„Podróże z małymi dziećmi - szkoła życia i wielka frajda” - tak w kilku słowach można scharakteryzować projekt AFRYKA DLA SMYKA. Z Katarzyną Kopeć, pomysłodawczynią projektu, rozmawiała Dorota Izabel Komarnicka.
Kasiu, opowiedz proszę o narodzinach projektu Afryka dla Smyka, skąd taki pomysł?
Kiedy na świecie pojawia się mały człowiek, wraz z nim rodzą się nowe pragnienia, pomysły, pytania o jego przyszłość. Warto zastanowić się wówczas, co chcemy temu małemu człowiekowi pokazać, jaką drogą go poprowadzić, co w nim zaszczepić i jak go ukształtować. To my dorośli jesteśmy odpowiedzialni za to, jak będzie wyglądał nasz i ich przyszły świat. Aby człowiek mógł wzbić się ponad przeciętność, oprócz solidnych korzeni jakie winniśmy mu dać, warto zaszczepiać w nim także chęć poznawania świata. Dla tego, kiedy urodził się mój syn Filip, od razu wiedziałam, że będę uczyła go poznawania świata, podróżując wspólnie z nim. Chciałam zaszczepić w nim ciekawość życia, świata a jednocześnie być obok niego, aby w razie potrzeby mógł zawsze na mnie liczyć. Sama przy tym, realizuję się i spełniam, zarówno zawodowo jak i rodzinnie. Kocham podróże i kocham mojego syna. Z połączenia tych dwóch miłości narodził się pomysł na projekt Afryka dla Smyka.
Czy to był Wasz pierwszy wyjazd do Tunezji, jakie atrakcyjne miejsca odwiedziliście?
Smyk był po raz pierwszy w Tunezji przed swoimi drugimi urodzinami. Potem wracał tu jeszcze trzykrotnie. Sporo tu zobaczył i wiele przeżył. Był w urokliwej Tabarce i klimatycznej Bizercie. W Tunisie - stolicy kraju oraz w jego szykownej dzielnicy -SidiBou Said, znanej z białych domów z niebieskimi drzwiami i oknami. Zwiedził cały przylądek Bon. Rozrywki szukał w Hammamecie oraz Sousse. W El Jeam ćwiczył biegi. Odwiedził Mahdie oraz Sfax. W tym roku dotarł na Wielkie Południe. Swoją przygodę rozpoczął od Djerby - tunezyjskiej wyspy leżącej niczym oaza na Morzu Śródziemnym. Djerba ma tak wiele do zaoferowania, iż żałowaliśmy że nie możemy zostać tu dłużej. Plan naszej tegorocznej podróży był mocno napięty. Pragnęliśmy zobaczyć jak najwięcej. Czekały na nas - pustynia, oazy, osady górskie, słone jezioro. Dla nas wszystkie te miejsca były niezwykle atrakcyjne.
Jak długo trwały przygotowania do wyprawy. Z jakimi trudnościami się spotkaliście?
Mówią, że podróże kształcą. Są tacy, którzy dodają, że i owszem, ale tylko wykształconych. Nasze przygotowania polegałym.in. na czytaniu przewodników, oglądaniu map i filmów. Chcieliśmy się dowiedzieć jak najwięcej o miejscach, które zamierzaliśmy zobaczyć. Zajęło nam to ładnych kilka miesięcy. Sporo czasu zajęły również przygotowania do realizacji programu telewizyjnego, który miał powstać podczas tej podróży. Co do trudności, to jak to w życiu, pojawiły się niespodziewanie i niestety z naszej winy. Okazało się, że paszport Filipka jeszcze przed wyjazdem traci ważność, a do odlotu nie zdążymy z nowym. Wszystko jednak dobrze się skończyło, a Smyk stał się posiadaczem paszportu tymczasowego.
Co najbardziej podobało się Smykowi? Co go rozczarowało?
Podobało mu się niemal wszystko. Kiedy opuszczaliśmy dane miejsce pytał zawsze „czy kiedyś jeszcze tu wrócimy”?. Na Djerbie ekscytował się krokodylami w Djerba Explore oraz zabawą z gliną w wiosce Guellala. Na pustyni wielką frajdę sprawiła mu jazda na wielbłądzie oraz zjazdy na pupie z wydm. Kąpiel w Tamerza obudziła w nim pokłady niespożytej energii. Jednak najczęściej Smyk wspomina cały dzień spędzony w Tozeur. Odwiedził tam Eden Palm, gdzie sporo dowiedział się o palmach i daktylach. Miał również okazje posmakować słodkich przetworów - dżemów i syropów. Wyśmienicie bawił się w parku linowym Sahara Lounge, gdzie zaskoczył wszystkich swoją odwagą wspinając się i zjeżdżając z palmy na palmę. W Tozeur był też w ZOO oraz parku rozrywki ChakWak, będącym ciekawostką nie tylko dla Smyka, ale także dla dorosłej części ekipy. Gdyby nie ogromna ulewa, pewnie spędzilibyśmy tam znacznie więcej czasu.Czy coś go rozczarowało? Hmm, jeśli już, to chyba pogoda podczas wizyty w osadzieOngJemel. Z opowieści wiedział, że kręcono tamfilm „Gwiezdne Wojny”. Szykował się na wizytę w tym miejscu jeszcze w Polsce, pakując swoją zabawkę - laserowy miecz. Niestety, wiatr wiał tak mocno, a piasek smagał nas niczym biczem, że pobyt w OngJemel musieliśmy ograniczyć do minimum.
W krótkim czasie odwiedziliście wiele miejsc, czy Smyk nie czuł zmęczenia?
Tegoroczna podróż trwała jedynie siedem dni. Po pierwszym dniu ekipa telewizyjna nie kryła podziwu dla Smyka, który był niezwykle dzielny i nie stwarzał problemów. W tym roku trasę pokonywaliśmy jeepami, co było nie lada ułatwieniem. Wcześniej, Smyk jako mały berbeć podróżował po Tunezji pociągami, autobusami, busami. Teraz było zatem znacznie łatwiej i przyjemniej, choć program faktycznie mógł zmęczyć nawet dorosłego. Smyk miał też dobre przygotowanie kondycyjne, na co dzień wiedzie aktywne życie. Staramy się chodzić po górach, pływać, spacerować. Mam też wrażenie, że dzieci w ogóle mają więcej energii i chęci poznania świata niż my dorośli.
Widzieliśmy piękne zdjęcia z pola golfowego. Czy w Tunezji dużo jest takich miejsc?. Czy gracie regularnie, czy to wasze pierwsze zmagania?
W Tunezji są rewelacyjne warunki do gry w golfa. Znajduje się tu kilka pól golfowych między innymi w Tunisie, Tozeur, Hammamecie. Swoimi polami kuszą Monastir i Djerba. Jeśli chodzi o naszą grę, był absolutny debiut. Trzeba przyznać, że kariery w tym sporcie raczej nie zrobimy, ale zabawę mieliśmy przednią. Smyk nie do końca chciał słuchać profesjonalistów, miał własny pomysł na grę. Podobała mu się również trawa - niezwykle miękka i przyjemna niczym dywanik, po której biegał boso. Myślę, że turyści powinni skusić się i spróbować swoich sił zamieniając hotelowe rozgrywki w mini golfa na grę,na prawdziwym polu golfowym.
Jakie wrażenia wywarł na was pobyt na pustyni?
Na pustyni spędziliśmy noc w obozieZmela. Jest to obóz dla turystów należący do prywatnego właściciela. Spaliśmy w namiotach, ale na łóżkach. Na terenie obozu było pomieszczenie sanitarne z prysznicami oraz drugie służące jako stołówka. Słowem pełny komfort. Właściciel stara się zachować równowagę między tym co dzikie, a tym co cywilizowane. Na specjalne życzenie z obozu organizowane są ekstremalne wyprawy pustynne i tam już nie ma prądu, ani prysznicy. Odwiedziliśmy też rdzennych mieszkańców pustyni - Berberów to ich język można usłyszeć w tunezyjskiejChenini - wiosce na szczycie wzgórza.
Podobno na pustyni przeżyliście burzę piaskową. Jak udało się wam nie zgubić w tak trudnych warunkach?
Niestety nie udało się. Kiedy opuszczaliśmy obóz Zmela wiatr się wzmagał i w duecie ze smagającym piaskiem stawał się nie do wytrzymania. Jazda po pustyni w takich warunkach nawet dla wprawionych kierowców nie jest łatwa. Widoczność z minuty na minutę słabła. Jeden z naszych samochodów zagrzebał się w pisku. Kiedy udało nam się go odkopać, okazało się że nie bardzo wiemy gdzie jesteśmy. Wydmy na naszych oczach zmieniały położenie. Jeździliśmy w koło. Udało nam się dojechać do jakiegoś słupka będącego oznaczeniem trasy. Tu się zatrzymaliśmy. Kierowcy gdzieś dzwonili. Potem minuty oczekiwania w samochodzie, którego wycieraczki na okrągło odgarniały piach. Wreszcie zjawił się jeep z pobliskiej osady, który wskazał nam drogę. Dzień czy dwa dni później przeżyliśmy z kolei ogromną ulewę.
Mówią, że piasek na pustyni jest tak gorący, iż można na nim nawet upiec chleb.
Piasek bywa gorący, ale chleb piecze się nie tylko na piasku. Najpierw na piasku rozpala się drewienka tworząc żar. Kiedy piasek się nagrzeje odgarnia się je i układa chlebek. Nie jest to bochenek tylko płaski placek, który przykrywa się na powrót żarem. Po chwili chlebek należy przewrócić. Na wypiek czeka się około dwudziestu minut. Potem należy dokładnie otrzepać chlebek i można jeść. Uwierz mi, że na pustyni, pod gwieździstym niebem smakuje wyjątkowo.
Czy udało się Wam odwiedzić wszystkie miejsca, które zaplanowaliście? Co szczególnie polecicie innym rodzinom z dziećmi, co warto zobaczyć? Czego waszym zdaniem nie można pominąć?
Niestety, nie udało nam się pojechać Czerwoną Jaszczurką (Lézard Rouge). To zabytkowy pociąg, który kiedyś służył bejowi Tunisu jako środek transportu między Tunisem a pałacem letnim. W składzie jeżdżą oryginalne XIX wieczne wagony, w tym osobisty wagon beja z czerwonymi siedzeniami. Pociąg jedzie z Metlawi do oddalonej o 16 km Seldży i wraca z powrotem do Metlawi. Podróż w obie strony zajmuje niecałe dwie godziny, a trasa wiedzie przez wąwóz Seldża, który po prostu zapiera dech w piersi. Według legendy wąwóz miał powstać dla pewnej księżniczki. Uciekła ona potajemnie ze swoim wybrankiem - wojownikiem o imieniu Al Mansour, który jednym uderzeniem miecza rozłupał okoliczne skały, a dno powstałego w ten sposób wąwozu zaoferował księżniczce jako małżeńskie łoże. Bardzo żałujemy, że nie udało nam się odbyć przejażdżki Czerwoną Jaszczurką. Będzie kolejny powód by tu wrócić. Rodzicom z dziećmi odwiedzającym Tunezję polecamy podejść do wyjazdu kreatywnie. Kraj jest bardzo różnorodny i możemy spotkać coś innego, w zależności od tego, w której jego części przebywamy. Warto otworzyć oczy, bo jak widać frajdą i wielką atrakcją może być nawet gra w golfa. Nie bójmy się też zabrać dzieciaki na przykład do muzeum. Kiedy podczas naszej poprzedniej wyprawy, trzyletni wówczas Smyk przekroczył próg Muzeum Tradycji i Sztuki w Sfaksie powiedział - „mamusiu jak tu pięknie”.
Co poradzicie rodzinom planującym wyjazd do Afryki z małymi dziećmi. Na co szczególnie zwrócić uwagę przy planowaniu wyjazdu?
Oczywiście inaczej planuje się wyjazd do Afryki Północnej, a inaczej w inne jej rejony. Tunezja nie jest malaryczna, a i inna flora bakteryjna nie jest tak uciążliwa jak na przykład w Egipcie. Nie pozwólmy, aby nasze lęki o dziecko zawróciły nas z drogi. Oczywiście należy pamiętać o nakryciu głowy, kremach z filtrem, okularach przeciwsłonecznych i dobrym humorze. Można też zabrać ze sobą podręczną apteczkę - a w niej coś na stłuczenia, coś do odkażenia ran, bandaż, plastry, syrop przeciwgorączkowy. Mówimy oczywiście o podróży z dziećmi zdrowymi, które na stałe nie przyjmują żadnych lekarstw. W przeciwnym razie jakąkolwiek podróż należy skonsultować z lekarzem prowadzącym.
Czy Tunezja jest krajem przyjaznym dla rodzin podróżujących z małymi dziećmi. Jakie są udogodnienia?
Arabskie przysłowie mówi, że dzieci są skrzydłami człowieka. Tunezja jest niezwykle przyjazna maluchom. Gdziekolwiek Smyk się pojawiał wzbudzał sympatię. Kurorty są wyśmienicie przygotowane dla rodzin z dziećmi. Hotele są wyposażone są w łóżeczka, krzesełka, a nawet specjalne menu. Maluch na wakacjach jest dzisiaj pełnoprawnym turystą, dla którego polscy touroperatorzy organizują polskojęzycznych animatorów oraz hotele klubowe. W sklepach można zaopatrzyć się w słoiczki dla maluchów, a pampersy i mleko modyfikowane dostaniemy w aptece.
Czy było coś co ciebie denerwowało?
Wyruszając w jakąkolwiek podróż staram się nie oceniać i nie porównywać zastanej tam rzeczywistości i kultury do swojego rodzinnego kraju. Jesteśmy różni, żyjemy w różnych warunkach zarówno geograficznych, kulturowych, historycznych, religijnych. Nie denerwuje mnie to, że w restauracji nie zamówię schabowego tylko brika, że w medinie próbują mi coś sprzedać, że pustynny piasek wdziera się do nosa, ucha i oka. Przecież po to między innymi podróżujemy, by doświadczyć czegoś zupełnie nowego.
Jakie są dalsze plany dotyczące projektu. Czy będzie wracać do Tunezji, rozwijać program?
Nasze najbliższe plany dotyczą spotkań z dziećmi. Pierwsze spotkanie, zaplanowane już niebawem w przedszkolu Smyka, związane będzie z premierą programu telewizyjnego, który powstał podczas ostatniej wyprawy. Filipek pokaże swoim kolegom i koleżankom jak ciekawe są podróże. O Tunezji i jej urokach opowiadać będziemy również w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jaworznie. Pracujemy także nad książką dla dzieci, a całkiem nowym pomysłem jest organizacja I Zlotu Fanów AFRYKI DLA SMYKA. Do Tunezji będziemy wracać, choć myślimy także o zmianie przystanku. Kolejnym afrykańskim krajem, który pragniemy odwiedzić jest Egipt. Kto wie, może uda nam się to jeszcze w tym roku. Już dziś zapraszamy do śledzenia naszego bloga - www.swiatdlasmyka.com.pl. Tutaj będzie można znaleźć więcej materiałów i porad o podróżach z dzieckiem. Blog, który będzie realizowany równolegle powstał z powodu licznych podróżniczych planów Filipka, które znacznie odbiegają od Afryki.
W jakich krajach planujecie kolejne odwiedziny i kiedy?
Jeśli chodzi o projekt AFRYKA DLA SMYKA to kolejnymi krajami, które chcemy odwiedzić jest Egipt, Maroko, Kenia. W ramach projektu ŚWIAT DLA SMYKA myślimy mocno o Gruzji. Filipkowi marzy się Tajlandia oraz Islandia. Wczoraj wspominał też coś o wyprawie na księżyc, ale niestety ta podróż pozostanie dziecięcym marzeniem.
Serdecznie dziękuję za rozmowę i życzę spełnienia wszystkich podróżniczych marzeń Smyka.
myszka | Super artykuł, nie mogłam się oderwać, nie mam jeszcze dzieci ale jak już będę mieć to na pewno nie będę trzymać ich pod kloszem. Wiele miejsc z opisu muszę zapamiętać ponieważ wydaja mi się bardzo ciekawe. |