Oferty dnia

Tajlandia - Bangkok, Chiang Mai, Koh Chang - relacja z wakacji

Zdjecie - Tajlandia - Bangkok, Chiang Mai, Koh Chang

„Marzenia się spełniają... czyli witamy w Krainie Uśmiechu :)”

Mój pobyt w Tajlandii trwał dwa tygodnie. Zdecydowanie za krótko, by zwiedzić wszystkie ciekawe miejsca... a jednak wystarczająco, by zakochać się w azjatyckich klimatach! Podróżowaliśmy w grupie 10 osób, zorganizowanej przez discoverasia.com.pl (ps. szczerze polecam ten projekt!)

BANGKOK
Przygodę z Syjamem zaczęliśmy od zwiedzania stolicy- Bangkoku. Zatrzymaliśmy się w Rambuttri Village Inn & Plaza (fajny hotel, zlokalizowany blisko Khao San, ale w bocznej cichej i klimatycznej uliczce; serwują smaczne śniadania).

Bangkok jest ogromny, ale ze względu na sytuację polityczną (demonstracje i zamieszki), staraliśmy się omijać centrum i poruszać głównie w obrębie starego miasta. Tajlandia to pierwszy kraj w Azji, który odwiedziłam, stąd wszystko było dla mnie nowe i niesamowite... Niezliczone ogromne kolorowe świątynie (Wat) o złotych dachach, których strzegą kilkumetrowi strażnicy. Zdjęcia króla (z młodszych lat) w prawie każdym busie taksówce, restauracji... Wianki z kwiatów na lusterkach samochodów. Buddyjscy mnisi w pomarańczowych szatach, którzy nawet mają swoje wyznaczone miejsca w pociągu/ metrze. W oczy rzucają się jaskrawe taksówki - różowe, zielono-żółte, pomarańczowe, czy intensywnie-niebieskie. I oczywiście nieodłączny symbol Bangkoku: tuk tuk! Trzykołowy motorowy pojazd, w którym poza kierowca mieści się jeszcze 3-4 pasażerów, jest bardzo popularnym środkiem komunikacji. Jazda nim w nocy, z prędkością ok 50km/h dostarcza wiele frajdy:) Trzeba tylko mocno trzymać się w siedzeniu + uważnie pilnować toreb (!) Jednej z uczestniczek wycieczki próbowano wyrwać torebkę z ramienia - na szczęście bez powodzenia (generalnie był to jedyny nieprzyjemny incydent podczas całego naszego wyjazdu).

Kolejnym nieodłącznym elementem ulic Bangkoku, a także całej Tajlandii, są stoiska z jedzeniem i garkuchnie. Nasze serce podbiły owocowe „szejki”, w cenie 40 BT (4zł) o smaku mango, ananasa, dragona, banana.... pomagały znosić wysokie temperatury. Na straganach sprzedawane są też świeże owoce, grillowane ryby i owoce morza, grillowane mięsko, ciasteczka, mango sticky rice, oraz... owady! Larwy, karaczany, pająki... Ja skusiłam się na pieczonego skorpiona. Jak smakuje skorpion? Hmmm... chrupiący, zwęglony, słony ? ani smaczny, ani niedobry, ot takie nowe doświadczenie. Na Khao San Road jadłam też bardzo dobre grillowane kalmary z czosnkiem; obowiązkowo w towarzystwie regionalnego piwa Chang.

Wat Arun (Świątynia Świtu) - na prawym (zachodnim) brzegu rzeki Chao Phraya- jedna z „ must visit” w Bangkoku. Stara i bardzo ciekawa świątynia, często przedstawiana na widokówkach, magnesach, zdjęciach promujących miasto. Aby wspiąć się na jej szczyt trzeba pokonać strome schody o wysokich stopniach - ale widok na miasto i rzekę jest wart wysiłku. Ściany świątyni są wyłożone tłuczoną chińską porcelaną i bogato rzeźbione.

Pałac Królewski ze Świątynią Szmaragdowego Buddy ? ogromny kompleks świątyniowo- pałacowy, na który warto poświęcić kilka godzin. Na każdym kroku znajdujemy coś ciekawego, pięknego, aparat nie przestaje pracować... Pałac „ocieka złotem”. Wstęp dla miejscowych jest bezpłatny, turyści muszą trochę się wykosztować. Świątynia Szmaragdowego Buddy (Wat Phra Kaew) jest dla Tajów ważnym miejscem religijnym, celem licznych pielgrzymek. Znajdująca się tutaj niewielka figurka jest najważniejszym posągiem przedstawiającym Buddę. Co ciekawe, szmaragdowy Budda wykonany jest z... zielonego jadeitu.

Świątynia Odpoczywającego Buddy Wat Pho - najstarsza ze świątyń,słynąca z ogromnego (46m długości, 15 m wysokości) pozłacanego posągu Buddy w pozycji leżącej.

AYUTTHAYA
Po zwiedzeniu Bangkoku z jego nowoczesnymi świątyniami, przyszła kolej na miejsce o trochę dłuższej historii. W lokalnym biurze wykupiliśmy całodniową wycieczkę do historycznej stolicy kraju: Ayutthaya. Podróż z Bangkoku busikiem trwała ok 2 godzin; po drodze zatrzymywaliśmy się w kilku punktach, podziwiając stare świątynie. Niektóre robią niesamowite wrażenie. Zdecydowanie warto zobaczyć Wat Matathat ze słynną głową Buddy oplecioną korzeniami drzewa. Innym ciekawym miejscem jest Wat Yai Chai Mongkon.

FLOATING MARKET
Życie w Tajlandii toczy się wokół targów i bazarów. Mieliśmy okazję odwiedzić wiele z nich (jeden z największych weekendowych targów na świecie, targ nocny, bazar amuletów), jednak największe wrażenie na całej grupie zrobił targ wodny. Największe wrażenie- bo nie odwiedziliśmy popularnego wśród turystów Damnoen Saduak, ale wybraliśmy się na lokalny bazar położony na peryferiach Bangkoku. Przeszliśmy wzdłuż straganów z owocami, pięknymi storczykami, rybami, krewetkami i różnymi specjałami kuchni tajskiej, i ruszyliśmy w poszukiwaniu łódki. Nasza 10 osobowa grupa Europejczyków wgramoliła się na „pokład” łodzi, która w rzeczywistości była malutką drewnianą skorupką. Każdy nagły ruch groził nalaniem się wody z jednej bądź drugiej burty... co dostarczało nam dużo śmiechu. Gondolier - przeraźliwie chudy, nie pierwszej już młodości Taj, z nie lada wysiłkiem posuwał barkę do przodu. Tak sobie pływaliśmy wzdłuż bazaru, następnie kanałem przez wioskę, pośród palm, bananowców, kwiatów lotosu ... przepiękne widoki! Po rejsie zjedliśmy obiad na bazarze, z miejscowymi, dla których chyba też stanowiliśmy ciekawą atrakcję.

PS. Targ wodny zwiedzaliśmy 8 marca, i z tej okazji koledzy z wycieczki obdarowali nas przepięknymi bukietami z orchidei zakupionymi od miejscowej kwiaciarki :).

CHIANG MAI
Do Chiang Mai, położonego na północy Tajlandii, dostaliśmy się z BKK pociągiem (przejazd całonocny, warunki bardzo przyzwoite). Spędziliśmy tu 4 dni, korzystając z najciekawszych atrakcji:

Chiang Mai ZOO ? dla miłośników przyrody. Główną atrakcją są pandy wielkie! (rzadkość w ogrodach zoologiczncy) i misie koala. Na obejście całego ogromnego terenu trzeba przeznaczyć kilka godzin. Ale zwierzęta mają przynajmniej dużo miejsca;) W Zoo uwaga! Można Karmić zwierzęta! :) ... Wystarczy kupić jedzenie (za cenę 1-2 zł) i możemy mieć frajdę z karmienia hipopotamów, żyraf, panter. Pomysł bomba - dla turystów atrakcja i niewielki wydatek, a Zoo ma najedzone zwierzaki.

Tiger Kingdom - miejsce, gdzie spełniłam jedno z moich marzeń: uściskałam tygrysy i karmiłam maluchy z butelki :] W ośrodku żyje kilkadziesiąt osobników w różnym wieku, od kociaków po dorosłe tiger'y. Turyści wchodzą do ich wybiegów, nadzorowani przez opiekunów, i mogą fotografować się z tymi drapieżnikami. Warunek: nie dotykamy głowy i łap. Można się przytulać, głaskać, zrobić kociakowi masaż czy nawet złapać za ogon :D. Tygrysy są najedzone, przez co bardziej leniwe, i (teoretycznie) nie powinny nas zaatakować. Wrażenie bezcenne!

Long Neck Karen - górskie plemię kobiet „Żyraf”, które słynie ze zdobienia szyj mosiężnymi obręczami. Zakładane są już 5 letnim dziewczynkom i wraz z wiekiem liczba pierścieni zwiększa się. Krąży kilka legend tłumaczących cel noszenia tych metalowych spirali. Pewne jest, że coraz więcej kobiet rezygnuje z tradycji, lub zakłada obręcze tylko na czas „pracy” i wizyty turystów. Co ciekawe, wizualny efekt żyrafiej szyi powoduje obniżenie się obojczyków i żeber, a nie wydłużenie się kości, zaś noszenie obręczy nie zagraża ich zdrowiu. Kobiety zamieszkujące wioskę trudnią się sprzedażą różnych wyrobów: ubrań, szali, biżuterii, pamiątek oraz pozowaniem do zdjęć.

Wat Phra That Doi Suthep ? świątynia, na widok której mówimy wielkie Wow! Złoto, złoto, złoto... Pozłacane posągi Buddy, chedi, dachy...coś pięknego :). Świątynia zawsze pełna jest modlących się wiernych, składających w ofierze kwiaty. Do kompleksu prowadzą długie (306 stopni) schody, których poręcz ma formę ciała Smoka, a na dole znajdują się pięknie rzeźbione głowy. Te długie schody od razu skojarzyły mi się ze słynną barcelońską ławką Gaudiego w Parku Guell.

Szkoła Gotowania - Podróże i poznawanie nowych kultur to także smakowanie lokalnych dań. Kuchnia tajska jest bardzo smaczna, ostra i wyrazista, a nieodłącznymi składnikami są ryż, kurczak, jajka. Nasza Master chef, młoda tajka o imieniu Beni, krok po kroku instruowała nas, w jaki sposób przyrządzić np. pad tai, red curry z ryżem, banana spring rolls, sticky rice with mangoes czy zupę krewetkową. W czasie przerwy na siestę wsiedliśmy na rowery i zwiedzaliśmy tajską wieś :).

KOH CHANG
Po intensywnym zwiedzaniu przyszedł czas na odpoczynek i relaks na plaży! Z Chiang Mai przelecieliśmy, korzystając z linii Air Asia, do Bangkoku, a stamtąd busem + promem przedostaliśmy się na Wyspę Słonia Koh Chang. W porównaniu z innymi wyspami i kurortami nadmorskimi, Koh Chang jest stosunkowo spokojna, nie zawalona falami turystów, dlatego moim zdaniem dużo ciekawsza i bardziej egzotyczna. Zatrzymaliśmy się na Lonely Beach, w Littre Eden (btw: nazwa bardzo adekwatna!). Mieszkaliśmy w drewnianych domkach na palach, w środku dżungli. W nocy słychać było różne odgłosy niezidentyfikowanych gatunków zwierząt... Gdzieś niedaleko ganiały się małpiszony, wydzierały się ptaki. Wieczorki w hamaku na tarasie umilały nam wielkie gekono-podobne jaszczurki :). W drodze na plażę spotykaliśmy grupę makaków, skaczących po liniach napięcia lub żebrzących jedzenie od przechodniów. Sama plaża - super... Czysty piasek, cieplutka woda... idealnie! Jeszcze piękniejsze plaże odwiedziliśmy podczas rejsu kutrem na pobliskie małe wysepki. Tam człowiek czuje się, jakby trafił do raju.... Maski z rurkami w dłoń, wypływamy kilka metrów od brzegu i podziwiamy kolorowe papugoryby, ławice innych drobniejszych rybek, wielkie jeżowce i masę innych mieszkańców rafy.

Trekking na Słoniach
Przejażdżka na słoniu (a precyzyjniej na jego głowie) to kolejny z punktów na „bucket list”. Godzinna jazda pełna była atrakcji dodatkowych; nasz słoń robił nam prysznic, podawał kwiaty zerwane przez jego opiekuna, truchtał.

Każdy pojazd trzeba czasem wyczyścić, toteż przed wyruszeniem w trasę udaliśmy się do myjni.... czyli lokalnej rzeki! Razem z koleżanką jako pierwsze ochotniczki wskoczyłyśmy do wody, dopłynęłyśmy do słonia, wgramoliłyśmy się na jego plecy i przy pomocy szczotki szorowałyśmy jego grubą skórę. Słoń wydawał się być bardzo zadowolony :).

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Tajlandii:
Autor: KaJka / 2014.03
Komentarze:

KaJka
2014-05-13

dziękuję :) mam nadzieję, że się przyda!

Jonic
2014-05-12

Właśnie wybieramy sie do Tajlandii,super przydatny opis,który sie czyta z ciekawością i zainteresowaniem...

Pawel_88
2014-05-12

super opis . dobrze się czyta dużo ciekawych informacji . pozdrawiam :-)