Nie jesteś zalogowany.
3CiTy napisał:
Papuas. Z tego co nam mówił nasz przewodnik oni się ubierają tak żeby temperatura ich ciała była równa temperaturze powietrza. Wtedy człowiek się nie poci i nie jest mu gorąco. Ja bym tak nie umiał 😁
Ej, chyba nie? Człowiek ma w mózgu taki czujnik, który uruchamia pocenie, jeżeli temp. ciała jest powyżej normalnej temp. ciała (dla każdego może ona być nieco inna, ale zawsze w okolicy 37 st). Przynajmniej tak mi się wydaje, acz nie jestem ani lekarzem, ani przewodnikiem wycieczek, ani nawet Berberem...
Dla nas to też było dziwne, że my chodzimy w krótkich rękawkach a nasz przewodnik Abdul jest omotany w tradycyjne marokańskie suknie i się nie poci - kilka warst tego było - bo podobno im bardziej przewiewnie, tym lepiej.. A do tego na głowie zamotany turban ... i okulary słoneczne Raiban
Abdul jest rdzennym Berberem, ale świetnie mówi po polsku. Mieszkał u nas 14 lat, jednak nie wszystko mu tu odpowiadało mentalnie i wrócił w rodzinne strony. Jego żona Polka chodzi ubrana po europejsku, on chyba raz tak, a raz tak, bo z nami był codziennie w innym kolorze stroju, ale na fejsie widziałam go w jeansach i koszulce
No to czas na pierwszą wycieczkę fakultatywną Opis dnia wyglądał tak:
Imouzzer
Przejazd fascynującą drogą przez górskie oazy i głębokie doliny, ukazujące piękno gór Maroka
1. Rajska dolina - czas na zdjęcia
2. Wizyta u Berbera - poczęstunek
3. Góry Atlasu Wysokiego - wjazd 1200m n.p.m.do wioski Imouzzer
4. Spacer nad wodospad i czas wolny
5. W drodze powrotnej wizyta w ogrodzie botanicznym, kooperatywy kobiet, degustacja miodu i amlou, olejki arganowe
6. Wjazd na Kazbę i podziwianie panoramy Agadiru
7. My na sam koniec poprosiliśmy o wysadzenie nas przy porcie, bo chcieliśmy iść na pyszne owoce morza
Ruszamy
Pogoda początkowo taka sobie... , no ale podobno z rana tam tak jest.
Argan, argan, wszędzie argan
Dojeżdżamy do widokowej Rajskiej doliny
Wioseczka...
Idę zobaczyć co ciekawego mają w sklepie
Nawet figurki guźców można kupić
Opuncja
Bida z nędzą, ale antena satelitarna jest
Ruszamy dalej - na herbatkę do Berbera Droga chwilami wąska, a majestatyczne skały dookoła robiły niesamowitą atmosferę
Chętni mogli skorzystać z Fish Spa ...
... czyli zamoczyć nogi w korycie rzeki i napić się świeżego soczku
Ostatnio edytowany przez Angela (2018-04-16 20:04:59)
Dojeżdżamy do celu. Chatka naszego gospodarza z góry wygląda tak:
Widok przed wejściem do środka
I po przekroczeniu progu
Widokowy taras - rzut okiem w lewo
I ten sam taras - rzut okiem w prawo. Wgłębi widoczne wejście do domu. Tam nas nie wpuścili - wizyta była na tarasie.
Mogliśmy za to skorzystać z WC, do którego wchodziło się bezpośrednio z tarasu Do spuszczania wody i jednocześnie mycia rąk korzystało się ze stojącego z boku wiadra.
Nasz gospodarz
I gospodyni, która piekła dla nas chleb
Nasz przewodnik Abdul zademonstrował nam proces parzenia herbaty. Kilkukrotnie przelewa się ją do szklanek i ponownie do dzbanka, żeby się porządnie wymieszała i przestudziła.
A potem nastąpiła degustacja świeżego pieczywka połączona z maczaniem go w czystym oleju arganowym i z różnymi dodatkami smakowymi - z miodem, z orzeszkami. Przepyszne
Obowiązkowa fotka z Abdulem
I kilka widoczków z berberyjskiego tarasu.
Chałupka sąsiadów..
Dodam tylko, że herbata marokańska jest herbatą miętowa, czasem przez turystów nazywana "marokańską whiskey" Jest to zwykła herbata w której się moczy świeżą miętę i rozpuszcza mnóstwo cukru, następnie właśnie kilkukrotnie przelewa w celu zmieszania składników i przestudzenia jej do picia
Mnie by nawet na taras nie wpuścili
Citki....mom nadzieja że daliście znać Abbulowi co go na drugi rok czeko
Jeszcze nie - bo nie wiemy czy Twój pech do wycieczek na M już minął
no pięknie Angela czytam i oglądam; pierwsza Wasza wycieczka - super widokowa! (zapisuję sobie na zaś...)
, namiar na waszego Abdula też by się przydał
, bo dojrzewam do powrotu do Maroka...;może jeszcze nie w tym roku, ale w następnym,...kto wie? - chciałabym by mój małżowinek zobaczył Maroko, a kolejna (marokańsko-andaluzyjska) wycieczka w tamte strony , która mnie interesowała - wypadła niestety obecnie z oferty Itaki i jest niedostępna, buu... ("Ida y Vuelta" ); więc taki "pobyt" w Agadirze i atrakcje na miejscu organizowane samemu - są niegłupim pomysłem, wartym rozważenia;
Czekam na kolejne atrakcje....
Jak masz konto na FB to szukaj "Maroko z Abdulem Wycieczki fakultatywne Agadir PL"
Jak nie masz to:
Ostatnio edytowany przez 3CiTy (2018-04-16 21:21:10)
Alu....do Agadiru absolutnie siem nie wybieraj nawet jakby Ci dopłacili!!!
Angela napisał:
Jeszcze nie - bo nie wiemy czy Twój pech do wycieczek na M już minął
No to dej mu cynk że minął
Po wizycie w domu Berbera czas na wodospady. Kilka widoczków z drogi, chwilami bardzo krętej..
A argan rośnie wszędzie. I każdy kto ma ochotę może go zbierać, bo większość pól jest państwowa.
Wioska Imouzzer
Wodospady z daleka
I z bliska
Z racji, że jest niedziela i Marokańczycy mają wolny dzień, całymi rodzinami jadą na pikniki. Nad rzeką gotują, bawią się z dziećmi, a że jest upał to chronią się przed piekącym słońcem. I tak podobno co niedziela..
Piea ja załatwiłam wszystko jeszcze w Polsce, kontaktując się przez WhatsApp, a płaciłam na miejscu pod koniec każdej wycieczki. I polecam Abdula, bo jest fantastycznym przewodnikiem - podobno 4 lata pracował dla Itaki.
A do tego każdy musi go polubić już od pierwszego wejrzenia, bo na dzień dobry potrafi zjednać do siebie każdego człowieka