Nie jesteś zalogowany.
Witam wszystkich bardzo serdecznie:-)
u mnie w pracy też teoretycznie planujemy urlop wcześniej, ale jakoś zawsze się tak składa że inni mają ważniejsze powody niż ja i zazwyczaj muszę ustąpić z terminem:(
Podejrzewam,że nikt nie dostanie 2 miesięcznego urlopu,( chyba tylko bezpłatnie,ale w dzisiejszych czasach nikt nie będzie ryzykował brania bezpłatnych urlopów) to jest niemożliwe,o ile już to jedynie 2 tygodnie i wcześniej ustalone. Też będę wyjeżdżała na urlop ale tylko na 2 tygodnie,o dłuższym urlopie można tylko pomarzyć.
Ludziska !!! Każdemu marzyą sie 4-5 tygodniowe wakacje ale realia so takie, ze trzba coś takiego planować 6 albo rok na przód. Wiekszość z Nas pracuje, mamy obowiązki nie tylko w stosunku do pracy ale także rodzinny. Więc jeśli chcecie wyjechać na miesiąc i macie juz pomysł gdzie, to od razu do szefa i na piśmie że Pan/i taki i taka bierze miesięczny urlop z 6 albo nawet rocznym wyprzedzeniem i jeszcze jak zapłaca za taki urlop to dajcie mi zanć .... zycze powodzenia i niezapomnianej podróży ... pozdrawiam wszystkich na forum ... ja pakuję właśnie walizki i jade do Egiptu (na 8 dni) ;P
Miesiąc to rzeczywiście długo i praktycznie jest niewielu pracodawców, którzy się na to zgodzą. Te 3 tygodnie jeszcze jakoś przejdą. Ostatecznie można pokombinować z długimi weekendami, wtedy można wydłużyć ten urlop o dzień, albo dwa.
To wszystko zależy od tego gdzie się pracuje i jaki charakter ma nasza praca ... ja osobiście nie mam nigdy problemu z urlopem z tym że pracuję w budżetówce i tutaj wszystko wygląda inaczej niż np. u prywaciarza
Serio? Nie chce mi się wierzyć, że w budżetówce można ot tak sobie bez problemu załatwić tak długi urlop. Przecież naczelnik i tak będzie niezadowolony z tego powodu tak samo jak prywaciarz
U mnie są raczej urlopy dwutygodniowe - ewentualnie jeśli uda się dogadać dużo, dużo wcześniej z szefem to ewentualnie puści na trzy tygodnie. No ale dwumiesięczny urlop u mnie byłby bez szans .
Czasami załatwienie urlopu e w pracy jest gorsze niż załatwienie samego wyjazdu, mój szef nie lubi dawać pojedynczych dni wolnych a dwa tygodnie to mu się w głowie nie mieści.
Kochani!!!
Szefowie bywają sq... i na pewno różnie to bywa, ale długie urlopy są jednak możliwe. I nie mówię tu o nauczycielach. Długi urlop (ok. 2 miesiące) mają również naukowcy - a trochę ich jest i często mają pasje podróżnicze. Są też prywatne firmy, w których wszyscy obowiązkowo idą na miesiąc urlopu w sierpniu, a firma "zasypia". Oczywiście nie mówię tu o wielkich korporacjach. Moim zdaniem sprawa jest prosta: jeśli czyjąś pasją nr 1 są podróże, powinien poszukać takiej pracy, która mu w realizowaniu tej pasji nie przeszkodzi. Albo zatrudnić się w biurze podróży )
No a co do długich wyjazdów na naszym forum, to mnie się właśnie zdarza jeździć na 1,5 miesiąca (teraz pracuję w szkole, dawniej naukowo). Latem 2013 byłam 6 tygodni w Macedonii i Albanii, w tym roku jadę również na 6 tygodni na Łotwę, Litwę, Suwalszczyznę, a już kombinuję, żeby sie wypuścić na jesieni do Jerozolimy, a w czasie ferii zimowych do Indii. Naprawdę, można żyć. Oczywiście do pensji nauczycielskiej (albo naukowej) trzeba sobie sporo dorobić i zrezygnować z różnych wygód życiowych, bo tych samych pieniędzy dwa razy nie da się wydać. Jednak zapewniam, że można tak żyć. Poza wyjazdami ma się mało czasu, ale póki sił starczy, trzeba zarabiać na podróże.
Poza tym myslę, że gdybym mogła wyjeżdżać na krótsze okresy (2 tyg. - jak Ala vel piea), za to często - też byłabym zadowolona. W ciągu jednego roku przy dobrej organizacji można odwiedzić kilka wspaniałych miejsc i - tak naprawdę - więcej niż w przypadku mojej strategii wakacyjno-feryjnej.
texarkana pozwolę sobie nie zgodzić się do końca z Tobą.
Otóż tak się składa, że jestem i naukowcem (Politechnika Częstochowska) i prowadzę hobbystycznie biuro podróży.
1. Uczelnia daje dni dni wolne które wynikają z ustawy. Obecnie prowadzę badania, które skończą się w połowie lipca, plus opracowanie ich wyników i mamy koniec sierpnia. A od października nowy rok akademicki. W życiu nie miałam 2 miesięcy przerwy ...
2. Pracując w biurze podróży możesz zapomnieć o urlopie w sezonie letnim, w końcu to czas najgorętszej pracy. Zostaje Ci wczesna wiosna lub późna jesień...czyli....wyludnione miasteczka, brak wycieczek fakultatywnych, okropny wiatr jeśli jesteś na wyspach, zimne morze i woda w basenach ..itd..może latamy częściej niż statystyczny Kowalski, ale mniejcie na uwadze, że są to w dużej mierze wyjazdy służbowe, czyli zwiedzanie hoteli ( mój rekord 16 hoteli w 1 dzień ) i jaka w tym przyjemność??
Podsumowując, każdy ma " swój krzyż"... ...ja mam tylko cichą nadzieję, że na emeryturze też będę zwiedzać Świat - bez ograniczeń czasowych
Pozdrawiam wszystkich
Ostatnio edytowany przez KlaudiaRakocz (2014-06-24 09:43:02)
A ja - dla odmiany - do końca (!) zgodzę się z Texarkaną
To kwestia naszych osobistych wyborów i stosunku do życia...
Zawsze jest coś za coś.
Pamiętam takie hasło z naszego Oddziału Akademickiego PTTK: "Jeśli studia przeszkadzają Ci w turystyce, porzuć studia - nie odwrotnie" Oczywiście pół żartem pół serio, ale coś w tym jest.
Choć osobiście nie lubię upałów, akurat wtedy, gdy mogliśmy pojechać (samochodem z domu) przez całe Włochy, Sycylię i po Tunezji - więc ponad miesiąc - taki długi urlop mogłam mieć wyłącznie od połowy lipca do połowy sierpnia. Więc na pełnię upałów pojechaliśmy na Saharę... i było ok.
A co do tej emerytury- to kiedyś też myślałam tak jak Ty, Klaudia, (zwłaszcza niektóre książki odkładałam z myślą, że będę je czytać na emeryturze)... póki co, jeszcze nie wchodzę w wiek emerytalny, jednak już mieniłam zdanie. Widzę, jak życie szybko ucieka, rok po roku coraz szybciej... i po pierwsze nikt z nas nie ma pewności, czy w ogóle dożyjemy tej emerytury, a po drugie - w jakiej będziemy formie fizycznej, itd., itd.
Więc my - z Mężem - po prostu się spieszymy A ja w tym roku musiałam nawet odpuścić zimowy wyjazd na narty (co w moim przypadku wydaje się absolutną niemożliwością), żeby dooszczędzić maksymalnie środki na tegoroczne wakacje.
Łapczywie chcemy zobaczyć jak najwięcej (ponieważ oboje tego chcemy!) i cała reszta naszego życia jest niejako temu podporządkowana. Ale to są nasze wybory. Każdy ma swoje. Fajnie jednak mieć ich świadomość i ponosić konsekwencje swoich decyzji.
Pozdrawiam i życzę każdemy z Was wyborów, z których będziecie zadowoleni
AniuMW,
hasło: "Jeśli studia przeszkadzają Ci w turystyce, porzuć studia - nie odwrotnie"...kradnę !!!!
tak, tak...ja też się z Tobą zgadzam, że wszystko o co w życiu warto walczyć jest tu i teraz!!!! tylko na te wyjazdy tez trzeba zarobić, a jak napisałam: " ja mam tylko cichą nadzieję, że na emeryturze też będę zwiedzać Świat - bez ograniczeń czasowych." czyli różnica tylko w ilość spędzanego czasu na wyjazdach