Dla jednych podróże to styl życia, dla innych - jego uzupełnienie. Tak jest w przypadku Agnieszki Kuczyńskiej, autorki bloga http://cale-zycie-w-podrozy.blogspot.com/, która zdradziła nam dlaczego podróżuje po Europie, dokąd lubi wracać i jakie ma plany na ten rok.
Całe życie w podróży - fajna nazwa bloga. Ile tego życia faktycznie udaje Ci się spędzać w podróży?
Agnieszka Kuczyńska: Tytuł bloga jest trochę przewrotny. Nie rzuciłam pracy, nie wyruszyłam w długą podróż dookoła świata, nie włóczę się z plecakiem po dalekich zakątkach globu. Uważam, że nasze życie samo w sobie jest podróżą, że codziennie dostajemy mnóstwo szans, z których nie zawsze umiemy lub chcemy skorzystać. Każdy dzień może być wyzwaniem i przygodą, ale od nas zależy jak zagospodarujemy te 24h. Mój blog jest nie tylko o wyjazdach, staram się też przedstawiać inspirujących ludzi, którzy znaleźli pasję i nie boją się podążać swoją drogą, zachęcać do patrzenia na jasną stronę rzeczywistości, zamiast skupiania się na tym, co złe. Poza domem jestem średnio 4-5 tygodni w roku, więc wcale nie tak dużo. Podróże są dla mnie uzupełnieniem codziennego życia, a nie jedyną słuszną metodą na przeżycie go (przynajmniej w tej chwili). Staram się żyć i podróżować świadomie - bez pośpiechu, dostrzegając małe rzeczy i proste przyjemności, bez „zaliczania” i bicia rekordów.
4-5 tygodni w roku - to za mało czy może tak akurat?
Nie robię pod koniec roku podsumowań ile dni mnie nie było w domu, w ogóle się na tym nie skupiam. Nie wiem ile razy leciałam samolotem, nie wiem ile razy przekraczałam polskie granice... Jeśli mam ochotę gdzieś jechać, to jadę, jeśli nie - to nie. Czasem jestem w drodze często, czasem zupełnie nie odczuwam potrzeby jakiegokolwiek wyjazdu. Nic na siłę, ważne, żeby czuć się spełnionym i usatysfakcjonowanym.
Dlaczego zdecydowałaś się dzielić swoimi podróżami i poradami na blogu?
Moja strona powstała w marcu 2010 roku, w tym roku świętowałam 5-te urodziny! Jest jednym z najdłużej istniejących, stale aktualizowanych blogów o tematyce podróżniczej. Po powrocie ze wspaniałego pobytu w Porto stwierdziłam, że muszę zacząć zapisywać wspomnienia, bo zbyt szybko uciekają. Ponieważ znajomi chcieli oglądać zdjęcia i słuchać opowieści z moich wyjazdów stwierdziłam, że blog będzie idealnym rozwiązaniem - dla mnie pamiątką, a dla bliskich mi osób szansą na szybki dostęp do fotografii. Nie będę musiała też każdemu z osobna opowiadać tego samego ;) Z czasem zaczęło do mnie zaglądać więcej osób, zadawać liczne pytania, więc przy co ciekawszych miejscach dorzucałam też garść informacji praktycznych. Blog jest dla mnie połączeniem kilku pasji - zawsze lubiłam pisać, fotografować, robić kolaże ze zdjęć, poznawać nowych ludzi. Dzięki niemu nawiązałam wiele wartościowych znajomości trwających do dziś.
Podróżujesz głównie po Europie, nawet Twoja lista marzeń dotyczy głównie starego kontynentu. Nie ciągnie Cię dalej?
Trzeba mierzyć siły na zamiary. Zarabiam poniżej średniej krajowej, utrzymuję się sama, mam więc wybór - albo wyjadę raz do roku na 2 tygodnie gdzieś dalej albo wyjadę częściej, ale bliżej. Żeby zachować świeży umysł i nie zwariować, muszę się wyrwać z domu na kilka dni przynajmniej co 3 miesiące (w innym wypadku zaczynam „chodzić po ścianach). W Europie mam długą listę miejsc do zobaczenia i realizuję ją w pierwszej kolejności. Nigdy jednak nie mówię nigdy i jestem otwarta na okazje :)
A często Ci się takie nieplanowane okazje zdarzają?
W tym roku postanowiłam zrobić sobie prezent na 30-te urodziny, nieśmiało złożyłam wniosek o wizę do USA, a gdy ją otrzymałam, kupiłam bilet do Nowego Jorku na październik! Nie mogę się doczekać, zawsze chciałam zobaczyć to miasto. I będzie to moja pierwsza dalsza podróż.
Zdarza Ci się zabierać ze sobą w podróż swoją mamę. To dość nietypowe - z reguły młodzi ludzie jeżdżą ze swoimi drugimi połówkami, znajomymi lub sami. Dzielicie wspólnie pasję podróżowania czy może chcesz mamie pokazać zakątki, które lubisz?
Zawsze mnie zastanawia, czemu tyle osób uważa to za coś niezwykłego? Mam dużo koleżanek, które podróżują ze swoimi mamami. Czym się różni podróż z koleżanką od podróży z Mamą? Niczym, jeśli mamy wspólne tematy do rozmów, podobne zainteresowania i tak samo spędzamy czas. Dużo moich znajomych preferuje leżenie na leżaku i bierny wypoczynek, a my jeżdżąc razem zwiedzamy i aktywnie spędzamy czas. Lubię moich rodziców, mam z nimi koleżeńskie relacje. Nie jestem z nikim związana, a nawet jakbym była, to nie widzę przeszkód, by dzielić czas pomiędzy ważne dla mnie osoby. Często wyjeżdżam ze znajomymi a także zdarza mi się wyjeżdżać samotnie, co zresztą bardzo lubię.
Który z odwiedzonych krajów czy miejsc pokochałaś najbardziej i dlaczego?
Zdecydowanie Portugalię. Może dlatego, że nie miałam wobec tego kraju żadnych oczekiwań? Byłam tam po raz pierwszy w 2004 roku, w Polsce wiedza o tym kierunku była znikoma, nie znałam wówczas nikogo, kto by był tam wcześniej, a w Internecie treści w języku polskim nie było zbyt dużo. Ba, miałam problem, żeby kupić przewodnik, więc z niego zrezygnowałam. Jechałam prawie 3 dni autokarem przez zasypaną śniegiem Europę bez żadnych wyobrażeń czy skojarzeń. W środku zimy przywitało mnie słońce, jasne światło oblewające stare, pastelowe budynki, kojący szum Tagu, zapach grillowanych sardynek i niezwykła gościnność mieszkańców. Zachwycił mnie język i pierwsze dźwięki fado wydobywające się z małego sklepiku gdzieś w Bairro Alto. Od razu poczułam się tam jak w drugim domu. Portugalia ma w sobie coś niezwykłego, co wdarło się siłą w moje serce i nie zamierza go opuścić. A ja wcale nie zamierzam tego przeganiać... :) Portugalia mnie uspokaja, wycisza. Uwielbiam portugalską kuchnię (ryby, sery, oliwy, desery i inne), muzykę, kulturę, różnorodność krajobrazu. Każdy znajdzie tam coś dla siebie.
A co można sobie w Portugalii odpuścić, jadąc tam na wakacje?
Wszystko, co do tej pory widziałam w Portugalii było na swój sposób piękne i fascynujące. Zależy co kto lubi, co kogo ciekawi. Znam jednak osoby, których Portugalia w ogóle nie urzekła i rozumiem to. Jeśli ktoś leci tam na tydzień i wysyła mi maila z informacją, że zamierza zwiedzić cały kraj, to pozostaje mi tylko uśmiechnąć się pod nosem. Byłam w Portugalii kilkanaście razy, zazwyczaj na 7 lub 14 dni a lista miejsc, które chcę tam odwiedzić jest coraz dłuższa.
Często wracasz do tego samego miejsca?
Lubię wracać do miejsc mi bliskich, z tego też względu lista krajów odwiedzonych przeze mnie nie jest imponująca. W niektórych byłam kilka lub nawet kilkanaście razy. Wiele osób tego nie rozumie i puka się w czoło. Ja nie mam z tym problemu, są miejsca, w których czuję się dobrze i za każdym razem odkrywam w nich coś nowego. Nie jest moją ambicją odwiedzenie jak największej ilości krajów. Jeśli gdzieś jestem szczęśliwa i za jakimś miastem tęsknię, to tam jadę, nie mając żalu, że w tym czasie mogłam zobaczyć coś nowego.
Dużo się mówi o bezpieczeństwie w podróży, ale większość osób, które o to pytam, nie miały negatywnych doświadczeń za granicą. Ja też nie i przyznam, że im więcej jeżdżę, tym moja czujność mocniej usypia. Ty zostałaś okradziona w Brukseli. Co zrobić w takiej sytuacji, a najlepiej, jak do niej nie dopuścić?
Jak do niej nie dopuścić... Tak to już w życiu bywa, że jeśli przez 99% czasu zachowamy pełną czujność i będziemy mieć oczy dookoła głowy, a ze zmęczenia lub wewnętrznego spokoju na sekundę się zagapimy, to właśnie wtedy coś się wydarzy. Jestem bardzo dokładna, wszystkiego pilnuję i dmucham na zimne. Ale cóż, stało się. Niedziela, godzina 17.00, my w drodze na lotnisko Charleroi, na 3 minuty przed opuszczeniem metra zorientowałyśmy się, że nie ma jednego portfela, niestety z dowodem osobistym. W poniedziałek miałyśmy być w pracy, noclegu brak, bilety przepadły, pieniądze na wykończeniu, jedna z kart przepadła razem z dowodem, działający telefon prawie rozładowany („bo na 3 dni nie warto brać ładowarki”) a drugi bez roamingu, bo sieć postanowiła mnie ukarać... Nie jest to sytuacja bez wyjścia, to Unia Europejska, w miarę blisko domu, ale był to dobry test - zarówno tego, jak sobie poradzę w sytuacji stresowej (mając obok siebie osobę w totalnym szoku i rozsypce, zanoszącą się płaczem) jak i tego, na kogo mogę liczyć. Byłam zaskoczona tym, jak wielu Czytelników bloga chciało mi pomóc - zarówno materialnie jak też po prostu dobrym słowem. Nigdy tego nie zapomnę i zawsze będę za to wdzięczna, tym bardziej, że kilka bardzo gorzkich wypowiedzi padło z ust osób, z którymi przebywałam na co dzień. O tym, jak się chociaż trochę zabezpieczyć napisałam wyczerpujący wpis na blogu, chociaż... i tak nigdy nic nie wiadomo.
Odsyłamy zatem na bloga po konkretne wskazówki dotyczące bezpieczeństwa, ale zanim, powiedz, co było najbardziej pozytywnym, miłym doświadczeniem w podróży, które miałaś okazję przeżyć?
Miałam dużo miłych doświadczeń i prawie każde z nich było związane z dobrocią, bezinteresownie okazanym mi sercem. Tak często słyszymy, że świat jest zły, że ludzie są źli, że nie ma już nadziei dla społeczeństwa... bzdura i w podróży łatwo się o tym przekonać. Najbardziej chyba zaskoczyło mnie zdarzenie w lizbońskiej Alfamie. Dookoła żywej duszy nie było, gdy osobie mi towarzyszącej otworzył się plecak i wypadł z niego portfel. Żadna z nas nie zauważyła tego momentu, więc nie trudno wyobrazić sobie nasze miny, gdy w ciemnej, wąskiej uliczce pojawił się nagle młody, silny chłopak w dresie i zaczął biec w naszą stronę. Zatrzymał się, bez słowa oddał portfel i po prostu rozpłynął się w powietrzu. W portfelu były karty, większość naszej gotówki i ... dowód osobisty. Śmieję się, że był to taki palec boży, że swoich rzeczy należy pilnować. Ta osoba nie wzięła jednak tego do siebie i co wydarzyło się w Brukseli, wiemy wszyscy...
Sylwestra spędziłaś w Pradze. Poleciłabyś naszym czytelnikom pojechać do Pragi właśnie w ostatni dzień roku?
W Pradze byłam zupełnie nieturystycznie, Sylwestra nie spędzałam w samym mieście a w małej miejscowości na jego obrzeżach, więc nie jestem w stanie wypowiedzieć się na ten temat. Jedyne co mogę powiedzieć o ostatnim dniu roku jest to, że nie liczy się gdzie, tylko to z kim. Ja miałam świetne towarzystwo i nawet odnowiona kontuzja kostki nie zepsuła mi nastroju.
Mówi się, że jaki 1 stycznia, taki cały rok :) Skoro spędziłaś go poza Polską, można by rzec, że będziesz dużo podróżować w tym roku. Tymczasem pod koniec ubiegłego roku zdradziłaś na blogu, że planujesz jeździć mniej. Dlaczego? Zmęczyły Cię podróże?
Zupełnie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem :) W minionym roku jeździłam dużo, czasem przez 8 weekendów z rzędu nie było mnie w Warszawie. Podróże mnie nie zmęczyły, ale nie da się ukryć, że zabierają czas potrzebny na inne ważne sprawy - znajomych, rodzinę, ciekawe wydarzenia w moim mieście, pozostałe zainteresowania, których mam sporo. Pracując na etacie, ciężko połączyć wszystko, zawsze trzeba wybierać. Ja w tym roku wyznaczyłam sobie nieco inne priorytety, co nie oznacza, że zabraknie mi tematów na bloga. Wyjazdy są planowane, ale mocno ograniczam wszelkie 2-3 dniowe, szczególnie zagraniczne.
To zdradź nam, czym się interesujesz poza podróżami i na co w tym roku położysz nacisk?
Zawsze byłam na bieżąco z nowościami kinowymi, a ostatnio mocno się opuściłam. Mam listę 55 filmów do nadrobienia. Dawno nie byłam w warszawskich muzeach. Chciałabym zapisać się na zajęcia na Uniwersytecie Otwartym, na warsztaty kulinarne, podciągnąć z języka angielskiego, przeczytać piętrzące się na półce książki. Chcę mieć więcej czasu na spotkania ze znajomymi, rowerowe wycieczki i pieniądze na karnet na basen, na który sobie zawsze żałuję przeliczając go na bilety lotnicze. Chcę mieć też trochę zwykłego, leniwego wolnego. Ot, takie marzenia!
Wszystkich, których zainteresował wywiad z Agnieszką, zapraszamy do odwiedzin jej bloga http://cale-zycie-w-podrozy.blogspot.com/
Rozmawiała Karolina Anglart
Brak komentarzy. |