Oferty dnia

Macedonia - SKOPJE - relacja z wakacji

Zdjecie - Macedonia - SKOPJE
Skopje na widelcu czyli wizyta w stolicy Macedonii

W głowie znowu plany bo nadeszły wakacje...czas wojaży. W tym roku po raz kolejny postanowiłyśmy ze znajomą zorganizować wspólny wypad...i padło na Bałkany; Skopje, Ochryda, Macedonia. Hmmmm... czytając różne relacje coraz bardziej nabierałam ochoty, żeby i tam stanęła moja stopa- więc przeszłyśmy do realizacji naszego planu. Pod koniec marca zakupiłyśmy bilet w obie strony Warszawa-Skopje za 750 zł od osoby. Noclegu po raz kolejny szukałam na sprawdzonej już wielokrotnie stronie www.booking.com. Wybrałyśmy na pierwsze dwie noce w Skopje Hostel 42 znajdujący się praktycznie w samym centrum miasta. Na zwiedzanie Skopje, Kanionu Matka – wiadomo klasyk- oraz wypadu nad Jezioro Ochryd w sumie miałyśmy przeznaczone 6 dni. Nie wiem czy to dużo, czy mało ...nam wystarczyło, aby pozwiedzać, pokosztować lokalnych specjałów, poszwędać się bez ekspresowego tempa :)
Macedonia to malutki kraj znajdujący się na południu Europy, wciśnięty między Grecję, Albanię, Kosowo, Serbię i Bułgarię. Kraj w przeszłości wchodzący w skład Jugosławii, teraz samodzielna republika. Warto wspomnieć że cały kraj znajduje się w górach lub na wyżynach, a najwyższym szczytem jest Korab (2753 m n.p.m.), który był również najwyższym szczytem Jugosławii. Powierzchnia kraju wynosi dosłownie ciut więcej niż trzecie co do wielkości województwo w Polsce czyli województwo lubelskie. Jednak mimo niewielkich rozmiarów Macedonia to na pewno kraj wart odwiedzenia. Skopje - czyli nasze docelowe miejsce to stolica Macedonii. Podzielone przez rzekę Vardar na dwie części- nową i starszą, z prawdziwym bałkańskim klimatem. Zanim zostało stolicą Macedonii wywarli na nie swój wpływ Ilirowie, Rzymianie, Bizantyjczycy, Turcy. Ważne jest również to, że tutaj urodziła się Matka Teresa z Kalkuty. Śmiało można rzec, że Skopje to miasto pomników; gdzie byśmy się nie rozejrzeli pomniki- większe; mniejsze, postaci bardziej lub mniej zasłużonych dla miasta lub świata; ot taki kaprys :) Miasto zostało prawie w całości zniszczone podczas ogromnego trzęsienia ziemi w roku 1963, a później odbudowane z różnym, architektonicznym skutkiem. Na pewno warto obejrzeć budynki, które powstały w ramach projektu Skopje 2014, który zakładał całkowitą przebudowę miasta i w ramach tego projektu powstały budowle przypominające grecki Partenon; most stylizowany na Most Karola w Pradze. Położone w dolinie pomiędzy górami latem-lipiec; sierpień- jest często nawiedzane przez fale upałów. Kiedy my byłyśmy na początku lipca temperatura na szczęście oscylowała w granicach 27-28 stopni C więc na zwiedzanie miasta była bardzo dobra. My postanowiłyśmy nie szaleć; nie biegać z wywieszonym językiem pomiędzy zabytkami lub znanymi miejscami tylko połączyć zwiedzanie z kosztowaniem i delektowaniem się kuchnią bałkańską- dlatego tytuł tej relacji
„ Skopje na widelcu”. No więc:
Pierwszego dnia (8 lipca) po przylocie bierzemy taksi- a co kto bogatemu zabroni- i jedziemy do naszego hostelu; koszt przejazdu taksówką pod Hostel 42 w którym mieszkałyśmy wyniósł 20 Euro, dzieląc na 2 osoby nie wychodzi bardzo drogo. Oczywiście należy wcześniej wymienić trochę Euro na lotnisku, ale nie za dużo; jak zwykle w takich miejscach kurs nie jest zbyt korzystny. Dojechałyśmy na miejsce...i co dalej? rozpakowaniu się kierujemy się w stronę dobrej jadłodajni z prawdziwą kuchnią bałkańską- z ulicy Boulevard Ilinden skręcamy w ulicę Nicola Tesla potem idziemy ulicą Orce Nicolov i dochodzimy do knajpy „ Idadija” która jest przy ulicy Zhivko Chingo 8. Niestety pierwsze wrażenie na jest doskonałe- jedzenie może i dobre; ale z obsługą nie można było porozumieć się po angielsku w związku z czym nastąpiło nieporozumienie co do składanego zamówienia oraz płatności; ale jak to mówią „pierwsze koty za płoty” … Po najedzeniu się idziemy dalej ulicą Orce Nicolov i dochodzimy do cerkwi św. Klemensa z Ochrydy. Miejsce to jest piękne zarówno z zewnątrz jak i w środku; bogate zdobienia; piękne witraże. Następnie idziemy w kierunku Macedonia Street, aby zobaczyć Muzeum Matki Teresy. Niestety prawdziwy dom Matki Teresy, w którym została ochrzczona został zniszczony w trakcie trzęsienia ziemi.
W miejscu domu obecnie znajduje się tabliczka; a tam gdzie był kościół jest Dom Pamięci Matki Teresy. Zgromadzone są w tym miejscu pamiątki związane z tą niezwykłą postacią: różańce; zdjęcia, meble, nieliczne zachowane dokumenty. W ogóle zauważyłyśmy, że w całym Skopje pełno jest tabliczek poświęconych Matce Teresie. Tak naprawdę to aż trzy państwa roszczą sobie prawo do tej postaci i każde z nich twierdzi, że Matka Teresa urodziła się właśnie na jego terytorium: Albania, Kosowo i właśnie Macedonia. Potem wracamy ulicą Macedonia Street; przecinamy ulicę Dimitrie Hupovski i idziemy w stronę Kamiennego Mostu, aby dojść do Placu Macedonia. Jest to główny plac Skopje; unikatowa mieszanka wielu stylów architektonicznych. Dzięki projektowi „ Skopje 2014” wokół placu powstało wiele monumentalnych budowli. W oczy rzuca się zwłaszcza 25 metrowy pomnik Aleksandra Macedońskiego. Oprócz tego wokół jest pełno innych oszałamiających rozmiarem budynków.
Wieczór spędzamy już delektując się klimatem nad Kamiennym Mostem na rzece Vardar. Jest to symbol miasta łączący część nowoczesną z cześcią muzułmańską. Jego konstrukcja pamięta czasy średniowiecza- powstał w XV wieku za panowania tureckiego sułtana Mehmeda Zdobywcy.
Podziwiamy most i wracamy do hostelu , jednak po drodze zachodzimy do pobliskiego Barbakanu- który ma dobre opinie na Tripadvisorze. Korzystamy tylko z możliwości wypicia lampki wina- jutro wypad do Kanionu Matka, szaleć nie można :) Knajpka znajduje się przy Boulevard 8-mi Septemvri 18
Drugiego dnia ( 9 lipca) rano autobusem jedziemy do Kanionu Matka. Sztuczne jezioro Matka powstało po utworzeniu zapory na rzece Treska.Kanion znajduje się około 16 kilometrów od Skopje, nic więc dziwnego, że turyści przybywają tu tłumnie, a i samych Macedończyków jest tu niemało. Któż nie chciałby popluskać się w chłodnej wodzie (tej z rzeki), pospacerować brzegiem jeziora podziwiając strome skały lub popływać kajakiem?
Teren kanionu słynie ze zjawisk krasowych. Są tu m.in. jaskinie o długości ponad 170 metrów i studnie o głębokości do 35 metrów. Z ponad tysiąca gatunków roślin, które występują na tym obszarze, aż 20% to gatunki niezwykle rzadkie bądź endemiczne. Wokół można zaobserwować wiele gatunków przepięknych motyli. Można się tam dostać bezpośrednio autobusem numer 60 ze stacji PKS który jedzie około 40 min. My wyjechałyśmy około godz. 9.00, chciałyśmy mieć trochę czasu na spokojny pobyt w tym miejscu. Przed zaporą znajduje się parking, a z tego miejsca jest już tylko 10 minut pieszo, aby dojść do początku kanionu. Z jednej strony kanionu wznoszą się wysokie skały góry Vodno, a z drugiej – strome skały gór Osoj (Kowaczica). Wysokie skały odbijają się w wodach jeziora. Wzdłuż kanionu prowadzi wąska ścieżka „wyrąbana” w skałach, którą można zajść aż do drugiej zapory. Można też popływać na jeziorze na kajaku. My spacerowałyśmy najpierw wyznaczoną ścieżką, natomiast później zamówiłyśmy przejazd łódką.  Koszt to ok. 300 denarów. Łódka płynie do jaskini Vrelo, którą można następnie zwiedzić.  Oprócz takich form zwiedzania można powdrapywać się na górskie szlaki...ale to już nie było dla nas. Dużo czasu spędziłyśmy na fotografowaniu cudnych widoków, wypicie dobrej kawy też było w planie wycieczki :)
Kiedy wyjedzie się rano około godz. 9.00 to można zobaczyć to miejsce na spokojnie i powrócić do miasta około 14.30/15.30, aby odwiedzić jeszcze koniecznie ciekawą dzielnicę muzułmańską. Kamiennym Mostem przechodzimy do dzielnicy muzułmańskiej czyli Starej Czarsziji; którą koniecznie trzeba odwiedzić, gdyż stanowi największą atrakcję historyczno-kulturowo-handlową Skopje.
Oprócz charakterystycznych dla krajów muzułmańskich wąskich, chaotycznych i nieco zaniedbanych uliczek z bazarami ( największy bazar w mieście Bit Bazar) oraz kawiarenkami zobaczyć tu można kilka ciekawych zabytków jak Meczet Murata Paszy z XV wieku; Meczet Aldża Dżamija z XIV wieku oraz najbardziej znany Meczet Mustafa Paszy z XV wieku. Są tu również stare łaźnie czy karawanseraje. Skoro już tu dotarłyśmy to koniecznie chciałam zakosztować dobrej kawy i jakiś łakoci :) Musiałyśmy pokrążyć po dzielnicy, aż dotarłyśmy do Coffe Tearoom Lachi , które znajduje się niedaleko Meczetu Murata Paszy. Będąc w tej dzielnicy od razu wiemy, że to inny świat. Zauroczone postanawiamy odwiedzić to miejsce jeszcze kilka razy :) W dzielnicy tej możemy podziwiać nie tylko bazar czy meczety, ale również wspaniałe cerkwie. Na przykład cerkiew św. Spasa czyli świętego Zbawiciela. Myśląc o cerkwi mamy zazwyczaj przed oczyma budowlę zwieńczoną potężnymi kopułami, mieniącą się złotem i kolorowymi polichromiami. Próżno jednak szukać takiego bogactwa w cerkwi świętego Spasa. Czasami nawet ciężko ją zauważyć, ukrytą w podwórzu, wśród uliczek Starej Czarsziji. Świątynia to przysadzisty, prostokątny budynek z absydą otoczony wysokim kamiennym murem. Jego wysokość wynika z faktu, że został on wkopany w ziemię.
To oczywiście także wspomnienie dominacji tureckiej. W czasach Imperium Osmańskiego chrześcijanom nie wolno było budować świątyń wyższych niż Turek na koniu. Z tego względu wkopywano je w ziemię by uzyskać prawidłową wysokość. Wewnątrz cerkwi zachwyca pięknie rzeźbiony, drewniany ikonostas. Na dziedzińcu zaś zobaczyć można sarkofag Goce Dolceva, wybitnego działacza niepodległościowego. Wieczorem wracamy na Plac Macedonii i spacerujemy podziwiając Skopje w świetle wieczornych lampek i neonów.
Trzeciego dnia (10 lipca) rano po śniadanku i dobrej kawusi :) podążamy w stronę dworca autobusowego. A tak w ogóle ponieważ „Skopje na widelcu” to muszę napisać, czego udało mie się pokosztować i co mogę polecić.
Kuchnia macedońska pachnie dymem, drewnem, jest chrupiąca i niezwykle aromatyczna. Macedończycy najbardziej preferują dania smażone i pieczone. Musi chrupać między zębami. Nie dla nich śledzie z cebulką czy pierogi ruskie z wody.
Jakie są tutejsze specjały i czego warto spróbować:
1. Szopska sałatka (shopska salata). Sałatka z ogórków, pomidorów pokrojonych w kostkę, z cebulą i całość posypana tartym białym serem. Do tego ocet balsamiczny i oliwa z oliwek. Pasuje do kieliszka rakiji na początek biesiady.
2. Tawcze grawcze (tavche gravche) czyli pieczona fasola. Fasoli jest pod dostatkiem w Macedonii, szczególnie w okolicy Tetova. Jest wiele gatunków, ale wszystkie są smaczne. Fasola tu mam wrażenie, że jest drobniejsza niż polska. Fasolę najczęściej spożywa się w piątki, postne dni oraz na różnych imprezach grupowych jak np. maraton rowerowy, spotkania w monastyrach. Fasolę gotuje się najpierw w wodzie z cebulą i marchwią.
3. Następnie łyżka cedzakową przekłada się fasolę do naczynia glinianego, dolewa się wywaru i całość zalewa się zasmażką przygotowaną z gorącego oleju, mąki i słodkiej papryki. Taką fasolę zapieka się w piekarniku. Jest to danie także wigilijne.
4. Grill (skara). Gwarantuję, że nie ma mężczyzny, który przeszedłby obojętnie obok macedońskiego grilla. Mięsa są wyśmienite, a przygotowuje się wiele rodzajów. Z mięsa mielonego robi się paluszki (kebap), całe okrągłe kotlety (pleskawice), małe i duże makedonki (pleskavice z serem żółtym w środku), zawijańce (uvijach) drobiowe i wieprzowe z mieloną słoninką i wiele innych. Do tego domowe frytki.
5. Burek. To propozycja śniadaniowa. Burek robiony jest z bardzo cienkich warstw ciasta smarowanych olejem i wodą, między warstwami umieszcza się przeróżne dodatki: mięso, ser biały, por, kapustę kiszoną, ser z pieczarkami, szynkę. Jest to wersja cięższa śniadania szczególnie gdy ktoś przywykł do jedzenia owsianek, ale warto spróbować tego wypieku. Szczególnie polecam na wycieczki i piesze wędrówki, ponieważ syci na długo. Do burka pasuje kubeczek jogurtu naturalnego.
6. Musaka macedońska to zapiekanka ziemniaczano mięsna z sosem pomidorowym i polana od góry mieszaniną jogurtu i jajek bądź beszamelem.
7. Baklawa (baklava). Baklawa to bardzo popularny deser w Macedonii. Gospodynie przygotowują go praktycznie na wszystkie ważniejsze rodzinne imprezy i na święta. Ciasto na baklawę można dostać w każdym markecie. Są to bardzo cienkie warstwy ciasta – bibułki, każdą z nich należy posmarować rozpuszczonym masłem bądź olejem i spryskać wodą. Co trzeci płat umieszcza się mielone orzechy włoskie.
8. Całość piecze się do zbrązowienia, a po ostygnięciu polewa się syropem cukrowym. Po wchłonięciu syropu baklawa jest gotowa. Musi pływać w syropie.
Wszystkie te dania polecam, gdyż większość z nich mogłam przetestować. Było smacznie i dużo, a ceny w Macedonii na razie jeszcze są na średnim poziomie co powoduje, że mogłyśmy sobie pozwolic na degustację wielu dań w polecanych miejscach.
Z dworca autobusowego w Skopje wyjeżdżamy około godz. 13.00- przed sobą mamy prawie 3 godziny jazdy. W Ochrydzie mamy zarezerwowane miejsce w Villa Irina-polecam. Plusem tego miejsca jest jego położenie; bardzo blisko jeziora; do centrum miasta również niedaleko. Gospodarze tego miejsca są przemili; chętni do pomocy oraz co również ważne mówiący dość dobrze po angielsku więc z komunikacją nie było problemu.  Ochryda to miasto w południowo-zachodniej Macedonii. Leży nad Jeziorem Ochrydzkim, u stóp gór Galiczica. Jej korzenie sięgają czasów starożytnych, kiedy to na tym obszarze znajdowały się ośrodki Diassarites i Lychnidos. Również tędy przebiegała słynna droga rzymska Via Egnatia. Na bogatą i burzliwą historię Ochrydy składa się mnóstwo rozmaitych zdarzeń, m.in. trzęsienie ziemi w 526 r. czy najazdy słowiańskie, awarskie, bułgarskie i osmańskie. Obecnie patronem miasta jest św. Klemens Ochrydzki, któremu przypisuje się stworzenie cyrylicy.
Amatorzy egzotycznych wczasów powinni wybrać się do tego kurortu w okresie letnim. Wówczas dni są suche i słoneczne, a woda w jeziorze ma odpowiednio wysoką temperaturę. Ochryda jest spokojną miejscowością, w której zabytki architektoniczne przeplatają się z urokliwymi krajobrazami.
Dlatego jest to idealne miejsce dla osób, które pragną odpocząć od zgiełku, w bliskim kontakcie z naturą. Po przyjeżdzie starcza nam siły już tylko na spacer wąskimi uliczkami i podziwianie panoramy okolicy- zwiedzanie pozostawiamy sobie na następne dni.
Czwartego dnia rano jemy śniadanie; które mamy w cenie noclegu i zaczynamy zwiedzanie miasta od cerkwi św. Jana Teologa. Ta powstała w XV wieku budowla, usytuowana jest na skraju cyplu, skąd rozpościera się widok na błękitne jezioro Ochrydzkie. Wewnątrz świątyni zobaczymy piękne freski oraz ikony, odtworzone w XIX wieku. W mieście znajdziemy jeszcze kilka, podobnych cerkwi, warto tutaj wspomnieć o kościele św. Zofii, wybudowanym w XI wieku. Dzięki monumentalnej, kamiennej architekturze świątyni, można poczuć klimat Średniowiecza.

Pora na posiłek więc rozglądamy się i szukamy polecanej na tripadvisorze restauracji Potpesh Beach. Na szczeście znajduje się ona w pobliżu wczesniej zwiedzanej cerkwi przy bulwarze Kosta Abras. Oprócz dobrego jedzenia wokół roztacza się przepiękny widok. Delektujemy się zamówionym posiłkiem obserwując życie, które toczy się wokół nas; nigdzie się nie spieszymy...i to nam się bardzo podoba :) Posilone idziemy na Varosh Old Town Ochrid. Miejsce troszkę w rodzaju Starego Miasta; w sumie spędzamy tam niecałe 40 minut . Wracamy z powrotem w kierunku nabrzeża idąc ulicą Kosta Abras i docieramy do Portu Ochrydzkiego. Port w Ochrydzie nie jest duży, lecz posiada swój specyficzny klimat. Można z niego wypłynąć do klasztoru Św. Nauma korzystając z regularnych kursów statkiem, czy też małymi łódeczkami wybrać się w rejs po jeziorze w kierunku najbardziej rozpoznawalnego zabytku miasta czyli Monastyru Św. Jana z Kaneo. Będąc w porcie warto wynająć łódkę i za kwotę 10 EURO popływać po jeziorze.
Piątego dnia rano po śniadaniu udajemy się w stronę Cerkwi św. Zofii. Wychodząc z naszego hotelu skręcamy w ulicę Bistrica; następnie skręcamy w Goce Delhev następnie szukamy ulicy Ilindenska przechodzimy obok znanego już Varosh Old Town i prawie przy samym nabrzeżu jest ta cerkiew. Jest to jedna z największych świątyń tego typu na Bałkanach. Pierwszy kościół został zbudowany w czasie pierwszego imperium bułgarskiego po nawróceniu na chrześcijaństwo w latach 852 - 889. W czasie panowania Imperium Osmańskiego został przekształcony w meczet. We wnętrzu kościoła zachowały się z freski z XI, XII i XIII wieku, które stanowią jedne z najważniejszych osiągnięć malarstwa bizantyjskiego tamtych czasów. Główna część obecnego kościoła została zbudowana w XI wieku. Co roku odbywają się w niej festiwale muzyczne. Jednym z gości był między innymi Krzysztof Penderecki. Do ciekawostek związanych z tym miejscem można dodać, iż na placu przed budynkiem żyją swobodnie żółwie, które można wziąć, jak ktoś ma odwagę, na ręce. Po zwiedzeniu cerkwi wracamy w stronę naszego hotelu i przed powrotną podróżą do Skopje wstępujemy do pobliskiej restauracji „Ariz” Panuje tu typowa kuchnia macedońsko-turecka, większość potraw nadaje się dla prawdziwych mięsożerców; ale w menu znajdujemy również jakieś propozycje dla wegetrian. Zabieramy nasze bagaże i znowu jedziemy na dworzec autobusowy, aby powrócić na 1 dzień do Skopje. Późnym popołudniem jesteśmy na miejscu i tym razem wybieramy Get Inn Hostel Skopje, który posiada jedną wielką zaletę – znajduje się bardzo blisko dworca autobusowego; więc nie musimy daleko maszerować z bagażami. Niestety z racji tego, że w Skopje ulice są dość słabo oznaczone trochę pobłądziłyśmy- muszę tu zaznaczyć, że Macedończycy są mega uprzejmi, zawsze ktoś nam pomógł, chciał coś podpowiedzieć..Było to bardzo miłe. Robimy szybki wypad w pobliże hostelu; korzystamy z tego, że blisko jest polecany pub i wychodzimy jeszcze na miasto. Studio Pub znajduje się bardzo blisko hostelu przy Slave Georgievski Shnajder i ma dobre opinie. Wieczorem wracamy na nocleg- ostatni w Skopje.
Szóstego dnia rano po sniadaniu idziemy do lokalu o nazwie Coctail Bar gdzie podobno serwują jedną z lepszych kaw w mieście. Musimy skręcić w ulicę 11 Października, a później w Dame Gruev. Wewnątrz jest przytulnie, zamawiamy kawę i coś słodkiego... mamy w końcu czas wolności od wszystkiego...od diety też :) Wędrujemy później jeszcze po raz ostatni w trakcie tego pobytu do Dzielnicy Muzułmańskiej, krocząc starymi uliczkami jemy posiłek i wracamy po bagaże. W trakcie tej wizyty nie biegałam po wielu muzeach; myślę, że może kiedyś tu wrócę i wtedy...kto wie? Taksówką docieramy do lotniska... i wyruszamy do domu.
Wrażenia z tego wyjazdu są bardzo pozytywne; Macedonia oferuje wspaniałe widoki; piękne zabytki i doskonałą kuchnię. Nie jest jeszcze zadeptana nogami tabunu turystów. Myślę, że dla każdego turysty ważne są również ceny- a one w Macedonii są przyjazne dla naszego portfela. To co wywożę pod powiekami to piękne, małe, zabytkowe cerkwie; Kanion Matka; wspaniały Ochryd...no i czyste pomnikowe szaleństwo Skopje. Warto było tutaj przyjechać !!!
KOSZTORYS; od osoby * przelot Warszawa-Skopje-Warszawa początek lipca 750 zł z ubezpieczeniem troszkę więcej * noclegi : 5 noclegów 260 zł * jedzenie 200 zł
Łącznie z zakupem pamiątek i wstępami; przejazdami taksówką i autobusem : 1350/1400 zł
Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Co warto zwiedzić?
My widziałyśmy tylko Skopje; Kanion Matka oraz Ochrydę, ale zapewne Macedonia ma więcej do zaoferowania.
Porady i ważne informacje
Waluta dinar macedoński- obecnie za 1 Euro otrzymałyśmy 62 dinary. Koszt posiłku w restauracji (tylko mięso plus frytki i surówka ) około 180 dinarów; warto skosztować mięs z grilla, słodyczy typu baklava albo wspaniałe trilece.
Autor: kawusia6 / 2019.07
Komentarze:

papuas
2019-07-26

W odróżnieniu lubię wycieczki zorganizowane z napiętym programem zwiedzania - teraz takich coraz mniej; wizyta w muzeum daje pogląd o kulturze i (lub) historii kraju. Cóż na starość człek ma coraz mniej czasu do dyspozycji więc nie jestem zwolennikiem "szwędania" i smakowania. Ale ... z chęcią obejrzę Macedonię widzianą Twoimi oczami. :)

kawusia6
2019-07-21

Samo Skopje (oprócz gigantycznych pomników) nie powaliło mnie urokiem-no może Old Bazar. Natomiast Kanion Matka i Ochryda jak najbardziej- klimatycznie; spokojnie; w miarę tanio- polecam :)

piea
2019-07-21

No pięknie Kochana... kolejne fajne miejsce odkryte i zaliczone na mapie podróżniczych marzeń...
Macedonia to ciekawy i niezadeptany rzeszami turystów kraj... chciałabym tam kiedyś dotrzeć - nad j. Ochrydzkie i do Wąwozu Matka rzecz jasna...