i tanio (bo to jakby nie patrzeć nasz czwarty wyjazd w tym roku), więc spojrzeliśmy na Cypr… a jak się okazało, że Cypr na przełomie listopada i grudnia jest naprawdę zaskakująco tani, to po sprawdzeniu prognozy pogody na najbliższe dni nie pozostawało nam nic innego jak tylko zabukować bardzo atrakcyjną cenowo ofertę last w naszym ulubionym BP „Itaka”, spakować się i jechać:) ot po prostu….. jako ucieczka z szarugi do słoneczka i ciepełka :) (a swoją drogą, nie miałam pojęcia, że Cypr – tak w sumie blisko Polski - jest tak ciepłą wyspą o tej porze roku).

I w taki oto sposób znaleźliśmy się na cieplutkim Cyprze, który okazał się naprawdę bardzo ciekawym kierunkiem.

O Cyprze nie miałam jak dotąd żadnej specjalnej wiedzy, czyli tzw. blade pojęcie :) Wiedziałam tyle co większość nie za specjalnie zainteresowanych tym kierunkiem: że wyspa jest podzielona na część grecką i turecką, że to właśnie z Cypru pochodzi piękna bogini Afrodyta, która wyłoniła się tu z morskiej piany, że ruch jest tu lewostronny i że pyszny ser halloumi pochodzi z Cypru, poza tym, że jest tam gorąco i drogo; i w zasadzie to tyle z mojej dotychczasowej wiedzy o Cyprze :) , ale teraz to się trochę zmieniło na lepsze…:)

A okazuje się, że Cypr w skali Europy a nawet świata może poszczycić się bagatela: 9000- letnią historią aż od epoki neolitu!
Jest to wręcz wprost nieprawdopodobne !, a przez te wszystkie wieki - ba! całe millenia - przez wyspę przetoczyły się przeróżne ludy, królestwa, cesarstwa, dynastie, potęgi ówczesnego świata które naprzemiennie nią władały w dziejach długiej historycznej zawieruchy, co pozostawiło na wyspie rzecz jasna bardzo widoczne ślady i wpływy wielokulturowe.

Już samo położenie geograficzne Cypru – od zarania dziejów spowodowało, że wyspa była od zawsze „łakomym kąskiem”; najstarsza neolityczna ludność która tu dotarła pochodziła z Azji Mniejszej, potem tereny wyspy zasiedlała ludność z (tureckiej obecnie) Anatolii, a jeszcze później z Myken.

Kolejne dzieje historii sprowadzają tu Fenicjan, Asyryjczyków, Egipcjan, Persów, a po zwycięstwach Aleksandra Wielkiego na wyspie rozpoczyna się okres hellenistyczny, który zostaje przerwany przez Ptolemeuszy z Egiptu; ci nie cieszą się jednak władaniem wyspą zbyt długo, bo władzę przejmują tu Rzymianie, gdzie następuje największy rozwój wyspy;

Po okresie rzymskim na wyspie nastają czasy rządów Bizancjum, a po prawie 400 latach ekspansja islamu zapoczątkowuje tu rządy arabskie;

W zawieruchach historii we wczesnym średniowieczu nawet angielski król- Ryszard Lwie Serce miał tu swoje „pięć minut” i zdążył się tu nawet ożenić:), ale odcisnął swoją obecność na wyspie w drodze na krucjatę do Ziemi Świętej, podbił wyspę, ale dość szybko ją sprzedał zakonowi Templariuszy, którzy z kolei odstąpili ją francuskiej dynastii Lusignan’ów, dzięki którym na Cyprze do dziś można spotkać katedry podobne do tych jakie wznoszono ówcześnie we Francji;

300 lat później na wyspie pojawiają się genueńczycy, a krótko po nich wenecjanie;
lata 1500-1800 w dużym przybliżeniu to rządy panowania Turków osmańskich i w końcu pod koniec XIX wieku na wyspę przybywają Brytyjczycy (to po nich do dziś pozostał tu lewostronny ruch i angielskie wtyczki:)).

To tyle jeśli chodzi o krótki zarys historyczny panujących wyspą, co jak widać- w takim tyglu - musiało pozostawić tu wyraźne ślady, dlatego wymieszane między sobą grecko-rzymskie pozostałości świata starożytnego, bizantyjskie kościoły, romańskie katedry, arabskie meczety, weneckie forty czy prawosławne klasztory nie są tu niczym dziwnym, a dziś wiele z tych zachowanych wspaniałości zachwyca odwiedzających.

My na nasz pobyt wybraliśmy rozmyślnie zachodnią część Cypru, bo chcieliśmy mieszkać w niewielkim ale urokliwym i dość cichym miasteczku Paphos, które mimo bogatej oferty hotelowej nie zatraciło cypryjskości i jest bardzo przyjemnym i ciekawym miejscem, bez blichtru wielkich kurortów i enklaw turystycznych nastawionych na rozrywkę. Jeśli ktoś chce przyjechać do Paphos na lightowy, spokojny urlop, to nawet bez wykupywania żadnych wycieczek też nie będzie się tu nudził, bo szczególnie dla miłośników zwiedzania i historii jest tu naprawdę co zobaczyć w „zasięgu ręki” a i miłośnicy naturalnych plenerów też znajdą w pobliżu piękne widokowo miejsca.

Paphos posiada najciekawsze stanowiska archeologiczne na Cyprze, a cztery z nich znajdują się na liście Unesco;
Mowa tu głównie o słynnych Mozaikach, które bezsprzecznie są jednym z największych skarbów Cypru. Pod tym niewiele mówiącym hasłem kryje się tak naprawdę część ogromnego miasta z czasów rzymskich, gdzie zachowały się kompleksy budowlane a w nich owe fantastyczne mozaiki; są one jednymi z najwspanialszych jakie się w ogóle zachowały w basenie Morza Śródziemnego.

Turyści mieszkający w Pafos – urodę tych wspaniałych rzymskich posadzek mozaikowych mogą podziwiać tu w ramach po prostu relaksującego spacerku:) (a inni turyści, zjeżdżają tu tłumnie autokarami z całej wyspy żeby to zobaczyć i płacą za to wcale nie mało). (a bilet wstępu na miejscu to koszt tylko €2,5)

Posadzkowe mozaiki mieszczą się tu w kilku przypadkowo odkrytych willach rzymskich na terenie znajdującego się tu Parku Archeologicznego zwanego Kato Paphos ; w tym miejscu na uwagę zasługuje fakt, że zostały one odkryte przez polską misję archeologiczną pod kierownictwem naszego najsłynniejszego egiptologa prof. Kazimierza Michałowskiego. Polscy archeolodzy mają w ogóle spory wkład w odkrycia starożytnego świata w tym rejonie Cypru.

Najpiękniejsze mozaiki możemy podziwiać w Domu Dionizosa, ale równie urodziwe znajdziemy w Domach Tezeusza, Ajona,lub tych mniejszych i mniej znanych: Orfeusza czy w Domu Czterech Pór Roku; Możemy popodziwiać tam naprawdę piękne mitologiczne sceny z Dionizosem – bogiem wina i wszelkiej uciechy, czy np. walkę Tezeusza z Minotaurem wykonany z wielkim kunsztem i pietyzmem przy wspaniałym stanie ich zachowania.

W pobliżu znajdziemy też mnóstwo ruin rzymskich w różnym, najczęściej niestety kiepskim stanie zachowania; a poza mozaikami, które są głównym celem wycieczek do Paphos, Park ten oferuje również inne ciekawe miejsca i obiekty: ruiny bizantyjskiej Sarandy Kolones, Odeon-teatr starożytny lub niedaleko jedną z większych atrakcji – ruiny wczesnochrześcijańskiej bazyliki Panagia Chrysopolitissa, wybudowanej w końcówce IV w., wtedy największej świątyni na Cyprze.
Bazylika ta musiała być naprawdę ogromna, widoczne obecnie jej pozostałości dają wyobrażenie o skali rozmiarów.

Na terenie ruin znajdziemy również Pręgierz Św. Pawła ,który był pierwszym chrześcijaninem, który w I wieku dotarł na Cypr, co było pierwszą podróżą misyjną tego apostoła, a w Pafos został aresztowany i ubiczowany, czego pamiątką jest ten pręgierz w postaci niewielkiego kamiennego słupa;

Obok ruin Bazyliki możemy podziwiać niewielki, urokliwy kościółek Ayia Kyriaki Chrysopolitissa ( z XV w.) gdzie zaskoczeni znaleźliśmy obraz Jezusa z polskim napisem „Jezu Ufam Tobie” i wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej; nie znam historii w jaki sposób znalazły się polskie akcenty w cypryjskim kościółku w Paphos, ale domyślam się, że to zapewne jakieś pamiątki przywiezione przez polskich pielgrzymów.

Nieco dalej ale jeszcze w granicach Paphos miłośnicy historii a dokładniej starożytnych ruin znajdą też bardzo ciekawe i dobrze zachowane Grobowce Królewskie; ten spory kompleks mieści około sto podziemnych grobowców, które wykuto w litej skale, a datą ich powstania są lata pomiędzy IV w. p.n.e. a III w. n.e., ; w niektórych z nich zachowały się w całkiem dobrym stanie kolumny doryckie oraz pozostałości fresków. Co ciekawe Grobowce Królewskie tak naprawdę nigdy nie były królewskie :), bo wbrew nazwie, w grobowcach tych nigdy nie spoczął żaden król, lecz chowano w nich arystokratów i innych dostojników z Paphos; sama „królewskość” tych grobowców odnosi się głównie chyba tylko do ogromu i skali całego kompleksu.

W Paphos poza mozaikami są też inne ciekawe rzeczy do obejrzenia; turyści kręcą się nieśpiesznie po starym porcie, dziś już tylko jachtowym i pełnym rybackich łódek i statków wycieczkowych - ale w końcu każdy trafi na sam koniec promenady, gdzie stoi niewielki, stary zamek o całkiem długiej historii. W czasach starożytnych stała tu zrujnowana twierdza, jako część nadmorskich fortyfikacji obronnych. W średniowieczu odbudowali go panujący tu Francuzi, a jeszcze później w XIII wieku rozbudowali go Genueńczycy. W tym średniowiecznym zamku Lusignan'ów zniszczonym przez Wenecjan i przebudowanym przez Turków w 1592 roku, dziś mieści się muzeum i czasowe centrum wystawiennicze, a z płaskiego dachu roztacza się ładny widoczek na morze, na port, i rozległe Paphos; dobrze widać stąd jak ogromny teren zajmuje rozległy Park Archeologiczny z mozaikami. Obiekt jest udostępniony do zwiedzania (bilet €2,5).

Po 2 dniach, nasyceni historią, ruinami, starożytnością, rzymskimi mozaikami postanawiamy fundnąć sobie w porcie rejs łodzią po morzu, co przy pięknej pogodzie i niewielu chętnych turystach jest wycieczką naprawdę bardzo relaksującą i przyjemną; średniej wielkości statek, który w sezonie zabiera na pokład 80 osób – tym razem liczy nas garstkę ok 12 dusz :) co jest niezwykle przyjemną atrakcją - pełen luzik i to dosłownie:), a taki krótki, godzinny rejs wzdłuż wybrzeża pozwala podziwiać Paphos z ciekawej perspektywy wody; wypływamy też w akwen, którego wody kryją wrak statku Vera K, ale przez szklane dno statku niewiele widać, choć można dostrzec pewne elementy wraku, którego pozostałości są całkowicie pokryte zielonymi porostami i glonami.

Kolejne dni poza mnóstwem spacerów postanawiamy przeznaczyć na atrakcje przyrodnicze tej części wyspy. Cypr znany jest z dziewiczego Półwyspu Akamas, który w całości objęty jest ochroną i oznaczony jako rezerwat przyrody, gdzie poza dziką naturą, znajdziemy malownicze zatoki z piaszczystymi plażami, wspaniale urozmaiconą linię brzegową z przepięknymi morskimi grotami, krystalicznie czystą wodę oraz miejsca lęgowe żółwi morskich (zagrożony gatunek żółwi zielonych), ale niestety nie ma ich tu w listopadzie.

Żeby jednak dotrzeć na Akamas trzeba wykupić wycieczkę lub wynająć samochód, bo żadna lokalna komunikacja się tu nie zapuszcza:); i o ile drogi na Cyprze są w większości naprawdę dobre, to jednak nie dotyczy to terenów dzikich i w większości górskich- bo tam jednak dadzą radę tylko mocne pojazdy z napędem 4x4:); czytamy w sieci że na taką eskapadę po Akamas i Troodos najlepiej jest wypożyczyć właśnie samochód terenowy, ponieważ jazda po szutrach, kamieniach, wertepach i dzikich bezdrożach zwykłą osobówką może skończyć się jakąś niechcianą niespodzianką, no ale samochód w kraju gdzie ruch jest lewostronny?.... hmm… to dopiero wyzwanie!
- my mieliśmy tu problem ze zwykłym przejściem przez ulicę na drugą stronę, bo zawsze rozglądaliśmy się nie w tą stronę co trzeba :) a co dopiero jazda samochodem! :)

Decydujemy się więc na wycieczkę, ale nasza ”Itaka” ceny ma straszne! ; przesadzona drożyzna bez względu na to czy to sezon czy nie sezon! ( Półwysep Akamas jeepem to w Itace koszt € 75/osoba, a jeepami w góry Troodos 80€/osoba) !!!- no chyba oszaleli;
- ale jest też dostępna opcjonalna wycieczka w rejony Troodos, ale autokarowa za 50€/osoba, ale autokarem nie ma już tej frajdy co jeepem, no i wiele miejsc (jak np. wąwóz Avakas jest pominiętych, bo autokar tu po prostu nie dojedzie) więc odpuszczamy jak zwykle Itace :) i idziemy „w miasto” , gdzie to samo w lokalnym cypryjskim biurze (nie to samo, bo nawet więcej, ponieważ program jest bogatszy) ma cenę posezonową 40€/ za osobę) :)!

Kupujemy więc dwie wycieczki jeepami po bezdrożach półwyspu Akamas i w Góry Troodos, co dokładniej opiszę Wam pod konkretnymi zdjęciami.

W tym miejscu napiszę tylko że absolutnie warto zakupić takie wycieczki, szczególnie miłośnikom przyrody i przygody:) ; bo podczas takiego rodzaju eskapad już sama jazda jeepami w kurzu i po wertepach jest atrakcją samą w sobie i zachwyca nie tylko przepiękna przyroda jak: lazurowe zatoczki, barwne skaliste wybrzeża tej części wyspy, wspaniały wąwóz Avakas - przykład fenomenalnego dzieła natury w wapieniu i miejsce życia mnóstwa gatunków płazów i innych pomniejszych żyjątek; słynna plaża Afrodyty Petra tou Romiou, doliny cedrów i górskie klimatyczne wioseczki (np. przepiękny, klimatyczny Omodos, który urzeka urodą i zaskakuje pięknym klasztorem z szalenie cennymi relikwiami), inne piękne klasztory ukryte w górach (zwiedzaliśmy wspaniały, bogato zdobiony klasztor Kykkos, największy na Cyprze), inne urocze wioseczki - tak maleńkie- że nawet nie mają nazwy, oraz wizyty w przeróżnych małych winniczkach, gdzie obowiązkowo trzeba spróbować cypryjskiego wina Commandaria i lokalną wódkę zivania pędzoną u cypryjskiego gospodarza najprawdopodobniej gdzieś w komórce obok domu:) oraz wiele innych pięknych i ciekawych miejsc, wraz z lokalną fauną i florą.

W górach Troodos można podobno spotkać niezwykle pięknego muflona , ale niestety nadzieja na spotkanie z cypryjskim muflonem jest wydarzeniem niezwykle rzadkim, nam również nie udało się spotkać tej wspaniałej dzikiej kozy zamieszkującej podobno Cypr od czasów neolitu, ponieważ odkąd archeolodzy odkryli w okolicach Choirokoitia (prastara neolityczna osada) kości dzikich owiec, uważa się, że przybyły tu one wraz z osadnikami z epoki neolitu i później zdziczały do dziś żyjąc na wolności w lasach gór Troodos.

Innym, zamieszkującym Cypr endemitem świata fauny jest mysz cypryjska, ponoć inna niż znane nam gatunki i nawet sklasyfikowana jako osobny gatunek występujący tylko na Cyprze, ale spotkanie z nią nie było nam również dane:) i o ile sama wiedza o tej myszy mi w zupełności wystarczy bez konieczności ani chęci jej oglądania:), o tyle muflona bardzo żałuję….., (a tak na marginesie zastanawiam się – jakim cudem w ogóle udało się przetrwać na Cyprze tej myszy przy tak gigantycznej ilości kotów? :) …ale o cypryjskich kotach będzie więcej za chwilę … :))

Natomiast mieliśmy szczęście spotkać w Wąwozie Avakas piękną, endemiczną dużą jaszczurkę zamieszkującą Cypr- lokalnego - harduna, który łuskowatym pancerzem przypomina dinozaura i jest naprawdę niezwykle piękna w kategorii jaszczurzej urody:)

Na Cypr pewnie kiedyś jeszcze wrócimy, bo okazał się naprawdę niezwykle ciekawą wyspą z mnóstwem pięknych miejsc, a nas przede wszystkim zachwyciła cypryjska pogoda o tej porze roku (bardzo przyjemne temperatury, w cieniu 22-24C, a odczuwalna w słońcu jest ok 27-28C, ale nie powoduje zmęczenia potwornym upałem jaki tu panuje w miesiącach letnich); nam się trafił bardzo pogodny i ciepły tydzień, bo jednak z tą pogodą o tej porze roku można trafić różnie i przed przyjazdem należy to bezwzględnie wcześniej sprawdzić w prognozach meteo;

Cypryjski urlop podsumowujemy jako bardzo udany; nawet powiem, że zaskakująco bardzo udany, zważywszy na fakt, że wcześniej w ogóle nie braliśmy pod uwagę wyjazdu na tę wyspę, uznając ją błędnie za nieszczególnie ciekawą. (Myślę, że ta nasza wcześniejsza nieuzasadniona opinia i raczej negatywne wyobrażenie o Cyprze wzięły się głównie za sprawką kilku naszych znajomych, którzy tu byli kilka lat temu i po ich opowieściach (głównie o luksusach hotelowych i plażach) - jakoś nic nas nie zaciekawiło ani nie przekonało do tego kierunku, ale to pewnie wynika z faktu, że znajomi to osoby spędzające swoje urlopy po swojemu, czyli kompletnie inaczej niż my:)

Wiem, że się powtarzam, ale podkreślę to ponownie: świetna pogoda o tej porze roku, (kiedy u nas jest już buro, mokro, zimno i ciemno, czyli wrrr … paskudny listopad! – dla mnie najpodlejszy miesiąc w roku!:), a tutaj panuje bardzo przyjemne ciepło i dużo słoneczka), plus dodatkowe atuty jak: bardzo gościnni i sympatyczni mieszkańcy, posezonowy luz, bardzo przystępne ceny (zarówno samego wyjazdu, jak i te na miejscu), przepiękna, subtropikalna flora, lokalne cytrusy, świetna, smaczna kuchnia z rewelacyjnym serem halloumi na czele (w lokalnych knajpkach) lub mniej znanym a równie pysznym kefalotyri (ostrzejszy, twardy, bardzo wyrazisty); natomiast kuchnia hotelowa była.... hotelowa :) czyli nic godnego polecenia:), za to wszelkie jedzonko, które kupimy sobie gdziekolwiek poza hotelem - zgodnie z naszym nosem i oczami – smakować będzie naprawdę rewelacyjnie.

Dla mnie Cypr pozostanie na zawsze wyspą słońca, kotów, pięknych mozaiek, słodkich pomarańczy wspaniałego wina i chyba jest sporo prawdy w stwierdzeniu, że „Cypr to - wyspa miodem i winem płynąca, słodsza niż usta dziewczyny” - jak pisali o tej wyspie antyczni pisarze:).

Zapomniałam dodać, że Cypr - poza pysznymi cytrusami jak na wyspę pełną słońca przystało (te wspaniałe słodkie pomarańcze i mandarynki) znany jest również z dość rzadkiej jak na Europę uprawy lokalnych bananów, które uprawia się tu na własny użytek na dość dużą skalę. Ciekawostką jest, że prawie cała produkcja tych bananów jest skierowana wyłącznie na rynek lokalny, bowiem uprawiany tu gatunek (owoce małe i cienkie, podobne rozmiarem do tych azjatyckich) ponoć nie spełnia norm narzuconych przez Unię, i tutejsze (zresztą bardzo smaczne) bananki zostały sklasyfikowane przez unijne mądrale jako druga, ta gorsza kategoria, bo są podobno za małe i za krótkie:) za to w smaku są o wiele słodsze i bardziej smaczne niż te nasze ”marketowe - papierowe”, spełniające wymogi eurourzędasów:).

Na zakończenie chciałam wspomnieć krótko o czymś niezwykle istotnym na Cyprze – o królujących tu absolutnie wszędzie kotach! Dla mnie Cypr pozostanie przede wszystkim wyspą Kotów! – a dopiero dużo później - Afrodyty :) (a my jako miłośnicy czworonogów domowych ( i psów i kotów) byliśmy urzeczeni tymi kocurami :), bowiem nigdzie jeszcze nie wdzieliśmy tak pięknych, zadbanych, zdrowych, odżywionych, kotów- które są przecież bezpańskie, uliczne i niczyje!!!!

A te koty są po prostu jak Królewicze! Poza ich liczbą i urodą uderza fakt, że mnóstwo ich jest przynajmniej z wyglądu podobnych do kotów rasowych ; z pewnością są to jakieś mieszanki genów, ale odmian maine-coonopodobnych i innych norweskich długowłosych sierściuchów spotkaliśmy tu naprawdę mnóstwo :) grasują tu po ulicach całe kocie bandy, tyle że wszystkie wyglądają jak wypielęgnowane kanapowce :) są wprost uwielbiane, kochane i dokarmiane przez Cypryjczyków i turystów:) nikt ich tu nie przegania, a personel hotelowy toleruje ich liczną obecność nawet w eleganckich foyer:).

A skąd się w ogóle wzięły koty na Cyprze? – to ponoć Św. Helena (matka rzymskiego cesarza Konstantyna) sprowadziła koty na Cypr, aby wytępiły plagi jadowitych węży, które nękały wówczas mieszkańców; dziś węży na Cyprze już nie ma (choć żmije są), ale koty zostały, rozmnożyły się i mają się świetnie :)

Ostatni dzień naszego pobytu przywitał nas tu najpierw deszczykiem i odczuwalną zmianą pogody a potem wiatrem i ulewą łącznie z burzą z piorunami w nocy i mimo, że nadal jest ciepło, to jednak zachmurzona aura nie wpływa na nikogo zbyt pozytywnie, szczególnie na urlopie, dlatego nie żal nam było żegnać się z Cyprem w strugach deszczu….., choć z obietnicą powrotu w bliżej nieokreślonej przyszłości; i zapewne też będzie to kiedyś zimową porą, tyle, że kolejny raz – pewnie wypadnie dla odmiany we wschodniej części Cypru - gdzieś w okolicach Larnaki…., bo teraz już wiem, że czeka tam na nas jeszcze całe mnóstwo mega ciekawych miejsc do odkrycia, które już mam skrzętnie odnotowane na liście jako „ must see”….:).

I to by było na tyle z moich cypryjskich opowieści, które tym razem zamieszczam w wielkim skrócie…, ale mam nadzieję, że tą foto-relacją przekonam do odwiedzenia tej ciekawej wyspy, szczególnie tych, którzy - tak jak my dotąd - na Cypr się nigdy nie wybierali :)

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji na Cyprze:
Porady i ważne informacje
jeśli ktoś ma obawy odnośnie bezpieczeństwa, (bo przecież bliskość Syrii może budzić strach :)), to nie ma co się martwić; na wyspie jest wyjątkowo spokojnie; żadnych niepokojów związanych z sytuacją polityczną; oczywiście nie wiem jak jest na Północy przy przekraczaniu granicy w Nikozji do części tureckiej, bo tam się nie wybraliśmy, ale z tego co rozmawiałam z ludźmi z hotelu, którzy pojechali tam na wycieczki lub samodzielnie - to też nic się tam nie dzieje: cisza...spokój... syryjskie bomby tu nie dolatują :))
Autor: piea / 2016.11
Komentarze:

Jack
2016-12-21

Nigdy na Cyprze nie byłem i raczej nie będę, ale relację czytałem z ogromną przyjemnością!

AniaMW
2016-12-04

Hehe, moja "wiedza" wyjściowa odnośnie Cypru jest podobna... Ciekawe, czego nowego dowiedziałaś się u źródeł :)

kawusia6
2016-12-03

Oj Alina...wiesz jak podkręcić atmosferę :) Czekam, czekam na relację...a na razie delektuję się zdjęciami :)